Herb DFB z 1911 r. Internet
Na początku nie było niczego, reprezentacja Niemiec składała się wyłącznie z amatorów, a federacja (DFB) pilnowała, by w drużynie nie zagrał żaden profesjonalista.
W 1924 r. działacze zdecydowali nawet, że kadra nie będzie rywalizować z zawodowcami. Jakby tego było mało, przez pierwsze dziesięciolecia zespół nie miał trenera, piłkarzy selekcjonowała komisja DFB. Dodajmy jeszcze, że po I wojnie światowej wiele krajów bojkotowało niemieckich piłkarzy, a zrozumiemy, dlaczego na początku reprezentacja sukcesów nie odnosiła. Igrzyska w Sztokholmie (1912) i Amsterdamie (1928) kończyła na I rundzie.
Selekcjonera federacja zatrudniła dopiero w 1925 r. Otto Nerz sprowadził do Niemiec wymyślony przez trenera Arsenalu Herberta Chapmana system taktyczny WM, podglądał Anglika Jimmy'ego Hogana i Austriaka Hugo Meisla. Już w 1930 r. jego drużyna sensacyjnie zremisowała z Anglią 3:3. Na pierwsze mistrzostwa świata Niemcy jednak nie pojechali, bo federacja nie miała pieniędzy na podróż do Urugwaju.
Na zdjęciu: pierwsze logo DFB
Sepp Herberber na znaczku pocztowym AP
"Führer jest bardzo poruszony. Sam niemal nie jestem w stanie się kontrolować" - notował Joseph Goebbels w czasie meczu z Norwegią na igrzyskach w Berlinie.
Gospodarze byli brązowymi medalistami MŚ z 1934 r. i faworytami turnieju. Adolf Hitler pierwszy raz przyszedł wtedy na mecz piłkarski. Gdy 7 min przed końcem zobaczył gola Magnara Isaksena na 0:2, opuścił stadion. Potem Nerza zastąpił jego asystent Sepp Herberger, podobnie jak poprzednik członek NSDAP. - Nie miał nic wspólnego z polityką, ale pozwolił, by wykorzystywała go nieludzka ideologia - mówił Niels Havemann, autor książki o piłce w czasach nazizmu. W 1941 r. Herberger pomagał w kręceniu filmu propagandowego "Wielka gra", podobno także dlatego, by chronić swoich piłkarzy. W roli statystów zatrudnił 19 ściągniętych z frontu reprezentantów. - Cieniem na Herbergerze kładzie się to, że stał się częścią nazistowskiej propagandy - mówił kilka lat temu minister sportu Otto Schily. Herberger przeszedł do historii jako pierwszy niemiecki selekcjoner, który sięgnął po złoto MŚ (1954), i pomysłodawca wielu powiedzonek. "Piłka jest okrągła, a mecz trwa 90 minut" (Der Ball ist rund und das Spiel dauert 90 Minuten) - to najsłynniejszy cytat z Herbergera.
Mecz w 1937 Niemcy - Dania 8:0 Schirner Sportfoto
Tak nazywa się jedna z najsłynniejszych niemieckich reprezentacji.
16 maja 1937 r. na stadionie Hermanna Göringa we Wrocławiu Breslau-Elf pokonała Danię 8:0 (na zdjęciu). Grała finezyjnie i pięknie technicznie. Jej żywot był jednak krótki, bo przed mundialem w 1938 r. Austria przyłączyła się do Niemiec i zrezygnowała z członkostwa w FIFA. Hitler domagał się parytetu w reprezentacji - miało grać sześciu Niemców i pięciu Austriaków albo pięciu Niemców i sześciu Austriaków. "Oni wolą grać przeciw sobie, nawet gdy występują w tym samym zespole" - pisał niemiecki dziennikarz po pierwszym meczu MŚ. Niemcy zremisowali ze Szwajcarią 1:1, powtórkę przegrali 2:4 i odpadli.
Fritz Walter wraz z innymi pojmanymi żołnierzami Wehrmachtu ma zostać zesłany na Syberię.
