El. mundialu 2014. Z Czarnogórą pierwszy finał eliminacji

Jeśli piłkarze nie zapomną o porażce na Euro 2012, szansa na punkty w inaugurującym eliminacje mundialu meczu w Podgoricy będzie niewielka. W piątek o 20.30 drużyna Waldemara Fornalika zaczyna pierwszy z dziesięciu etapów wyścigu, którego metą jest mundial w Brazylii w 2014 r. Relacja na żywo ze spotkania w Sport.pl.

W polskiej grupie tylko potyczki z San Marino wydają się lekkie, łatwe i przyjemne. Te z Mołdawią będą kosztować więcej wysiłku, ale drużyna, która marzy o grze na MŚ, musi rywala tej klasy pokonać dwa razy. Dalej żarty się kończą, bo oprócz Czarnogóry rywalami Polaków są Anglia i Ukraina - zespoły silniejsze od Grecji i Czech, z którymi na ME biało-czerwoni zdobyli tylko punkt. Bezpośrednio na mundial pojedzie tylko zwycięzca grupy. Zespoły z drugich miejsc zagrają w barażach.

W sierpniowym debiucie selekcjonera z Estonią piłkarze zagrali słabo, w ostatniej minucie stracili gola z rzutu wolnego, a po zejściu z boiska nie potrafili wyjaśnić, co się stało. Tłumaczyli, że nie są w formie, bo sezon ledwie się zaczął. Wyglądało to na próbę pocieszenia się po porażce z 49. drużyną rankingu FIFA.

W Tallinie piłkarze wyglądali na gorszą kopię drużyny Leo Beenhakkera z września 2008 r. Wtedy reprezentacja miała za sobą nieudane Euro w Austrii i Szwajcarii, gdzie z holenderskim selekcjonerem miało być jak nigdy, a skończyło się jak zawsze - punktem w trzech meczach i szybkim powrotem do domu. Beenhakker przetrwał, ale eliminacje do mundialu w RPA jego drużyna przegrała z kretesem. W grupie wyprzedziła tylko San Marino, rozegrała jedno dobre spotkanie, w październiku 2008 r. pokonała 2:1 Czechy w Chorzowie. Od tamtej pory reprezentacja już w tak dobrym stylu, i z tak dobrym rywalem, nie zwyciężyła.

Dlatego teraz polscy piłkarze muszą zapomnieć o porażce na Euro 2012 i zawodzie, który sprawili sobie oraz milionom kibiców. Najlepiej, gdyby już w Podgoricy wprowadzili w życie zdanie wypowiedziane w warszawskiej strefie kibica dzień po czerwcowej klęsce: "W eliminacjach udowodnimy, że potrafimy grać lepiej i wygrywać".

W Tallinie było jeszcze gorzej niż na Euro, ale to tylko sparing. W piątek muszą zagrać zdecydowanie lepiej, mecz z Czarnogórą selekcjoner uznaje za kluczowy w eliminacjach. - Nieważne, czy zagramy pięknie, czy brzydko. Liczą się punkty. Swoim zawodnikom nigdy nie powiedziałem, że jedziemy po remis. Nawet prowadzony przeze mnie Ruch zawsze chciał wygrywać, choć później różnie z tym bywało. Celem jest to, byśmy po jesiennych meczach z Czarnogórą, Mołdawią we Wrocławiu i Anglią w Warszawie dalej liczyli się w walce o awans - powiedział selekcjoner.

Fornalik jest w zdecydowanie gorszej sytuacji niż poprzednicy. W przeciwieństwie do Smudy - nie ma czasu, w przeciwieństwie do Beenhakkera - nie będzie miał kiedy odrabiać strat. Drużyna Holendra rozegrała w eliminacjach Euro 2008 14 meczów, Fornalika czeka tylko dziesięć, ale o awansie zdecyduje osiem, bo San Marino regularnie kończy eliminacje bez punktu. Każdy będzie jak finał, bo konsekwencje wpadek mogą być nieodwracalne.

Smuda zabrał na Euro wszystkich, których chciał, w pierwszej jedenastce, poza wracającym po kontuzji Sebastianem Boenischem biegali wyłącznie zawodnicy regularnie występujący w klubach.

Fornalik, jeszcze zanim zaczęło się zgrupowanie, stracił dwóch piłkarzy z pierwszej jedenastki. Kontuzje wyeliminowały bramkarza Wojciecha Szczęsnego i skrzydłowego Macieja Rybusa. O ile między słupkami problemu nie ma, bo zagra pewny na ME Przemysław Tytoń, o tyle wybór w ofensywie przyprawia selekcjonera o kolejny ból głowy. Kamil Grosicki jeszcze wielkiego meczu w kadrze nie zagrał, Adrian Mierzejewski nie zagrał ani minuty w Trabzonsporze. Miejsce w Mainz stracił jeden z najlepszych na Euro Eugen Polanski, przeprowadzający się z Sochaux do Betisu Damien Perquis latem w lidze nie wystąpił ani razu.

Żeby znaleźć zmiennika i wsparcie dla Roberta Lewandowskiego w ataku, trener sięgnął po 34-letniego Marka Saganowskiego z Legii, który ostatni raz zagrał w kadrze cztery lata temu, a trzy miesiące temu grał w najsłabszym klubie ligi - ŁKS-ie.

Fornalik musi odbudować drużynę psychicznie i przekonać piłkarzy do swojej koncepcji. Próbowane przez niego ustawienie z dwoma napastnikami nie sprawdziło się w Tallinie i w Czarnogórze Polska zagra 4-2-3-1, czyli tak jak w pierwszym meczu Euro z Grecją.

Tym razem jednak balon oczekiwań nie jest nadmuchany do niewyobrażalnych granic. Nikt nie oczekuje i nie wymaga od piłkarzy niemożliwego. Niepowodzenie pogłębi frustrację, ale zwycięstwo pozwoli podnieść głowę piłkarzom, a kibicom znowu w nich uwierzyć. Dobry wynik w Podgoricy jest potrzebny wszystkim. Po odpadnięciu z europejskich pucharów polskich klubów emocje sięgające wyżej niż polskiej ligi są związane wyłącznie z meczami reprezentacji.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.