Reprezentacja. Citko: Polska musi być skuteczna

- Zadaniem trenera będzie sprowadzenie zawodników na ziemię. Im nie wolno wyjść z przekonaniem, że łatwo wygrają. Muszą myśleć, że czeka ich bardzo trudne spotkanie, wtedy może być przyjemnie. Inaczej możemy się mocno rozczarować - mówi Marek Citko przed meczem Polska - Mołdawia w eliminacjach mundialu 2014. Były reprezentant Polski typuje, że biało-czerwoni wygrają we Wrocławiu 4:0 i staje po stronie Jakuba Błaszczykowskiego w jego sporze z Ludovikiem Obraniakiem. Relacja Z Czuba i na żywo, godz. 20.45

Łukasz Jachimiak: Pamięta pan początek eliminacji mistrzostw świata we Francji? Jesienią 1996 roku najpierw strzelił pan gola Anglikom w przegranym 1:2, ale naprawdę dobrym w wykonaniu kadry meczu na Wembley, a później męczyliście się z Mołdawią

Marek Citko: Pamiętam, graliśmy w Katowicach, rzeczywiście bardzo ciężko nam szło, wygraliśmy tylko 2:1.

Teraz sytuacja wygląda podobnie, bo drużyna Waldemara Fornalika ma za sobą niezły mecz z Czarnogórą.

- Zgadza się, z Czarnogórą reprezentacja zagrała dobrze. Mam nadzieję, że teraz z Mołdawią pójdzie im lepiej niż wtedy nam. Na pewno ten mecz łatwo się nie zapowiada, bo po porażce z Anglią 0:5 rywal będzie chciał się zrehabilitować, dlatego zagra bardzo uważnie, ostrożnie. My musimy być skuteczni. Sytuacje na pewno będą, im szybciej którąś wykorzystamy, tym łatwiej nam pójdzie. Przeczucia mam dobre, myślę, że długo nie będziemy się denerwowali.

Czyli wierzy pan, że nasz zespół potrafi rozgrywać atak pozycyjny na tyle dobrze, by spokojnie wypunktować Mołdawię?

- W Podgoricy na pewno w ofensywie trzeba było grać inaczej, tam raczej nastawialiśmy się na szybkie ataki, a we Wrocławiu trzeba będzie te akcje budować spokojniej, wykazywać się cierpliwością. Na szczęście mamy w kadrze zawodników kreatywnych, którzy potrafią stwarzać sytuacje prostopadłym podaniem czy dryblingiem. Trener pewnie też położy jeszcze większy nacisk na wykonywanie stałych fragmentów gry, bo ich będzie w tym mecz dużo i myślę, że po jednym z nich możemy otworzyć wynik.

Nie obawia się pan, że stałe fragmenty mogą nie być naszą najmocniejszą bronią, bo nie zagra ich wykonawca, Ludovic Obraniak, który w Podgoricy dostał czerwoną kartkę?

- Bez przesady, to jest reprezentacja. Nie żartujmy, że tylko jeden zawodnik umie dośrodkować. Nie ma Obraniaka, więc zrobi to ktoś inny, choćby Adrian Mierzejewski.

Mówiąc, że mamy kreatywnych piłkarzy potrafiących tworzyć strzeleckie okazje miał pan na myśli właśnie Mierzejewskiego? W Podgoricy z pomocników wyróżniali się chyba tylko on i Jakub Błaszczykowski?

- Adrian na pewno potrafi dryblować, grać z klepki. Nie wiem, jakim ustawieniem wyjdziemy, ale mam cichą nadzieję, że może na boisku pojawi się Waldek Sobota. On przed własną publicznością mógłby się spisać bardzo dobrze, według mnie na takiego rywala jak Mołdawia jest naprawdę fajnym zawodnikiem - potrafi się uwolnić spod krycia, umie zrobić przewagę, bo ma łatwość dryblingu i jest szybki. W składzie widziałbym też Pawła Wszołka, który ładnie się pokazywał w pierwszych kolejkach ekstraklasy. Nawet jeżeli obaj siądą na ławce rezerwowych, to mogą się przydać, gdyby nie radziła sobie pierwsza jedenastka.

A wierzy pan, że tacy gracze wejdą na boisko kiedy wynik będzie już rozstrzygnięty? W poniedziałek stadionowa tablica wyświetlała napis: Polska - Mołdawia 8:0.

- Ładny wynik (śmiech). Sam stawiałbym raczej na 4:0, choć i tak wysokie zwycięstwo jest możliwe, bo zagramy na fajnym stadionie, przed swoimi kibicami. Jeśli przeciwnik szybko dostanie bramkę, to ona może napędzić naszych zawodników. Kiedy poczują, że mecz się układa, a kibice są z nimi, to każdy będzie chciał dać z siebie jak najwięcej, każdy będzie chciał strzelić gola albo zaliczyć asystę. Jak szybko strzelimy, to możemy wygrać naprawdę wysoko. Tylko musielibyśmy pewnie wykorzystać 90 procent naszych okazji.

Co nie będzie łatwe, bo w niedawnych eliminacjach Euro 2012 Mołdawia potrafiła postawić się Holandii, z którą dwukrotnie przegrała tylko 0:1 i Szwecji, której na wyjeździe uległa 1:2.

- Dlatego zadaniem trenera będzie sprowadzenie naszych zawodników na ziemię. Im nie wolno wyjść na ten mecz z przekonaniem, że go łatwo wygrają. Muszą myśleć, że czeka ich bardzo trudne spotkanie, wtedy może być przyjemnie. Inaczej wszyscy możemy się mocno rozczarować.

Na razie nieco rozczarowująca jest chyba atmosfera w drużynie? Jak pan odbiera krytykę, jaką po bezmyślnym zachowaniu Obraniaka w Podgoricy wygłosił pod jego adresem Błaszczykowski i odpowiedź Obraniaka mówiącego, że koledzy z drużyny nie powinni rozmawiać przez media tylko w szatni?

- Myślę, że Obraniak nie powinien się obrażać. Skoro dziennikarze pytali kapitana, jak ocenia zachowanie Obraniaka, to co miał powiedzieć? Nie bądźmy obłudni. Kuba miał stwierdzić, że nic się nie stało i wszystko jest fajnie? Jak jest źle, to trzeba o tym mówić. Obraniaka nie wolno kolejny raz poklepać po plecach, on musi się otrząsnąć, zdać sobie sprawę z tego, że od niego dużo oczekujemy. A komentując wypowiedź Kuby Obraniak pokazuje, że nie jest odporny psychicznie. Ma rację, że pewne sprawy powinny zostać w szatni, ale akurat ta nie, bo Kuba dobrze zrobił, mówiąc prawdę. W ten sposób oczyścił atmosferę. Obraniak powinien to zrozumieć, dać spokój i sprawa za dwa dni by umarła. A odpowiadając Kubie sam ten problem nagłaśnia.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA