Eliminacje mistrzostw Europy. Szkocja - Polska. Przeżyć w Glasgow

Wyjąwszy triumf nad Niemcami, piłkarze Adama Nawałki nie pokonali jeszcze rywala średniej klasy europejskiej. Jeśli wreszcie im się to uda, być może już dziś awansują na Euro 2016. W czwartek Polska zagra ze Szkocją w eliminacjach Euro 2016. Początek meczu o 20:45. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Tamten niezapomniany wieczór na Stadionie Narodowym, kiedy zatrzymani zostali mistrzowie świata, wyprał mózgi przede wszystkim polskim piłkarzom, którzy uwierzyli, że potrafią. Odurzył jednak także kibiców i komentatorów. Na wyszydzaną zez lata reprezentację reagują teraz tak, jakby pędziła od efektownego zwycięstwa do zwycięstwa. Niesie nas wszystkich nieustający entuzjazm.

Tymczasem od tamtej pory reprezentacja uporała się tylko z Gruzją i amatorami z Gibraltaru. Ilekroć napotykała przeciętniaków, remisowała. W eliminacjach ze Szkocją oraz Irlandią, sparingowo ze Szwajcarią oraz Grecją. I raz przegrała - wrześniowy rewanż z Niemcami. Bezsprzecznie zrobiła postęp, ale umiarkowany, sprowadzający się do unikania żenujących wpadek, przez które zawalała kwalifikacje do poprzednich turniejów. Jego skalę widać w rankingu FIFA. Polska faluje między czwartą a piątą dziesiątką, a zatem wyraźnie wyżej niż na początku kadencji Nawałki - gdy rozpoczynał pracę, leżała na 78. pozycji, czyli historycznym dnie. Zarazem jednak wyraźnie niżej niż w szczytowym momencie (ranking istnieje od 1993 r.), w którym sięgnęła - trwał najlepszy okres Leo Beenhakkera - 16. miejsca.

Paradoks trwających eliminacji polega jednak na tym, że prawdopodobnie wciąż wystarczy nie przegrywać, by awansować. Jeśli Irlandczycy nie pokonają dziś Niemców, Polaków usatysfakcjonują kolejne remisy - ze Szkocją i w niedzielę w Warszawie z Irlandią. Zaproszenie na rozszerzone do 24 uczestników ME otrzyma drużyna, która wygrała ledwie jeden z sześciu meczów z najgroźniejszymi konkurentami.

Słowem - piłkarze Nawałki na razie nie muszą wykonywać kolejnego skoku jakościowego. Nie muszą nieprzegrywania zastąpić wygrywaniem. Wystarczy, by nadal unikali wpadek.

Dlatego dotrwaliśmy do chwili, w której trudno wyobrazić sobie, jak Polacy mogliby jeszcze te eliminacje spartaczyć. Albo inaczej - gdyby mimo wszystko zdołali je spartaczyć, ponieśliby spektakularną klęskę. Traumatyczną i bez precedensu. Jak mawiają piłkarze - frajerską.

Drużynie okoliczności teoretycznie sprzyjają. Akurat teraz, w przededniu finału eliminacji, Robert Lewandowski przyleciał na zgrupowanie w glorii najsłynniejszego ostatnio piłkarza świata, który na chwilę zasłonił sobą nawet Messiego i Ronaldo. Akurat teraz, w rozstrzygających chwilach, odzyskaliśmy Jakuba Błaszczykowskiego, który po depresyjnych kilkunastu miesiącach nie tylko zaczął znów regularnie grać - on jeszcze z Fiorentiną został sensacyjnym liderem Serie A, biega za piłką w atmosferze euforii. A trener Nawałka może dzięki niemu wrócić do ulubionego ustawienia z dwoma skrzydłowymi w klasycznym systemie 4-4-2.

