W poniedziałek o 13 rozpoczyna się pierwsze po Euro 2012 zgrupowanie reprezentacji. Z nowym selekcjonerem Waldemarem Fornalikiem, który zastąpił Franciszka Smudę. Zadebiutuje w środę w Tallinie w sparingu z Estonią. Pierwszy trening dziś o 18.30 na stadionie Polonii.
Waldemar Fornalik: Zadanie jest trudne, awans z tak ciężkiej grupy będzie sukcesem. Chciałbym, żeby kibice wychodzący ze stadionu mieli poczucie, że w każdym meczu zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby wygrać. Jeśli przegramy, to tylko dlatego, że rywal był lepszy. Nacisk położę na to, by mecze reprezentacji dawały wszystkim poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
- Miałem poczucie niedosytu. Każdy liczył na ćwierćfinał. Postaramy się wyciągnąć wnioski i to, co dobre, powielić, a złego nie powtórzyć albo skorygować.
- Chciałbym, żeby prowadzona przeze mnie drużyna grała dobrze dłużej, nie tylko krótkimi fragmentami. Żeby tak jak w pierwszej połowie meczu z Grecją grała przez 70 minut, a nie 40, żeby różnica między dobrymi a złymi momentami nie była tak duża. Chciałbym, aby zespół umiał przetrwać ciężkie chwile bez straty gola. Dobre momenty? Widziałem ciekawe akcje naszej drużyny. Dobrze funkcjonowała gra z kontry, więcej do zrobienia jest z atakiem pozycyjnym.
- Zgadzam się z tą charakterystyką, ale z kadrą osiągali sukcesy trenerzy bez międzynarodowego doświadczenia, sukcesów czy kariery piłkarza. Byłem solidnym ligowcem, nie grałem w kadrze, ale to nie będzie przeszkodą. Zanim Kazimierz Górski stał się wielki, też niewiele osiągnął. Wiem, jakie czyhają zagrożenia, ale podchodzę do pracy z optymizmem. To niezbędny warunek, by podjąć wyzwanie.
- Mam nadzieję, że reprezentacja nie będzie moim ostatnim przystankiem. Musimy zdawać sobie sprawę z problemów, jakie ma polska piłka. Reprezentacja nie poradziła sobie na ME, kluby przegrywają w Europie. Nie oczekujmy cudów i tego, że w grupie wygramy wszystkie mecze. Ale w awans wierzę.
- Presja jest wszędzie. W klubie, który broni się przed spadkiem, trener bierze na barki losy jednostek i zespołu. Nie da się tego porównać z reprezentacją, ale jestem gotowy i myślę, że sobie poradzę.
- Dostałem kredyt zaufania. Jestem zbudowany tym, jak mnie odebrano. Moim jedynym wrogiem jest czas. Sztuka będzie polegała na tym, by go oszukać i pewne rzeczy zrobić najszybciej jak się da. To możliwe. Kadra kręci się wokół zawodników z Euro. Nie zrobiłem rewolucji, liczę, że zespół będzie ewoluować. Nie wywracam wszystkiego do góry nogami, mam od czego zacząć.
- Nie był etatowym współpracownikiem, tylko trenerem pomagającym. Od czasu do czasu uczestniczyłby w zgrupowaniach i obserwował rywali. Dostał propozycję ze znanego litewskiego klubu, trudno się dziwić, że ją przyjął. Być może ktoś go zastąpi.
- Proszę o trochę cierpliwości, nie oceniajmy i nie martwmy się na zapas. Piłkarze to rozgarnięci ludzie, dogadamy się.
- Po nominacji nie rozmawiałem z żadnym piłkarzem. Nie chciałem, by ktoś poczuł się wyróżniony, a ktoś pominięty. W poniedziałek najpierw porozmawiam z całym zespołem, potem z każdym osobno. Wysłucham każdego, bo chcę poznać ich oczekiwania i ocenę sytuacji. Zrobię odprawę taktyczną, zaproponuję rozwiązania, przedstawię pomysł na drużynę. Wiem, jak drużyna ma grać.
- Wybiorę go po indywidualnych rozmowach.
- Wyznaję taki model demokracji, że każdy może mieć swoje zdanie, ale na końcu to ja podejmuję decyzję. Nie chcę mówić o kodeksie czy regulaminie. Pewne sprawy są oczywiste.
- Nie powiem, ale wiem, jakbym się w takiej sytuacji zachował. Mam nadzieję, że nie będę musiał.
- Skończyły się czasy, gdy trener był aniołem stróżem i śledził zawodników. Będę się odwoływał do ich samoświadomości. Na razie mają u mnie kredyt zaufania. Jeśli przekroczą granicę, mogą wiele stracić.
- Nigdy nie miałem problemów z dyscypliną. Choć w klubach nie pracowałem z samymi ministrantami, to afer nie było. Nie będę niczego prostował, jeśli ktoś widzi we mnie spokojnego człowieka, to dobrze. Nie tylko cholerycy bywają skutecznymi trenerami. Spokojny człowiek więcej widzi w trakcie meczu.
- Piłkarze dowiedzą się pierwsi. Gazeta ukaże się w poniedziałek rano.
- W eliminacjach kluczowy będzie pierwszy mecz, z Czarnogórą w Podgoricy (5 września). Nieważne, czy zagramy pięknie, czy brzydko. Liczą się punkty. Nigdy nie powiedziałem zawodnikom, że jedziemy po remis. Ruch zawsze chciał wygrywać, choć później różnie z tym bywało. Celem jest to, byśmy po trzech jesiennych meczach wciąż liczyli się w walce o awans.
- W drużynach, które prowadziłem, zawsze dążyłem do równowagi między grą defensywną i ofensywną. Tam miałem czas, dlatego teraz na początku pracy liczę na trochę wyrozumiałości.
- Na zgrupowaniu zobaczę, w jakiej dyspozycji będą Wojtek i Przemek. Trener bramkarzy Andrzej Dawidziuk zasugeruje, kogo wystawić, a ja podejmę decyzję.
- Różne nazwiska krążą mi po głowie. Dam sobie radę.
- Mam pomysł, ale nie powiem jaki. Marcina Wasilewskiego widzę na środku obrony.
- Na razie rozmawiamy o tym, co było. Zaczekajmy do pierwszego meczu, po nim będę mógł odnieść się do konkretnych sytuacji. Kadrowicze sporo potrafią.
- To pana ocena, nie wiem, czy to z tego powodu nie wyszliśmy z grupy. Gdybym był kadrowiczem, po przegranym Euro nie mógłbym się doczekać kolejnych meczów, by pokazać, że drużyna jest lepsza niż ta zapamiętana z czerwca.
- Nie wiem, czy jeszcze tacy są (uśmiech), poza tym może nie wystarczyć czasu, by jeździć i ich szukać. Mamy inne problemy. Musimy stworzyć atmosferę, która pomoże awansować. Po sparingu z Estonią wraz z asystentami pojedziemy na mecze kadrowiczów. Zobaczę ich najważniejsze spotkania, ale nie będę co tydzień w Dortmundzie. Za granicą zawodników weryfikują trenerzy klubowi.
- Omijał będę tylko tych, którzy nie mają klubu. Jak teraz Boruc, Dudka czy Boenisch. Rezerwowi codziennie trenują i jeśli uznam, że są przydatni, to ich powołam. O wyrzuconych przez trenera Smudę nie chcę się wypowiadać. Peszko dopiero znalazł klub, Boruc go szuka.
- Nie ma takiego ustawienia. Jest 1-4-2-3-1. Gdyby w ten sposób odpowiedział pan na egzaminie w szkole trenerów, byłby kłopot z dobrą oceną.
Idealnie byłoby mieć przećwiczone dwa warianty, ale wystarczy spojrzeć na powołania i mniej więcej wszystko jasne. W Estonii chcę sprawdzić nowe ustawienie z dwójką napastników.
- Oczywiście. W ofensywie i defensywie. Sposób wykonywania rzutów wolnych i rożnych będziemy uzależniać od rywala. Na zgrupowaniach będziemy pracować głównie nad taktyką i stałymi fragmentami, które są jej elementem.
- Trener od przygotowania motorycznego zbierze od każdego informacje, jak trenuje w klubie, i sprawdzi poziom zmęczenia. Na pięciodniowym zgrupowaniu nie da się przygotować drużyny. Muszę polegać na współpracy z klubami.
- Dziś żyję trzema tegorocznymi meczami. Nie miałem najmniejszego wpływu na terminarz, więc przyjmuję taki, jaki jest.
- Nie widzę problemu. Fajnie, że są różne opinie na mój temat, niekoniecznie pozytywne, bo wątpliwości mobilizują mnie do pracy. Drużyna niekoniecznie musi przegrywać, jeśli trener nie ma międzynarodowego doświadczenia.
- Nie, próbuję sobie wyobrazić, jak to będzie. Cieszę się, że wreszcie spotkam się z zawodnikami. Do tej pory wszystko było wirtualne, w sferze przypuszczeń i domysłów. Dopiero teraz zacznie się dziać.