Pewnego dnia przygląda się meczowi strażników z więźniami, gdy piłka spada mu pod nogi, odkopuje ją i zostaje zaproszony do gry. Po chwili strażnik mówi: "Znam cię. Węgry - Niemcy w 1942 r. Wygraliście 5:3". - Zagrałem wtedy w obozie najważniejszy mecz w życiu - wspominał Walter. Został wykreślony z listy więźniów skazanych na Syberię, pod koniec roku wrócił do Kaiserslautern. Ci, którzy go pamiętają, twierdzą, że to on, a nie Beckenbauer, zasługuje na miano niemieckiego piłkarza wszech czasów. Był kapitanem zespołu, który w 1954 r. sięg-nął po złoto MŚ (na zdjęciu z prawej), dla Kaiserslautern strzelił 380 goli w 411 meczach. Do dziś, gdy w czasie meczu pada, Niemcy mówią, że to "pogoda Fritza Waltera". Na początku wojny Walter zachorował bowiem na malarię. Wyleczył się, ale w czasie upałów szybko się męczył, odczuwał ból, był nieefektywny. Najbardziej lubił grać w deszczu.
PICTURE-ALLIANCE / DPA/Roland_Witschel
- Spójrz na swojego idola Fritza Waltera. Co on będzie robił, gdy już będzie zbyt stary na futbol, a nie nauczy się żadnego porządnego zawodu - pytał pracujący na poczcie Franz Beckenbauer syna, gdy ten opowiadał, że chce zostać piłkarzem.
- Może żyć za pieniądze, które zaoszczędził - odpowiadał urodzony w 1945 r. Franz junior. - Piłkarze są zbyt głupi, by oszczędzać - śmiał się senior. Wtedy jeszcze nie wiedział, że wychowuje króla Midasa, który wszystko, czego dotknie, zamienia w złoto. Beckenbauer piłkarz zdobył trzy medale MŚ (złoto, srebro i brąz), dwa medale ME (złoto i srebro), trzy Puchary Europy i dwie Złote Piłki. Beckenbauer trener założył dwa medale MŚ (złoty i srebrny) i jeden ME (brąz). Beckenbauer menedżer od dziesięcioleci współtworzy potęgę Bayernu Monachium. Beckenbauer działacz wywalczył dla Niemiec organizację mistrzostw świata w 2006 r. Beckenbauer ekspert pracuje w telewizji Sky i pisze felietony dla "Bilda". Beckenbauer celebryta reklamował wszystko, co reklamować można - od ponad 30 lat zachwala wyroby Adidasa i piwa Erdinger, jego wizerunek wykorzystuje Gazprom. Dorobił się 150 mln euro majątku. A żadnego "porządnego" zawodu się nie nauczył.
Po II wojnie Niemcy były wykluczone ze wszystkich rozgrywek, reprezentacja właściwie nie istniała. A potem powstały trzy.
Niemiec wschodnich (NRD), Niemiec zachodnich (RFN) i Kraju Saary. Dwie ostatnie zmierzyły się nawet w eliminacjach mundialu w 1954 r. i dwukrotnie triumfowała prowadzona przez Herbergera RFN. NRD na mundialu zagrało raz (odpadło w II rundzie w 1974 r.), na igrzyskach zdobywało złoto (1976), srebro (1980) i brąz (1972). Protektorat Saary został zlikwidowany i w 1957 r. dołączony do RFN, więc historia drużyny skończyła się na 19 meczach. Ale dla selekcjonera Saary był to dopiero początek. Helmut Shön w 1956 r. został asystentem Herbergera, osiem lat później przejął reprezentację RFN i pracował z nią 14 lat, zapracował na opinię niemieckiego trenera wszech czasów.
Okładka Bilda po mistrzostwie niemieckich piłkarzy w 1950 r. Bild
Niemcy tego meczu wygrać po prostu nie mogli.
