El. MŚ 2018. Nie taka Podgorica straszna. "Teraz to tu jest Ameryka. Inny świat niż pięć lat temu. Wtedy nas tu zostawili bez żadnej opieki"

- Nie demonizujemy tego, co się może dziać na trybunach - mówi Adam Nawałka. Pięć lat temu mecz Czarnogóra-Polska w Podgoricy, też w eliminacjach mundialu, wymknął się organizatorom spod kontroli. - A teraz jesteśmy przygotowani na normalny mecz - mówi Kuba Błaszczykowski. Czarnogóra - Polska w niedzielę o 20.45

- Teraz to tu jest Ameryka. Inny świat niż pięć lat temu. Wtedy nas zostawili samych sobie. Żadnej ochrony, żadnej opieki. A teraz wszystko przygotowane - mówi Sport.pl pracownik PZPN, który był w 2012 roku w Podgoricy z reprezentacją Waldemara Fornalika i nadal pracuje przy kadrze. Reprezentacja Adama Nawałki przyleciała na kameralne lotnisko w stolicy Czarnogóry w sobotę w południe. Nie wzbudziła żadnego poruszenia, a tym bardziej wrogości, wszystko poszło gładko. Czekała na piłkarzy grupka polskich kibiców i kilku Czarnogórców, niektórzy pracownicy lotniska prosili o wspólne zdjęcia, wszystko w serdecznej atmosferze. Podobnie w hotelu, położonym bardzo blisko stadionu. Hotel jest nowy, jak wiele innych które powyrastały w centrum od czasu poprzedniego meczu z Polską.

2012: miasto w stanie oblężenia

Pięć lat temu relacje z Czarnogóry wyglądały jak ze środka oblężenia. Relacje z ulic i lokali o niechętnych spojrzeniach na dźwięk języka polskiego, na widok samochodu z polskimi numerami. Relacje ze stadionu, na który trudno było wejść, jeszcze trudniej z niego wyjść, a najtrudniej - wymienić te wszystkie przedmioty, które wtedy przelatywały nad głowami. Przemysław Tytoń został wtedy ogłuszony petardą, Polska straciła szybkie prowadzenie, musiała ratować remis 2:2, a mecz przerywano, ale nie przerwano go na dobre, choć tak wypadało zrobić.

2017: lepsza ochrona, nie te emocje

Dziś boisko jest od trybun osłonięte specjalnymi siatkami i na razie można mieć wrażenie, że to już nie te emocje co kilka lat temu. Nie czuć niechęci, właściwie to nie czuć nawet, że tu będzie w niedzielę jakiś ważny mecz. Jak będzie, okaże się w niedzielny wieczór. Dla Czarnogórców ten mecz jest szansą na zrównanie się punktami z liderem grupy, a dla Polaków, o powiększenie przewagi nad najbliższym z goniących rywali z trzech do nawet sześciu punktów (to jest możliwe, jeśli Polska wygra, a w równolegle rozgrywanym meczu Rumunia-Dania padnie remis.

Grosicki: to my jesteśmy najważniejsi

- My nie demonizujemy ewentualnych wydarzeń na trybunach. Trzeba zachować dystans. To tylko sport - mówił Nawałka na konferencji w hotelu kadry. - Jesteśmy przygotowani na normalny mecz, święto kibiców. I ci na pewno dadzą z siebie wszystko, wspierając swoją drużynę - mówił Kuba Błaszczykowski, który był w Podgoricy pięć lat temu, podobnie jak inny zaproszony na konferencję pomocnik, Kamil Grosicki. - Pięć lat temu przyjechaliśmy tu pełni obaw, teraz przyjechaliśmy jako faworyt, ale nadal jesteśmy pokorni. Postaramy się dostarczyć kibicom tylu emocji, żeby patrzyli tylko na boisko - mówił Błaszczykowski.

- Odprawę na temat Czarnogóry mieliśmy już na początku tygodnia. Na pewno trener Hubert Małowiejski, który zawsze analizuje rywali, jeszcze przekaże nam jakieś wskazówki. Oni bardzo agresywnie grają u siebie, boisko pewnie też nie będzie najlepsze, ale my musimy robić swoje. Trener nam zawsze powtarza, że to my jesteśmy najważniejsi - tłumaczył Grosicki.

Nawałka o Czarnogórcach: szybki atak, dobra organizacja obrony, stałe fragmenty

Trener Nawałka na pytania, czy Polakom wystarczy w tym meczu remis, odpowiada od początku zgrupowania tak samo: ta kadra nie gra na remis. - My zawsze gramy o trzy punkty, to jest podstawa pracy. Ale czeka nas trudne spotkanie, z przeciwnikiem którego szanujemy, który gra solidnie, robi postępy. Technicznie są dobrzy, fizycznie bardzo silni, świetnie zorganizowani w obronie, bazują na szybkim ataku, mają również dopracowane stałe fragmenty gry. Ale zrobimy wszystko żeby mecz rozstrzygnąć na naszą korzyść - mówił Nawałka.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.