- Jest mi niezmiernie przykro, że doszło do takiego zdarzenia. Mimo że wyraziłem skruchę z powodu incydentu w Dębicy, doszedłem do wniosku, że moja dalsza praca i obecność w PZPN nie ma sensu i powodowałaby tylko kłopoty dla ludzi, których cenię i szanuję. Jako człowiek honoru uważam, że nie mogłem postąpić inaczej. Chciałbym jeszcze raz serdecznie przeprosić moich przełożonych i kolegów z PZPN, a także wszystkich ludzi polskiej piłki za zaistniałą sytuację - cytuje Świerczewskiego laczynaspilka.pl
5 stycznia Świerczewski pobił kierownika drużyny Polonez Wiedeń podczas turnieju charytatywnego w Dębicy. Po jednym z fauli Świerczewskiego doszło do awantury, a były reprezentant Polski uderzył z pięści dużo starszego kierownika wiedeńskiej drużyny. Odzyskał on przytomność dopiero po kilkudziesięciu sekundach. Na filmie opublikowanym w środę przez portal nowiny24.pl widać, że nie tylko kierownik drużyny Polonez Wiedeń oberwał, ale m.in. aktor Jarosław Jakimowicz, bo Świerczewski wyskoczył z pięściami do kilku osób.
Goście wycofali się z turnieju, a artyści oddali mecz walkowerem w ramach przeprosin.
- Uderzenie człowieka, nawet jeśli byłem przez niego bardzo prowokowany, a on sam był pod wyraźnym wpływem alkoholu, nigdy nie powinno mieć miejsca - napisał w przekazanym PZPN oświadczeniu Piotr Świerczewski.
Świerczewski był asystentem Marcina Dorny w młodzieżowej reprezentacji Polski. W przeszłości grał m.in. w Ligue 1 i reprezentacji Polski. Po incydencie zobowiązał się do wpłacenia 3 tys. zł na cele charytatywne.