"Ogniom i miacziom", czyli przegląd ukraińskich mediów przed meczem Ukraina - Polska w Charkowie

Motywem przewodnim zapowiedzi spotkania Ukrainy z Polską w Charkowie jest rewanż za eliminacje do mundialu w 2002 roku

Portal Football.ua przypomina, że pierwsze spotkanie w Warszawie pozwoliło Ukrainie znów marzyć o wyjeździe do Brazylii. Teraz zwycięstwo da naszym rywalom przynajmniej drugie miejsce. "O ile przewidywany skład się może zmienić, to sposób gry nie: nasza drużyna będzie się starać szybko przechodzić do ataku, często stosując presing. Dla Polaków to mecz ostatniej szansy. Każdy rezultat poza zwycięstwem pozostawi drużynę Waldemara Fornalika poza mistrzostwami świata. Dla "kadry" play-off eliminacji już się zaczął, ale do zajęcia choćby drugiego miejsca trzeba pokonać Ukrainę i Anglię na ich stadionach". Autor zapowiedzi dziwi się, że nasz selekcjoner zrezygnował z tak znanych piłkarzy jak Perquis, Obraniak i Boenisch, a Polanski czy Szczęsny są rezerwowymi. Zamiast tego po bardzo długiej przerwie wraca do kadry Mariusz Lewandowski, tak dobrze znany na Ukrainie.

Jewhen Konopljanka, jedna z młodych gwiazd ukraińskiej reprezentacji, apeluje, by nie patrzeć na wynik spotkania Czarnogóry z Anglią. "Najpierw zdobędziemy trzy punkty z Polską, a później dowiemy się wyniku naszych przeciwników. Niech nasi przeciwnicy zobaczą, jak następujemy im na pięty".

Sport-Express

W tym roku większość meczów naszej reprezentacji była z gatunku tych najważniejszych. Drużyna Mychajła Fomienki w każdym uzyskała rezultat, dzięki któremu jest półtora kroku od założonego celu - wyjazdu do Brazylii. Ale te półtora kroku trzeba zrobić. Wszystkie myśli ukraińskich piłkarzy związane są z kolejnym meczem z tej samej kategorii - znów z Polską.

Gazeta pisze o wspaniałej atmosferze panującej w kadrze. Na dowód przytacza emocjonalne zachowanie obrońców - Witalija Mandziuka z Dnipra Dipropietrowsk i Jarosława Rakickiego z Szachtara Donieck. Obaj po przyjeździe na zgrupowanie ogolili głowy na łyso na znak przyjaźni z Romanem Zozulją, napastnikiem Dnipra, który ma niewiele włosów.

Przedstawiając Polskę, dziennikarze podkreślają, że brakuje jej lidera z prawdziwego zdarzenia, takiego na boisku i poza nim. Nie jest nim największa gwiazda "kadry" (tak nazywana jest nasza reprezentacja) Robert Lewandowski. - On nie ma takich cech - cytuje gazeta Marka Koźmińskiego, przypominając, że w spotkaniu Ukrainy z Polską w 2000 roku obecny wiceprezes PZPN zaliczył dwie asysty. Liderami nie są także Jakub Błaszczykowski i Mariusz Lewandowski, a także trener Waldemar Fornalik. "W czasie całych eliminacji pod jego adresem kierowane było tak wiele krytyki, że ktoś inny dawno by zrezygnował. Ale 50-letni selekcjoner trzyma się swojego krzesła, wciąż wierząc w sukces drużyny".

W zapowiedzi zatytułowanej "Stawka większa niż życie" dziennikarze przypominają spotkanie w 2000 roku, które zamknęło Ukrainie drogę do awansu na mistrzostwa w Korei i Japonii. Ich zdaniem było ono niezasłużone, a teraz sborna ma okazję do rewanżu. To zresztą motyw przewodni artykułów poświęconych spotkaniu z Charkowie. Jeśli zaś chodzi o tytuły, to najdalej poszedł dodatek do "Sport-Expressu", który na pierwszej stronie napisał "Ogniom i miacziom", czyli ogniem i piłką.

"Siegodnia" cytuje Branko Bożovicia prowadzącego reprezentację Czarnogóry. Jego zdaniem w spotkaniu z Polską Ukraina może liczyć najwyżej na remis. "Myślę, że w Londynie może wystarczyć nam punkt, bo jestem przekonany, że Ukraina nie jest w stanie pokonać Polski" - mówi Czarnogórzec. Na dowód przypomina, że w grupie H żadna z czołowych drużyn nie zdobyła na swoim boisku kompletu punktów w spotkaniach z najgroźniejszymi rywalami. "Mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma" - twierdzi.

Gazeta w zapowiedzi zatytułowanej "Dlaczego Polacy dziś przegrają z Ukrainą: ich dziury, siła Fomy [Fomienki] i nasza odpowiedź na Olisadebe" porównuje obu rywali. Zdaniem autora Ukraina ma bardziej wyrównany skład, a za główny atut Polaków uważa Roberta Lewandowskiego, drugiego strzelca poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. "Polacy mają problem w pomocy i dziurawą defensywę, którą wiosną w Warszawie rozerwali na strzępy Jarmolenko, Husiew i Zozulia". 13 lat temu Ukraina przegrała z Polską w Kijowie za sprawą czarnoskórego Olisadebe, którego nazwisko ukraińscy kibice zapamiętali na całe życie. Teraz sami mają podobnego gracza, byłego Serba Marko Devicia. "To człowiek gol tego sezonu: w 17 spotkaniach strzelił 17 goli. Ostatni argument za sukcesem gospodarzy to trener. Ukraińskie F, czyli Fomienko, jest lepsze od polskiego F - Fornalika. I jeszcze jedno świadczące na niekorzyść naszej reprezentacji. Segodnia przypomina, że zamieszkała ona w hotelu Superior Golf Club. W czasie Euro 2012 gościł on Holendrów, którzy bardzo szybko pożegnali się z turniejem.

Wszystkie media zamieściły apel Anatolija Końkowa, prezesa ukraińskiej federacji piłkarskiej, do kibiców. Przypomina on, że dzięki jedności i zaangażowaniu udało się przekonać FIFA do zawieszenia sankcji, jaką było zamknięcie stadionu dla widzów na mecz z Polską. "Jestem przekonany, że wyciągnęliśmy wnioski, i w chwili, kiedy cały świat nas obserwuje, zrobimy wszystko, żeby udowodnić, że Ukraińcy to naród europejski, potrafiący przyjąć najlepsze doświadczenia innych krajów i wspólnie kibicować swojej reprezentacji. Zjednoczmy się kolejny raz i w tak ważnym momencie bądźmy prawdziwym 12. zawodnikiem.

Portal Championat.com przypomina, że 11 października reprezentacja Ukrainy rozegrała osiem spotkań. Pięć lat temu wystąpiła w Charkowie w eliminacjach do poprzednich mistrzostw świata. Zremisowała wówczas z Chorwacją 0:0. Tego dnia przegrała tylko raz - w 2010 roku z Brazylią 0:2.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.