Niepokonani od czterech lat Węgrzy jechali na mundial do Szwajcarii jako złoci medaliści olimpijscy. Przed turniejem spuścili lanie przekonani o swoim prymacie na świecie Anglikom 6:3 na wyjeździe (pierwszy raz Anglicy przegrali u siebie z zespołem spoza Wysp) i 7:1 w Budapeszcie. W fazie grupowej MŚ pokonali Niemców 8:3. Powiecie, że wtedy trener Herberger wystawił rezerwy, ale po 8 min finału wydawało się to nie mieć znaczenia - Węgrzy prowadzili 2:0 i byli o kroczek od złota. Reszta jest historią, którą jedni próbują wyjaśnić świetnym meczem bramkarza Toniego Turka i strzelca dwóch goli Helmuta Rahna oraz szczęściem Niemców (Węgrzy obili słupek i poprzeczkę, pod koniec Ferenc Puskás strzelił gola ze spalonego), a inni nazywają po prostu "cudem w Bernie".
Drużyna Herbergera wygrała 3:2 i zdobyła mistrzostwo świata, a Niemcy dziesięć lat po wojnie narodziły się na nowo. - Pod pewnymi względami historia RFN zaczęła się właśnie 4 lipca 1945 - uważał historyk Joachim Fest.
Gerd Mueller Fot. DPA/AFP
- Miałem instynkt. Wiedziałem, kiedy obrona się zapomni. Coś we mnie, powiedzmy, że Bóg, mówiło: "Gerd, idź tam, Gerd, zrób to" - mówił jeden z najlepszych napastników w historii, który debiutował w reprezentacji w 1966 r.
Nikt nie zdobył więcej bramek w Bundeslidze (365), nikt siedem razy nie zostawał królem jej strzelców. W 1972 r. Gerd Müller (na zdjęciu) zdobył 85 bramek w 65 meczach (ten rekord pobił dopiero Leo Messi), w reprezentacji strzelił 68 goli w 62 spotkaniach.
- Był fenomenem. Dziękuję Bogu, że grał ze mną w Bayernie i reprezentacji, bo nie znam piłkarza, który tak bardzo znałby się na strzelaniu goli. Wielokrotnie próbowałem powstrzymać go na treningach i, choć doskonale go znałem, nie miałem żadnych szans - mówił Beckenbauer. Po zakończeniu kariery "Der Bomber" - tak nazywały go media - miał problemy z alkoholem, odeszła od niego żona. W 1991 r. próbował popełnić samobójstwo. Pomogli mu koledzy z Bayernu. Wysłali na kurację i zatrudnili. Dziś Müller pomaga trenerom rezerw klubu z Monachium.
Tablica upamiętniająca mecz stulecia Włochy - RFN Wiki
Miałem 14 lat, oglądałem mecz z ojcem. Nigdy nie przeżyłem już takich emocji, to było po prostu meczysko - wspominał trener Cesare Prandelli półfinał mundialu w 1970 r.
Do 90. minuty nic jednak nie zapowiadało, że kibice na Estadio Azteca przeżyją niezapomniany wieczór. Włosi szybko wyszli na prowadzenie, a potem umiejętnie się bronili. Ale tuż przed końcem wyrównał Karl-Heinz Schnellinger - stoper, który, mówiąc najdelikatniej, nie słynął ze skuteczności. W 222 meczach w Milanie nie zdobył ani jednej bramki, w reprezentacji zagrał 47 meczów, bramkarza rywali nie pokonał nigdy wcześniej i nigdy później.
Legenda narodziła się jednak dopiero w dogrywce. Niemcy prowadzili 2:1, by 10 minut później przegrywać 2:3. Wyrównali, ale po chwili zwycięstwo 4:3 dał Italii Gianni Rivera. To najbardziej obfitująca w gole dogrywka w historii MŚ. Na nic zdał się heroizm Beckenbauera, który w drugiej połowie złamał obojczyk i mecz kończył z ręką na temblaku (wcześniej trener wykorzystał zmiany).
Okładka Bilda po mistrzostwie niemieckich piłkarzy w 1974 r. Bild
Na końcu było złoto mundialu po zwycięstwie nad Holandią, ale w przededniu turnieju trener Helmut Schön chciał odesłać całą kadrę do domu.
Selekcjoner zareagował tak, gdy piłkarze zaczęli się kłócić o premie za zdobycie mistrzostwa. Włochom federacja obiecała 120 tys. marek, Holendrom - 100, Niemcom nie obiecano nic. Kapitan Beckenbauer zaczął negocjacje od 100 tys., federacja - od 30 tys. Schön, uważający, że w kadrze nie gra się dla pieniędzy, był zdruzgotany, w pewnym momencie powiedział, że woli powołać na MŚ nową 22-osobową kadrę, a gwiazdy odesłać do domu. Stanęło na 70 tys., Beckenbauer poprosił trenera, by został.
