Euro 2016. Polska - Irlandia Północna. Jak bardzo boli reprezentację?

Nasza reprezentacja na Euro 2016 od tygodni tkwi w permanentnych kadrowych tarapatach, ale trener Adam Nawałka i jego sztab nie rozpaczają. I mają ku temu sensowne powody.

Każdy trening podczas przygotowań do mistrzostw - w Juracie, w Arłamowie, od wtorku we Francji - zaczyna się identycznie. Piłkarze wchodzą na boisko od przeciwległej strony, a my wytężamy wzrok. I liczymy, ilu z powołanych brakuje. A ponieważ nigdy nie ma kompletu, wypatrujemy, kto został w hotelu. Ewentualnie sprawdzamy, kto odłącza się od grupy i rusza w samotny trucht.

We wtorek z fizjoterapeutami ćwiczył kurujący skręcony staw skokowy Kamil Grosicki, w zajęciach nie uczestniczyli też przeciążeni po sparingu z Litwą Jakub Błaszczykowski i Michał Pazdan. Nazajutrz obrońca Legii dołączył do drużyny, skrzydłowy Fiorentiny trenował indywidualnie, natomiast w hotelu pozostał Filip Starzyński. Jeszcze przed wylotem do Francji leczyli się też Jakub Wawrzyniak, Karol Linetty, Artur Jędrzejczyk, Tomasz Jodłowiec i Artur Boruc. Grzegorzowi Krychowiakowi ustępował ból mięśnia. Nieodwołalnie straciliśmy jednak Pawła Wszołka (rezerwowy) oraz Macieja Rybusa (podstawowy skład). Jeden wielki szpital.

Przynajmniej takie wrażenie odniesie każdy, kto stara się nadążać za tym, co się dzieje w kadrze. Im bliżej turnieju, tym więcej medialnych mikroskopów wycelowanych w ciała piłkarzy. Dzisiaj nawet transmisja na żywo z badania rezonansem magnetycznym byłaby zapewne oglądalnościowym hitem.

"Problem" zakazany

Nawałka jednak nie dramatyzuje, wbrew nawykowi wielu nie tylko naszych trenerów, którzy chętnie wykorzystują każdą okazję, by wyeksponować problemy, z jakimi się zmagają. To w razie niepowodzenia okoliczności łagodzące, a w razie sukcesu - dodatkowy splendor. Tymczasem selekcjoner unika wielkich słów, o ewentualnych urazach informuje sucho. Chwilami sprawia wrażenie człowieka broniącego się przed sforą usiłującą wmówić mu chorobę, która nie istnieje.

Zakaz głośnego wypowiadania słowa "problem" - starannie omijają je także współpracownicy Nawałki - to jedna z podstawowych reguł w kadrze, w której całą energię należy inwestować w to, co można zrobić, zamiast trwonić ją na to, na co nie ma się wpływu. Ale to wcale nie znaczy, że trenerzy zamazują rzeczywistość urzędowym pozytywnym myśleniem. Mistrzostwa wraz z poprzedzającymi je przygotowaniami to intensywna wielotygodniowa operacja, która zawsze i wszędzie musi mieć swoje ofiary, zwłaszcza że wieńczy sezon.

Kontuzje? Nic szczególnego

Owszem, jeśli piłkarze padają po każdym treningu, zachodzi podejrzenie, że popełniono błąd w przygotowaniach. I że ci, którzy zdołali przetrwać, też nie będą podczas meczu fruwać. Jednak u Polaków, biorąc pod uwagę standardy Euro czy mundiali, nie dzieje się nic szczególnego.

Irlandia Płn. straciła podstawowego w eliminacjach pomocnika Chrisa Brunta i zamartwia się, gdy Kyle Lafferty - najlepszy strzelec kwalifikacji - z powodu obolałej pachwiny ogląda ćwiczących kolegów z balkonu, pedałując na rowerze stacjonarnym. U Niemców rozpada się defensywa - inaugurację na pewno opuści Mats Hummels (ścięgno), z czasem walczy Jerome Boateng (mięsień), w środę bezpowrotnie musiał opuścić obóz ich zmiennik Antonio Rüdiger (zerwane więzadła). Tutaj już naprawdę mogą być niezbędne opcje bardzo alarmowe. Trener Joachim Löw jednak nie panikuje, w najgorszym razie liczy na powrót gwiazd w następnych meczach. Taka specyfika mistrzostw.

Niewykluczone, że zasadnicze wyzwanie Nawałki również będzie polegało nie na "odzyskaniu" Grosickiego - wczoraj z entuzjazmem informował o swoich postępach - lecz na podjęciu odpowiedniej decyzji, czy warto rzucać go już w niedzielę na Irlandczyków, ryzykując, że nie wytrzyma do kolejnych meczów. Bez zręcznego zarządzania siłami na żadnym turnieju nie powygrywasz, a tu trzeba wyczucia w skali mikro, bo przecież piłkarze często nie tyle całkiem zdrowieją, ile są trochę wyleczeni, a trochę chorzy.

Chyba że nieszczęścia spadają na nich z taką obfitością jak na Włochów, którzy nieodwołalnie stracili obu najważniejszych piłkarzy środka pola - wokół Marco Verrattiego i Claudio Marchisio miała kręcić się cała gra. Doprawdy, w reprezentacji Polski nadal jest niemal sielankowo.

Zobacz wideo

Pamiętacie kiks Boruca z meczu Polska - Irlandia Północna? Z wyspiarzami nigdy nie było łatwo...[WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.