Zaskakująco wysoko w tabeli ligi włoskiej plasuje się też Torino Kamila Glika; Grzegorz Krychowiak, choć Sevilla ostatnio słabowała, wylądował w Warszawie dobę po sensacyjnym zwycięstwie nad Barceloną. Kadrowiczom zasadniczo się wiedzie, reprezentacji nie tworzą już płochliwi prowincjonalni kopacze, którzy prawdziwym wyczynowcom boją się spojrzeć w oczy.

Robert LewandowskiRobert Lewandowski Grafika: Marta Kondrusik

I choć wciąż mamy powody, by załamywać ręce nad najsłabszymi ogniwami podstawowego składu - rutynowe wytykanie Krzysztofa Mączyńskiego, przewlekłe problemy z obrońcami etc. - to zarazem wiemy, że rywale też mają najsłabsze ogniwa. Szkocki selekcjoner Gordon Strachan także byłby szczęśliwszy, gdyby na mecze nie musiał wypuszczać drugoligowców. Zresztą wcale tego nie ukrywa.

Dzisiejsi rywale pozostają groźni. Choć nie mają gwiazd formatu Lewandowskiego czy Krychowiaka, to wystawiają jedenastkę bardziej wyrównaną od polskiej, z tłumem twardzieli doświadczonych wieloletnimi występami w angielskiej Premier League. We wrześniowym meczu z Niemcami dwukrotnie odrabiali straty (na 1:1 i 2:2), w ubiegłym roku w Warszawie to nasza drużyna ich ścigała, by ratować remis. A teraz wybiegną na boisko walczyć o przetrwanie. Nie muszą iść na żadne kompromisy, nie potrzebują oszczędzać sił na ostatni mecz - w niedzielę zagrają ze słabiuteńkim Gibraltarem. Rywala na ich poziomie, czyli przeciętnego, Polacy nie pokonali na wyjeździe od 2008 r., który kończyli towarzyskimi triumfami w Irlandii i Serbii.

Powtórzmy: cud na Narodowym sprawił, że wyczyny reprezentacji Nawałki przyjmujemy w uniesieniu nieproporcjonalnym do jej osiągnięć, nawet wrześniową porażkę 1:3 we Frankfurcie fetowaliśmy jak sukces. Jak wpływały na nas emocje, pojął każdy, kto obejrzał tamten mecz ponownie, już na zimno. Przewaga Niemców była, wbrew powszechnemu wrażeniu i nastrojom, gigantyczna.

Dlatego celem minimum pozostaje uniknięcie wpadki (czytaj: osiągnięcie remisu) w Glasgow, po której także w niedzielę w Warszawie zapewne wystarczy uniknąć wpadki (czytaj: zremisować). Gdyby stadion Hampden udało się dzisiaj piłkarzom zdobyć, uzyskaliby nie tylko awans na Euro 2016, ale również zasugerowali, że wreszcie wykonali kolejny krok naprzód. Że potrafią wyrwać się z tego przeklętego kręgu remisów. To warunek konieczny, by na turnieju finałowym walczyć o więcej niż osławione w polskim futbolu zachowanie twarzy.

SKŁAD POLAKÓW

Fabiański - Piszczek, Glik, Pazdan, Rybus - Błaszczykowski, Krychowiak, Jodłowiec, Grosicki - Milik, Lewandowski.

GRUPA D

Dziś: Szkocja - Polska 20.45 (Polsat, Polsat Sport); Irlandia - Niemcy 20.45 (Polsat Sport Extra); Gruzja - Gibraltar 17.50 (Polsat Sport Extra). Niedziela: Polska - Irlandia; Niemcy - Gruzja; Gibraltar - Szkocja.

Na Euro 2016 awansują dwie drużyny z każdej grupy i najlepsza z trzecich miejsc. Pozostałe zagrają w barażach

Szkoci śmieją się z Lewandowskiego? A to on powinien się z nich śmiać! [5 POWODÓW]

Czy Polska pokona Szkocję?
Więcej o: