Wszystko o meczu Polska - Rosja
We wtorek selekcjoner reprezentacji zrezygnował z ustawienia 4-2-3-1, które ćwiczył z kadrą od początku pracy. Zamiast skrzydłowego Macieja Rybusa wstawił do składu trzeciego defensywnego pomocnika - Dariusza Dudkę. Zmiana okazała się dobrym pomysłem, Polacy zagrali najlepszy mecz od lat i zremisowali z faworytem grupy A.
W sobotę sytuacja będzie inna. Czechom, którzy w dwóch meczach zdobyli trzy punkty, do awansu wystarczy remis. Polska musi wygrać. Dziś wydaje się, że trener Smuda ustawienia na sobotni mecz nie zmieni.
Grając we wtorek w systemie 4-3-3, Polacy potrafili stwarzać sytuacje podbramkowe. Najbardziej ofensywnie grający z trzech defensywnych pomocników Eugen Polanski był jednym z najlepszych na boisku. Braku słabego w spotkaniu z Grecją Macieja Rybusa nie było widać. Gdyby pomocnik Tereka Grozny wrócił do jedenastki, osłabiona zostałaby też obrona, bo na ławce musiałby usiąść Dudka.
A pamiętajmy, że defensywa wciąż jest najsłabszą formacją Polaków. We wtorek, gdy została wsparta dodatkowym piłkarzem w środku pola, wygląda lepiej niż w meczu z Grecją. Smuda, choć marzy o zwycięstwie, musi pamiętać także o obronie. Nawet jeśli założymy, że Czesi będą się bronić, potrafią też budować szybkie ataki. Polacy powinni mieć w składzie piłkarzy potrafiących je rozbijać.
Raczej wykluczony jest też wariant z dwoma napastnikami (Paweł Brożek obok Roberta Lewandowskiego), bo to system, którego Smuda niemal nie ćwiczył. Niewykluczone, że jedyną zmianą na mecz z Czechami będzie zapowiadany przez Smudę powrót do bramki Wojciecha Szczęsnego, który w meczu z Rosją pauzował za czerwoną kartkę.