El. MŚ 2014. Józef Młynarczyk: Jestem zbity

- Ukraińcy byli od nas lepsi i mentalnie, i piłkarsko - mówi Józef Młynarczyk po porażce Polski z Ukrainą 1:3 w eliminacjach MŚ 2014. - Myślałem, że ten ważny mecz we własnym domu wygramy i realnie włączymy się w walkę o mundial w Brazylii. Nie ukrywam, że teraz jestem zbity - dodaje były bramkarz reprezentacji, który zajął z nią trzecie miejsce na MŚ w 1982 roku.

Relacje na żywo w twoim smartfonie. Pobierz aplikację Sport.pl LIVE ?

Po porażce z Ukrainą Polska spadła na czwarte miejsce w tabeli sześciozespołowej grupy H. W czterech meczach eliminacji podopieczni Waldemara Fornalika zdobyli tylko pięć punktów (tyle samo ma Ukraina). Do liderującej Czarnogóry tracą osiem, a do zajmującej drugie miejsce Anglii - sześć punktów. Marnym pocieszeniem jest fakt, że obaj rywale rozegrali już po pięć spotkań.

- Najbardziej mi szkoda tych ludzi, którzy znaleźli się na trybunach Stadionu Narodowego. Domyślam się, jakie mieli nadzieje, bo sam myślałem, że właśnie przychodzi ważny mecz, który we własnym domu wygramy i realnie włączymy się w walkę o mundial w Brazylii. Sto lat grałem w piłkę, sercem jestem za naszą reprezentacją, dlatego nie ukrywam, że teraz jestem zbity, bo mistrzostwa nam odjeżdżają - mówi Młynarczyk.

Zobacz wideo

Były reprezentant uważa, że mecz z Ukrainą Polska przegrała w siedem minut. - Nie rozumiem, dlaczego wyszliśmy tak źle nastawieni. Nasi piłkarze nie byli skoncentrowani, zdrzemnęli się, dlatego po siedmiu minutach przegrywaliśmy 0:2, a po czymś takim ciężko się podnieść - mówi były bramkarz m.in. FC Porto. - Te bramki dostaliśmy przy, delikatnie ujmując, nieporadnej obronie. Ukraińcy bezlitośnie wykorzystali nasze błędy, nawet Artur Boruc nie był w stanie nic zrobić, nie miał szans przy tych strzałach. Niestety, z defensywą od dawna mamy problem, widać, że to się nie zmienia, a bez przyzwoitej obrony nie mamy co myśleć o dobrych wynikach - dodaje.

Młynarczyk przyznaje, że mimo fatalnej postawy naszych defensorów przez moment wierzył, że zespół Fornalika się odrodzi i wywalczy korzystny rezultat. - Po zdobyciu gola na 1:2 łapaliśmy odpowiedni rytm, zaczęliśmy dobrze grać skrzydłami, rozpędzaliśmy się, tworzyliśmy sobie niezłe sytuacje, brakowało nam tylko precyzji, żeby pokonać dobrze broniącego Andrija Pjatowa. I właśnie wtedy nasza obrona znów zachowała się w swoim stylu, straciliśmy trzeciego gola i już było po meczu - twierdzi.

Młynarczyk nie sądzi, że w przerwie podopieczni Fornalika wierzyli w możliwość odrobienia strat. - Moim zdaniem nasi piłkarze nie wiedzieli, co zrobić i spuścili głowy. W drugiej połowie mieli tylko jedną dobrą okazję, którą niestety zmarnował Ludovic Obraniak, trafiając Pjatowa w ręce. Mentalnie Ukraińcy byli lepsi, od początku wiedzieli, po co przyjechali do Warszawy, przewyższali nas agresywnością, widać było, ile faulują, nie bali się ostrej gry, kartek. Oni walczyli o każdy centymetr boiska, pokazali, że to oni rządzą - tłumaczy. - Poza tym przewyższali nas też piłkarsko, w sumie w każdym elemencie byli lepsi i tak naprawdę mogli wygrać wyżej, bo kilka razy nas groźnie skontrowali - kończy Młynarczyk.

Reprezentacja Polski ? przegrała z Ukrainą

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.