Minął rok, planu nie ma, czyli czego dowiedzieliśmy się z meczu z Danią

Gdy piłkarze Waldemara Fornalika odbierali piłkę, nie mieli pomysłu, co z nią zrobić. Po roku pracy selekcjonera wciąż nie wiemy, jak jego drużyna chce przedostawać się pod bramkę rywali - pisze Michał Szadkowski, dziennikarz ?Gazety? i Sport.pl po wygranym 3:2 meczu z Danią.

Rafał Stec na blogu: Lewandowski - piłkarz kontrowersyjny

Polska piłki nie potrzebuje

Johan Cruyff mawia, że, gdy jego drużyna ma piłkę, rywale na pewno nie strzelą gola. Polacy w Gdańsku długimi momentami nawet nie starali się do niej dopaść. Nie próbowali zakładać pressingu, przeszkadzali Duńczykom dopiero, gdy ci przekraczali linię środkową. Po przerwie - przez chwilę - było ciut lepiej, ale, gdy biało-czerwoni wyszli na prowadzenie, znów zaczęli pozwalać rywalom na spokojne rozgrywanie piłki. Z Danią, która w swojej grupie eliminacji MŚ wyprzedza tylko Maltę, dało się wygrać mimo tych przestojów. Ale jesienią, z takim nastawianiem zwyciężać się nie da. Żeby awansować na mundial, Polacy muszą zdobyć przynajmniej 6 punktów w meczach z Czarnogórą (dom), Ukrainą (wyjazd) i Anglią (wyjazd).

Minął rok, planu nie ma

Gdy piłkarze Waldemara Fornalika odbierali piłkę, nie mieli pomysłu, co z nią zrobić. Po roku pracy selekcjonera wciąż nie wiemy, jak jego drużyna chce przedostawać się pod bramkę rywali. Co ma być jej siłą? Kontratak? Atak pozycyjny? Stale fragmenty? Jedyny sposób - wypracowany jeszcze przez Franciszka Smudę, czyli przerzucenie piłki na prawą stronę do Jakuba Błaszczykowskiego - jest coraz mniej wydajny, bo czytelny.

Choć w pierwszej jedenastce Duńczyków zagrało tylko pięciu piłkarzy z ostatniego meczu eliminacji mundialu z Armenią (klęska 0:4), piłkarze Mortena Olsena pokazali w Gdańsku kilka wypracowanych schematów. Ot, choćby dalekie, dokładnie podania obrońcy Simona Kjaera do napastników.

Bez Lewandowskiego

Jak zwykle w reprezentacji, wydawało się, że nie ma go na boisku. Najgroźniejszą akcję, po której trafił w poprzeczkę, wypracował sobie sam. Dostaliśmy chyba ostateczny dowód: skoro napastnik Borussii nie dostaje podań niezależnie od tego, czy rozgrywającym jest Obraniak, Majewski, Mierzejewski, Zieliński czy Klich, to problemem nie jest to, kto go wspiera, tylko system gry kadry . Albo jego brak. Oczywistością wydawałoby się, że selekcjoner powinien tak ustawić piłkarzy, by Lewandowski dawał reprezentacji tyle, ile daje Borussii. Fornalik takiego sposobu nie znalazł, biorąc pod uwagę, że do meczu z Czarnogórą zostały trzy tygodnie, raczej już nie znajdzie.

Kto w kadrze zostanie...

Powołania na wrześniowe mecze z Czarnogórą i San Marino pewni mogą być Piotr Zieliński, Waldemar Sobota i Mateusz Klich. Nawet pamiętając, że te ostatni wszystko co najlepsze dał w pierwszych pięciu minutach, a potem zgasł, a Sobotę można pochwalić niemal wyłącznie za strzelonego gola.

...a kto nie

Pewne jest, że Łukasz Szukała problemów polskiej defensywy nie rozwiąże. Stoper Steauy Bukareszt był wolny, źle wyprowadzał piłkę, po jego głupim faulu sędzia podyktował rzut wolny, po którym gola strzelił Christian Eriksen. Mało prawdopodobne, by w pierwszej jedenastce reprezentacji zagrał jeszcze bezbarwny w Gdańsku Przemysław Kaźmierczak. Tych, którzy wybiegli na boisko w drugiej połowie, ocenić trudniej, bo im bliżej było końca, tym w bardziej eksperymentalnych ustawieniach grały oba zespoły, tym bardziej gra była przypadkowa.

Borussia Dortmund to nie tylko "polskie trio"! My dajemy Ci znacznie więcej ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.