Reprezentacja. Grosicki - jemu kiwać nie zakazano

- W życiu popełniłem dużo błędów, bez nich moja kariera wyglądałaby inaczej. Wielu po takich wydarzeniach już się nie podniosło. Mój przykład pokazuje, że można - mówi Kamil Grosicki. W niedzielę w Faro ma pomóc drużynie Adama Nawałki na starcie kwalifikacji do Euro 2016 przeciw Gibraltarowi.

W 2007 roku brukowce rozpisywały się o uzależnieniu Kamila Grosickiego od hazardu. Piłkarz zmagał się z nim przez lata, wylądował w ośrodku odwykowym. Z kłopotów dawno się wykaraskał. Skłonność do podejmowania ryzyka, która wywróciła mu życie, teraz na boisku ma pomóc reprezentacji Polski w wygrywaniu meczów eliminacji mistrzostw Europy. Jego menedżer powtarza, że Grosicki ma usunięty układ nerwowy. Były prezes Jagiellonii Białystok mówił, że to "piłkarz o skomplikowanej psychice, naprawdę lekko traktujący życie".

- Lubię ryzyko, wnoszę do reprezentacji nieobliczalność. Mogę minąć dwóch czy trzech rywali. Przeciwnicy w eliminacjach będą koncentrować się na Robercie Lewandowskim i wtedy wchodzę ja. Dlatego za miesiąc, po meczu z Niemcami, mogę być na pierwszych stronach gazet - mówi Grosicki, który wyróżnia się fantazją wśród polskich piłkarzy. Dwa lata temu w meczu z Anglią zakładał siatki Ashleyowi Cole'owi z Chelsea, żeby "ugotować" rywala. - Taki mam styl. Mogę przez 45 minut nic nie wnosić do gry, a jedną akcją odwrócić bieg wydarzeń. Tych meczów na poziomie europejskim mam już sporo, więc gdybym był trenerem, tobym takiego zawodnika jak ja na pewno nie skreślał.

Selekcjoner Adam Nawałka nie chce tego robić. Skrzydłowego Rennes powołał po raz pierwszy w swojej kadencji na czerwcowy sparing z Litwą (2:1). Grosicki był jednym z niewielu dających tej kadrze błysk. - Wcześniej nie dzwonił do mnie żaden selekcjoner, a po tym spotkaniu trener Nawałka odezwał się parę razy. Wiosną w meczach Rennes oglądali mnie jego asystenci. Czuję się potrzebny tej drużynie - mówi Grosicki, który w poprzednim sezonie doprowadził swój zespół do finału Pucharu Francji.

Z Nawałką poznali się w 2008 roku, gdy selekcjoner był asystentem u Leo Beenhakkera. Po debiucie w kadrze Grosicki wciąż zaklinał rzeczywistość. "Mogę się cieszyć życiem. Cieszę się, że problemy mam już za sobą" - mówił. Kłopoty zaraz wróciły. Teraz, gdy spoważniał, ma zacząć odgrywać w kadrze ważną rolę. Dotąd rozegrał w niej 24 mecze, ale tylko cztery o punkty. Jeden w kwalifikacjach mundialu 2010. Na Euro 2012 wszedł na półgodzinną zmianę w nieszczęsnym meczu z Czechami, po którym selekcjoner Franciszek Smuda powiedział że "Grosicki nie pomógł". Dwa spotkania zagrał u Waldemara Fornalika w eliminacjach mundialu w Brazylii w 2014 r.

Skłonność do ryzyka ujęła Nawałkę, ale otwartość i prostolinijność Grosickiego może pomóc selekcjonerowi jednoczyć zespół. Gdy Grosicki w wieku 18 lat wyjechał do szwajcarskiego Sionu, nie znając języka, bez kłopotu dogadywał się z kolegami w szatni. - Tak samo postępuję w Rennes. Nie można wchodzić do szatni ze strachem, bo myślą, że jesteś ogórkiem - mówi.

W towarzyskim meczu z Litwą Grosicki współpracował na prawym skrzydle z Łukaszem Piszczkiem, podobnie jak jesienią 2012 roku w spotkaniu z Anglikami. Przed tamtym spotkaniem prawy obrońca Borussii Dortmund tłumaczył niezdyscyplinowanemu Grosickiemu, jak powinien się ustawiać. I "Grosik" słuchał. Teraz też będzie musiał, bo zastępuje Jakuba Błaszczykowskiego. Kapitan dopiero dochodzi do formy po kontuzji. Jeśli mu się uda wrócić na październikowy mecz z Niemcami, Grosicki najpewniej powędruje na lewe skrzydło. Problem z nim jest jeden, zawsze ten sam - to lekkoduch, który gna z piłką przed siebie, ale zapomina o defensywie.

- W Polsce nikt nigdy nie zabraniał mi kiwać, ale w dzieciństwie nie nauczono mnie gry w obronie. Z Łukaszem graliśmy w kadrze już parę razy i zawsze podpowiadał mi, jak mam się ustawiać - mówi. Nawałka też pracuje nad tym, aby rakieta, która ma odpalić w eliminacjach, leciała obranym kursem. - Widzę po tym, co robi trener Nawałka, że dużo czasu spędza na analizowaniu naszej gry w klubach. Selekcjoner mówi mi, że jeśli stracę jedną, drugą, trzecią piłkę, mam się nie przejmować. On wie, że jeśli nie wyjdzie mi trzy razy, to za czwartym się uda. I będzie pozamiatane. f

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.