El. MŚ 2018. Dania po liftingu

To lifting może tylko pozorny, bo Age Hareide jest ledwie cztery lata młodszy od Mortena Olsena, którego zastąpił na stanowisku selekcjonera reprezentacji Danii. Jednak z obozu najbliższych rywali Polaków wychodzi jasny przekaz: nowa taktyka i lepsza atmosfera mają dać awans na mundial w Rosji. W misję nowego trenera piłkarze już wierzą, w Warszawie spróbują przekonać do tego także swoich kibiców.

Po każdym zgrupowaniu Morten Olsen pakował się i wyjeżdżał z kraju - do Beersel pod Brukselą, gdzie mieszkał razem z żoną. Na meczach krajowych drużyn bywał sporadycznie, poza spotkaniami reprezentacji w Danii widywano go rzadko. I pod koniec trwającej piętnaście lat kadencji kibicom szkodziło także to, a nie tylko toporny i nieskuteczny styl zespołu, brak wyników czy te same nazwiska przewijające się od lat. - Mam wielki szacunek do pracy Mortena i jego wyników. Dlatego tak ważne dla obu stron jest to, by jego długa kariera z reprezentacją skończyła się w odpowiedni, kulturalny sposób - mówił Jesper Moller, szef duńskiej federacji, starając się nie pokazać, że ich wizje już dawno się rozjechały.

Age Hareide nie był pierwszym wyborem Mollera. Najpierw rozmawiano z najbardziej oczywistym kandydatem, Michaelem Laudrupem. Były świetny piłkarz m.in. Barcelony i Realu Madryt pomagał Olsenowi w kadrze na początku jego kadencji i własnej kariery szkoleniowej. Jednak gdy Dania szukała nowego selekcjonera, to swojej szansy nie chciał podjąć, wybrał wysokie zarobki w klubach z Zatoki Perskiej. Skorzystał Hareide i na razie nikt z tego powodu nie płacze - a nawet jest dużo więcej powodów do uśmiechu.

Nie chodzi nawet o zwycięstwo z Armenią na starcie eliminacji MŚ 2018 - minimalne (1:0), choć przy pełnej dominacji Duńczyków, którzy oddali 21 strzałów, rywalom pozwalając na stworzenie tylko jednej sytuacji. Jednak dawno już nie było takiej sytuacji, że 22 z 23 powołanych zawodników w ostatnich meczach swoich klubów przed zgrupowaniem zaczęło w pierwszych składach. Tylko Riza Durmisi z Realu Betis pauzował przez chorobę. Co ważniejsze, szesnastu zagrało w pełnym wymiarze czasowym, niektórzy swoimi występami zachwycili piłkarską Europę: Pione Sisto z Celty Vigo strzelił gola Barcelonie, a Christian Eriksen był najważniejszym piłkarzem Tottenhamu w zwycięstwie nad Manchesterem City Pepa Guardioli.

Nic dziwnego, że w bazie kadry w Helsingor panuje zupełnie inna atmosfera niż choćby w trakcie poprzednich eliminacji. Wtedy Duńczycy skończyli na trzecim miejscu w grupie za Portugalią i Albanią, z ośmiu meczów wygrali tylko trzy, w barażach uratowali twarz golami w ostatnich minutach rewanżowego spotkania ze Szwecją, gdy przegrywali już 0:2.

Chociaż większości piłkarzy Hareide nie zmienił, to ma do nich inne podejście - częściej ich odwiedza, jeździ na mecze krajowe i zagraniczne, dużo rozmawia oraz jest bardziej otwarty na nowe rozwiązania. Jego poprzednik zwłaszcza w ostatnich latach grał jednym systemem i sposobem. Wybierał taktykę i pod nią piłkarzy, a nie na odwrót, co zwykle jest kluczem do sukcesu na poziomie międzynarodowym. Dlatego Dania nie gra już w 4-3-3, ale z trójką środkowych obrońców i dwoma napastnikami. Bez klasycznych skrzydłowych, za to więcej swobody ma Eriksen.

- Dlatego nie jedziemy do Polski tylko po to, by się bronić. Będziemy trenowali tak, by w meczu utrzymać się przy piłce i grać swoim stylem. Nie możemy myśleć wyłącznie o zdobyciu punktu. Mamy dobrą pozycję po pierwszej kolejce, może to da nam więcej swobody, ale nie jesteśmy naiwni, bo Polacy to dobry zespół - mówił w poniedziałek Hareide.

Haraide zresztą jest bardzo otwarty także na kibiców i dziennikarzy. Gdy jego poprzednik nerwowo reagował na każdą krytyczną opinię, 63-latek stara się konkretnie wyjaśnić swój punkt widzenia. W przeciwieństwie do Olsena wykorzystuje swoje miejsce biurowe w siedzibie federacji w Kopenhadze, ma dobry kontakt z trenerami klubowymi. A przynajmniej tak wydawało się do tego zgrupowania, które przyniosło niespodziewaną komplikację: najpierw powołany został Daniel Wass z Celty, jednak poprosił Hareide o przerwę, ponieważ nie czuł się do końca zdrowy. Gdy za niego powołano innego piłkarza, a Wass w weekend zagrał 83 minuty z Barceloną (4:3), w mediach zastanawiano się, co jest naprawdę grane. - Skoro Daniel mówił mi, że nie jest gotowy, to ja mu wierzę. Dla mnie 80 proc. to za mało, potrzebuję tylko takich piłkarzy, którzy są w optymalnej formie. Ale wyjaśnimy to później, muszę tam pojechać i wyjaśnić to z trenerem - dodał selekcjoner Duńczyków, co także jest różnicą w porównaniu do Olsena. On ani nie przyjąłby prośby piłkarza, ani nie starał się porozumieć z klubem.

Kolejną istotną dla drużyny kwestią jest brak Daniela Aggera - wcześniej najbardziej doświadczonego piłkarza reprezentacji oraz jej wieloletniego kapitana. Kapitana, który aż do przesady traktował swoje obowiązki: jego słowo pośród piłkarzy było najważniejsze, on zawsze przemawiał w imieniu drużyny i każdy musiał się temu podporządkować. Ale gdy przeszedł na emeryturę okazało się, że inni również mają głos: napastnik Viktor Fischer, czy jeden z młodszych w podstawowej jedenastce, Pierre Emile Hojbjerg.

- U Olsena nie czułem ani przez moment, że udało mi się przebić do pierwszego składu, nie wierzyłem, że mogę pokazać jakim jestem piłkarzem. Ale teraz z Age Hareide jest inaczej. Nie wiem jaka jest definicja przełamania, jaki efekt, jednak mam teraz takie odczucie, że w kadrze udało mi się to osiągnąć - mówił Fischer na początek zgrupowania przed meczem z Polską.

Dla Danii sobotnie spotkanie w Warszawie to nie tylko świetna okazja, by nad najgroźniejszym rywalem w eliminacjach zdobyć pięć punktów przewagi. Sparingowe zwycięstwa z Bułgarią (4:0) czy Liechtensteinem (5:0), ani pokonanie słabej Armenii (1:0) nie dały pełnej odpowiedzi na pytanie, jaki jest potencjał tej drużyny. W Danii zapewniają, że awans na mundial jest możliwy, ale twardych dowodów na dokonanie przemiany jeszcze Hareide i jego zespół nie dostarczyli. Przynajmniej nie na boisku.

Zobacz wideo

Przekombinował z metodami treningowymi. Filmy porno! Inne pomysły też zadziwiają

Więcej o: