Reprezentacja Polski. Polanski odmawia, Nawałka walczy o wizerunek?

Zdecydowana większość kibiców reprezentacji Polski przyjmie odmowę Eugena Polanskiego raczej ze wzruszeniem ramion, choć sama decyzja Adama Nawałki, by poprosić pomocnika Hoffenheim o powrót do kadry, powinna spotkać się przynajmniej ze zdziwieniem. I rozczarowaniem, bo pokazuje, że selekcjoner jest znacznie dalej od stworzenia własnej drużyny, niż nam próbował to przedstawić.

Co wiemy o Polanskim...

Większość krytycznych opinii dotyczących Polanskiego krążyła wokół jego ostatnich miesięcy w reprezentacji. Jego tłumaczenie odmowy przyjazdu na mecz z Litwą - czyli wylot klubu na sparingi do Indii, a nieformalnie urlop - przez niewielu zostało przyjęte ze zrozumieniem, podobnie jak kilka wcześniejszych wypowiedzi. To miało przekreślić nie tylko jego szanse na grę u Nawałki, ale też dobre wrażenie z jego wcześniejszych występów w reprezentacji.

Teraz niewiele osób zdaje się pamiętać, że na Euro 2012 on był jednym z najlepszych zawodników w reprezentacji. Nie tylko dlatego, że w całym turnieju miał najwyższą średnią odbiorów piłki (5,3 na mecz), a z pomocników i zawodników ofensywnych drużyny Franciszka Smudy był tym najdokładniej podającym. To jego charakter, zaciętość oraz nieustępliwość w walce, gdy drużyna miała problemy, podobały się kibicom najbardziej. Nie powinno się też zapominać, że Polanski był jednym z niewielu - jeśli nie jedynym - którzy w eliminacjach do mistrzostw świata nie zagrali w żadnym przegranym przez Polskę meczu. Dla niektórych to mógłby być znak, że defensywnego pomocnika reprezentacji po prostu brakowało, że jest zależność między jego obecnością i wynikami.

Teraz wydaje się, że to wrażenie jest stracone. Polanski może i do reprezentacji chętnie by wrócił, ale nie na zasadach, które ustanawia w niej Adam Nawałka. Tak, forma, w jakiej "rozmowy" o jego powrocie się odbywały, nie sprzyja jakiejkolwiek poprawie wizerunku pomocnika i możliwości powrotu w przyszłości. Jednak czy to zastanawianie się nad daniem selekcjonerowi kolejnej szansy (!) czy faktycznie dyskusje z najbliższą rodziną, obie strony powinny zostawić to dla siebie, nie dodając sytuacji dramaturgii, która szybko zmieniła się w komizm.

...a czego dowiedzieliśmy się o Nawałce?

Mimo to całe zdarzenie wciąż więcej mówi nam o Adamie Nawałce niż samym piłkarzu, który ostatecznie po prostu podtrzymał swoją decyzję. Zgrupowanie przed Gibraltarem odbywało się przecież pod hasłem zamknięcia obszernej, niemal rekordowej selekcji, wypracowywaniem kluczowych taktycznych schematów i atmosfery. Fakt, że tak szybko po wygranym w Portugalii meczu skontaktowano się znowu z Polanskim, pokazuje, że wysokie zwycięstwo nie uspokoiło selekcjonera. Wręcz przeciwnie - teraz próba pogodzenia się z pomocnikiem Hoffenheim jawi się jako krok desperacki.

Przecież nie mogło być to też podyktowane np. słabą formą Mateusza Klicha - do meczu z Niemcami jeszcze wystarczająco dużo czasu, by selekcjoner miał nadzieję, że ten w Wolfsburgu odnajdzie swoje miejsce. Zdaje się, że nie można też brać pod uwagę obecnej formy Polanskiego - przecież w Hoffenheim gra tak samo jak w marcu, gdy dostał powołanie i ledwie kwadrans w przegranym meczu ze Szkocją. Niewykluczone też, że jego dyspozycja w najbliższym miesiącu mogłaby mocno ucierpieć, a po ewentualnym dogadaniu się z selekcjonerem i tak miałby niemal pewne miejsce w kadrze. Czy byłoby to sprawiedliwe wobec innych?

To stawia selekcjonera w gorszym świetle niż Polanskiego. Oczywiście mecz z Gibraltarem był daleki od perfekcji i nie należy spodziewać się, że w październiku z Niemcami czy Szkotami Robert Lewandowski czy Kamil Grosicki będą mogli z taką swobodą rozpychać i mijać dużo lepszych rywali. Jednak nie zmienia to podstawowych wątpliwości do rozmów Nawałki z Polanskim - czyżby po zapewnieniach, że zamierza ćwiczyć grę z dwoma napastnikami (4-4-2) lub "jednym ukrytym" (4-2-3-1?), chciał on bardziej defensywnego ustawienia? Na pewno Polanski nie znalazłby się przecież w kadrze jako konkurent dla będącego w równie dobrej formie Krychowiaka. Do tego należy zastanowić się, dlaczego ten ruch wykonany jest tak późno, a nie przed początkiem eliminacji, gdy Adam Nawałka miałby pomocnika dostępnego na najdłuższy okres komfortowej pracy. Po tym, co mówił selekcjoner kilka tygodni temu, było to najważniejsze zgrupowanie pod kątem przygotowywania taktyki. I nagle miała się ona zmienić? Selekcjoner wpadł w błędne koło, w którym brakuje logiki.

Obecnie z jakiej perspektywy nie spojrzy się na sytuację z Polanskim, Adam Nawałka wypada po prostu źle. Zrobił to z chęci zmiany wypracowywanej taktyki? Spanikował po tygodniu pracy z kadrą, którą sam wybrał? Ktoś narzucił mu pojednanie się z Polanskim? Pokazał własną słabość, jednocześnie odrzucając niezależność i wizerunek, który budował w ostatnich latach. Pierwszy wyciągnął rękę do piłkarza, który raczej nie wypowiadał się o nim najlepiej? Można sobie wyobrazić reakcję innych piłkarzy, zwłaszcza tych, którzy już mogli poczuć się kręgosłupem drużyny na te eliminacje...

Właśnie najgorsze jest to, że Adam Nawałka pozwolił nam tak otwarcie wątpić we wszystkie swoje deklaracje: o postępie w grze, tworzeniu się atmosfery, integracji składu, zakończonej selekcji i wyłonieniu liderów. Cztery gole Lewandowskiego, dwa Grosickiego, wysoka forma Krychowiaka... Były powody - a przynajmniej wymieniał je Nawałka - by sądzić, że coś się w tej reprezentacji ruszyło. Jednak teraz presja na selekcjonera przed październikowymi meczami jest jeszcze większa. Z Niemcami i Szkocją zagra nie tylko o punkty, ale również o swoją reputację. Zarówno u kibiców, jak i u drużyny?

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Agora SA