Kilka tygodni później Niemcy znów dokonali niemożliwego. Holandia przywiozła na MŚ jedną z najlepszych drużyn w dziejach - z ławki dowodzoną przez legendarnego Rinusa Michelsa, z boiska - przez Johana Cruyffa. Wymyślony przez holenderskich myślicieli futbol totalny był nowoczesny i skuteczny, do finału Oranje stracili tylko jednego gola. W meczu o złoto prowadzili od drugiej minuty, z rzadka pozwalali rywalom dojść do piłki. Zamiast ich jednak dobić, próbowali ich upokorzyć. To się musiało źle skończyć, jeszcze przed przerwą Niemcy wyszli na prowadzenie 2:1 i już go nie oddali.
- Chcieliśmy awansować, a nie grać w piłkę - mówił trener Jupp Derwall po zwycięstwie z Austrią 1:0, ale zrozumienia nie znalazł nawet w ojczyźnie.
"Wstyd" krzyczał z okładki "Bild", były reprezentant Niemiec Willi Schulz nazwał piłkarzy "gangsterami", gazeta z Gijón "El Comercio" relację z meczu opublikowała w rubryce kryminalnej. Przed ostatnim spotkaniem I rundy wiadomo było, że zwycięstwo Niemców 1:0 da awans obu zespołom, a wyeliminuje Algierię, która w pierwszym spotkaniu sensacyjnie (jeden z niemieckich piłkarzy mówił przed meczem, że siódmego gola zadedykuje żonie, a ósmego - psu) pokonała drużynę Derwalla 2:1.
Drużyna z Afryki ostatni mecz grupowy grała dzień wcześniej, jej los zależał od wyniku z Gijón. A tam w 10. minucie trafił Horst Hrubesch, zaś potem oba zespoły zajmowały się głównie pilnowaniem, by wynik się nie zmienił. FIFA zdecydowała potem, że ostatnie mecze grupowe mundialu będą rozgrywane o tej samej porze.
Fot. CARLO FUMAGALLI
Zagrał w kadrze rekordowe 150 meczów, był kapitanem zespołu, który w 1990 r. cieszył się z mistrzostwa świata (ma też srebra z 1986 i 1982), zdobył Złotą Piłkę, ale trudno Lothara Matthäusa nazwać bohaterem Niemców.
- Dlaczego nie pójdziesz do kibla i nie pogadasz z deską klozetową? - spytał go kiedyś kolega Rudi Völler. Bo Matthäus gadał bez przerwy, na każdy temat, ale najchętniej oczywiście na temat Lothara Matthäusa (często mówi o sobie w trzeciej osobie). Piłkarzem był jednak wybitnym, więc wiele uchodziło mu na sucho (choć nie wszystko, po konflikcie z Jürgenem Klinsmannem selekcjoner Berti Vogts nie zabrał go na Euro '96), trenerem okazał się katastrofalnym, więc możemy chyba uwierzyć bramkarzowi Rapidu Wiedeń Ladislavowi Maierowi, że "z odejścia niemieckiego szkoleniowca cieszyła się nawet sprzątaczka". Drugą wadą Matthäusa są bliskie kontakty z "Bildem". Od lat z nim współpracuje, chętnie opowiada o życiu prywatnym (żenił się już cztery razy), ale nie tylko. Prawdopodobnie nigdy nie dostanie pracy w Bundes- lidze, bo nikt nie chce mieć w szatni informatora największego niemieckiego brukowca.
"Osiągnęliśmy dno. Najbardziej żal mi piłki, którą nasi piłkarze rozgrywali mecze. Ona też ma swoją wrażliwość i nie spodziewała się, że będzie tak żałośnie traktowana - pisał w "Bildzie" Beckenbauer.
