Reprezentacja: Dudek: Poprawy wymagam natychmiast

- Chcę wierzyć, że nowi się sprawdzą i w większości dotrwają do meczów o punkty. Ale pewności nie mam. Może Nawałka jest wizjonerem, który dostrzegł w nich to, czego nie widzieli inni? - mówi Jerzy Dudek, były bramkarz kadry. I dodaje, że już pierwszy mecz powinien pokazać, czy kadra poprawiła się taktycznie. Polska - Słowacja w piątek o 20:45. Relacja Z Czuba i na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live.

Robert Błoński:: Piątkowy debiut Adama Nawałki w roli selekcjonera obejrzysz...

Jerzy Dudek:: ...z dużym spokojem. Ma większy komfort niż poprzednik, który drużynę na eliminacje MŚ musiał budować z dnia na dzień. Teraz czasu jest więcej, mecze o punkty dopiero za dziewięć miesięcy. Po powołaniach aż trzynastu zawodników z Polski widać, że nowy selekcjoner chce się przekonać, czy ligowcy potrafią grać na poziomie zawodników z zagranicy.

Od razu mogę ci powiedzieć - większość nie potrafi.

- Każdy selekcjoner zaczyna właściwie od tego samego. Chce sam zobaczyć, zanim się przekona. W internecie oglądałem fragmenty treningu i pokrzykiwania Nawałki "więcej jakości, więcej dokładności". Z pustego i Salomon nie naleje, ale to jest moment, w którym można eksperymentować. Wydaje mi się, że selekcjoner ma pomysł, jak drużyna ma grać po stracie piłki, jak atakować i się przesuwać. To spora wartość, na początku potrzebna jest dobra atmosfera wokół zespołu i trenera.

Mecz ze Słowacją ma zacząć trzech obrońców z ligi. Na bokach Paweł Olkowski i Rafał Kosznik z Górnika. Dlatego, że z Zabrza znają się z Nawałką i wiedzą, czego wymaga?

- Po tym, co wyprawiali obrońcy w ostatnich meczach, nie będę zaskoczony żadnym eksperymentem. Zmiennicy mogą popełnić najwyżej tyle samo błędów, co ci grający wcześniej. Czasem miałem wrażenie, że nie wiedzieli, jak się zachowywać w najprostszych sytuacjach, jak pilnować przy stałych fragmentach. A przecież to nie byli anonimowi zawodnicy, wydawało mi się, że gwarantują komfort.

Chcę wierzyć, że nowi się sprawdzą i w większości dotrwają do meczów o punkty. Ale pewności nie mam. Może Nawałka jest wizjonerem, który dostrzegł w nich to, czego nie widzieli inni? Przypomina mi to trochę obraz naszej ligi. Niby nie jest najgorsza, zdarzają się emocjonujące mecze. Jest ładnie opakowana, właściwie wszędzie są nowe stadiony. Ale kiedy przychodzi do zderzenia ze światem, okazuje się, ile nam brakuje. Zobaczymy, czy ligowcy osiągną międzynarodowy poziom, czy za kilka miesięcy selekcjoner wróci do koncepcji poprzedników. Trudno mi jednak uwierzyć, że dla wszystkich ten przeskok nie okaże się za duży.

Selekcjoner powołał czterech bramkarzy: z Arsenalu, Southampton, PSV Eindhoven i pierwszoligowego Dolcanu.

- To od lat najsilniejsza formacja, o którą nie musimy się martwić. Zadanie nowego selekcjonera polega na tym, by jak najszybciej wprowadzić hierarchię. Tak, by bramkarze mieli pewność, że nie bronią do pierwszego błędu. Numer jeden nie może się bać ryzyka.

Mieliśmy z tym problem, u Fornalika w meczach o punkty broniło trzech golkiperów, żaden nie wygrał nawet punktu. Przemek Tytoń, Artur Boruc i Wojtek Szczęsny są zdrowi, grają w klubach, więc sytuacja wydaje się idealna. Za dziewięć miesięcy wiele może się zmienić. Nie trzeba się spieszyć z decyzją, można zaczekać do maja.

Kto dziś twoim zdaniem jest numerem jeden?

- Artur, ze względu na doświadczenie i to, co wcześniej zrobił dla reprezentacji. Solidnie broni w Southampton, a Wojtek w kadrze nie czuje się tak pewny w bramce jak w Arsenalu. Ale na Wembley grał świetnie i przed trenerem naprawdę trudna decyzja.

Z wyborem kapitana było łatwiej. Opaska zostaje u Błaszczykowskiego.

- Podoba mi się, że drużynę wyprowadza zawodnik z największą liczbą występów. Ale jeden człowiek niewiele zdziała, zespół musi mieć trzech-czterech wzajemnie wspierających się kapitanów, którzy będą mówili jednym głosem na boisku i poza nim. Między nimi nie powinno być rywalizacji o opaskę, powinni dbać o wizerunek, ale nie swój, tylko przede wszystkim drużyny. Poprzedniej reprezentacji zabrakło liderów, największa wina spadła na Fornalika, teraz odpowiedzialność muszą wziąć na siebie także zawodnicy.

Nawałka wydobędzie z nich potencjał?

- Mam nadzieję, że nie okaże się kolejnym trenerem dobrym i solidnym, ale tylko w polskiej lidze. Selekcjonerzy wielkich reprezentacji mają intuicję, która pozwala im podejmować najlepsze wybory. Dobrze, żeby Nawałce się udało. Na mundial do Brazylii było nam za daleko. Francja jest bliżej.

Na Euro 2016 awansują 24 reprezentacje, czyli prawie co druga europejska drużyna. Awans to obowiązek?

- Każdy będzie go wymagał, ale poziom reprezentacji niesłychanie się wyrównał. Dostarczyciele punktów sprzed lat teraz potrafią odebrać je najlepszym. Będziemy losowani z czwartego koszyka, więc teoretycznie spotkamy trzech silniejszych rywali. Obyśmy nie trafili do grupy np. z Hiszpanią i Francją czy innymi drużynami poza zasięgiem. Niby wydaje się, że o awans jest łatwiej, ale... najpierw awansujmy.

Czarnogóra, Ukraina czy Mołdawia teoretycznie też powinny być w naszym zasięgu, a w eliminacjach MŚ zdobyliśmy z nimi 6 punktów na 18. Chciałbym, żeby drużyna Nawałki wygrywała z zespołami na podobnym poziomie lub minimalnie lepszymi.

Od reprezentacji wymagasz taktycznej poprawy już od pierwszego meczu?

- Tak. Trener wie, jakich ma piłkarzy i do nich powinien dostosować taktykę, a potem patrzeć na rywali. Spojrzę, czy wystawi dwóch defensywnych pomocników czy jednego. Moim zdaniem powinien zdecydować się na ten drugi wariant i dać wsparcie Robertowi Lewandowskiemu. Zobaczę, jak zespół będzie bronił po stracie i jak atakował po odbiorze piłki. Spojrzę, czy przygotowane są stałe fragmenty i czy sił oraz animuszu starczy na dłużej niż 45 minut.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.