Niemcy przeżyli najgorsze Euro w historii, turniej w Belgii i Holandii zakończyli z jednym strzelonym golem i na ostatnim miejscu w grupie. Erich Ribbeck zabrał na ME oldbojów, w kadrze zmieścił jednego młodzieżowca (20-letniego Sebastiana Deislera), liderami byli 32-letni Oliver Bierhoff i 39-letni Matthäus. Po klęsce przyszły zmiany, Niemcy zainwestowali w szkolenie 750 mln euro, zrewolucjonizowali myślenie o juniorskim futbolu. Wcześniej piłkarzom wmawiano, że na młodzieżowych turniejach najważniejsza jest dobra gra, Niemcy dbali o to, by zawodnicy pragnęli tylko zwycięstw. Po kilku latach byli mistrzami Europy we wszystkich kategoriach wiekowych (21, 19, 17 lat), znów szkolili czołowych piłkarzy świata.
Miroslav Klose Fot. imago sportfotodienst
- Byłoby nie fair, gdybym wybrał Polskę po wszystkim, co dostałem od Niemców. Trenerowi Jerzemu Engelowi od razu postawiłem sprawę jasno, że interesuje mnie wyłącznie gra dla Niemiec. I chyba cztery tygodnie później dostałem powołanie na mecz z Albanią - wspomina Miroslav Klose.
Na początku XXI w. Engel szukał partnera dla pozyskanego do kadry z Nigerii Emmanuela Olisadebe i zwrócił się do urodzonego w Opolu napastnika Kaiserslautern. Klose odmówił, w marcu 2001 r. zadebiutował w niemieckiej kadrze i strzelił gola Albanii. Pewnie nawet on się nie spodziewał, że w sumie założy koszulkę reprezentacji 137 razy (więcej meczów zagrał tylko Matthäus - 150), strzeli 71 goli (drugi najskuteczniejszy piłkarz Niemców Gerd Müller trafił 68 razy), z czego 16 na mistrzostwach świata (drugi Brazylijczyk Ronaldo ma 15). Na szczęście w sobotę Klose nie zagra, po mundialu w Brazylii zakończył karierę.
- Cały świat się z nas śmieje. Jürgen Klinsmann musi odejść - mówił Stefan Effenberg po porażce w sparingu z Włochami 1:4.
Kibice również domagali się wylania selekcjonera, media obawiały się, że rozpoczynający się za trzy miesiące mundial zakończy się katastrofą gospodarzy. Klinsmann nie miał żadnego dorobku, pomagał mu Joachim Löw, którego największym sukcesem był finał Pucharu Zdobywców Pucharów z VfB Stuttgart i mistrzostwo Austrii z Tirolem Innsbruck. Duet przejął kadrę po fatalnym Euro 2004 (zakończonym na ostatnim miejscu w grupie), bo nikt inny do szatni reprezentacji wejść nie chciał. Wtedy rodziła się drużyna, jaką znamy dziś. Grająca efektownie, stawiająca na atak, odzwierciedlająca zmiany, jakie zaszły w niemieckim społeczeństwie, bo otwarta na imigrantów i dzieci imigrantów. Na MŚ Niemcy zdobyli brąz, po turnieju Klinsmann oddał reprezentację Löwowi. On rewolucję dokończył, z coraz młodszą drużyną zdobywał medale na Euro 2008 (srebro), MŚ 2010 (brąz) i Euro 2012 (brąz). Brakowało mu jednak złota...
Manuel Neuer i Joachim Loew Fot. FABRIZIO BENSCH
"Löw walczy dziś o to, jak będzie wspominany. Czy jako gość całkiem w porządku, który stawiał na ładny futbol, ale wygrał mniej niż Jupp Derwall? Jupp Derwall to ten nasz selekcjoner, który nie miał żadnych talentów, nie miał wizji, ale i tak ME 1980 wygrał" - pisał "Süddeutsche Zeitung" w marcu po szczęśliwym zwycięstwie z Chile 1:0.
Reprezentacja została wówczas wygwizdana, trudno było zobaczyć w piłkarzach Löwa faworyta zbliżającego się mundialu. A potem był mundial, szokujące 7:1 w półfinale z Brazylią i czwarte mistrzostwo świata.
Korzystałem z książki "Tor! Historia niemieckiej piłki nożnej" wydawnictwa Kopalnia