Euro 2012. Janusz Kupcewicz przed meczem z Rosją: Wślizg, padam, wślizg, padam. Trzeba zapieprzać...

- Jeśli patrzeć tylko na umiejętności czysto piłkarskie, faworytem są Rosjanie. Ale czy ktoś dawał szanse Duńczykom w meczu z Holandią? - pyta były reprezentant Polski Janusz Kupcewicz przed wtorkowym meczem Polska - Rosja.

Kupcewicz uczestniczył w najsłynniejszym meczu pomiędzy reprezentacjami Polski i wówczas ZSRR. W 1982 r. mistrzostw świata w Hiszpanii biało-czerwoni zremisowali ze "Sborną" 0:0. Dziś taki wynik wielu ekspertów wzięłoby w ciemno.

- Ja też! - mówi Kupcewicz. - Rosja to bardzo dobry zespół, a o naszym zespole po pierwszym spotkaniu z Grecją można powiedzieć jeszcze mniej niż przed jego rozpoczęciem. Po przegranej pierwszej połowie - tak to nie pomyłka, według mnie Polacy pierwszą połowę z Grecją przegrali gdyż w tym czasie powinni rozstrzygnąć losy meczu - po przerwie z niezrozumiałych powodów padli na twarz i kompletnie nie wytrzymali fizycznie. Nie trafiają do mnie tłumaczenia, że był zaciągnięty dach, bo Grecy grali w takich samych warunkach. Stres? Stres to mogłem mieć na mistrzostwach świata ja, piłkarz ligi polskiej, który nie miał na co dzień styczności z wielkim futbolem. A nasi chłopcy co kilka dni grają na najwyższym poziomie przy kilkudziesięciu tysiącach kibiców na trybunach. To żadne tłumaczenie - podkreśla Kupcewicz.

Jak zagrać z Rosją żeby osiągnąć korzystny wynik?

- Na pewno nie można grać na remis, a z doniesień medialnych wynika, że Franek szykuje skład z trzema defensywnymi pomocnikami. Czyli obrona i konterka, ale przede wszystkim nie stracić bramki. A jak się gra na remis to zazwyczaj niestety dostaje się po dupie i nie mam tu na myśli tylko polskiego zespołu. Rosjanie najsłabsi sa w obronie i dlatego ja bym ich zaatakował, zmusił do błędu, spróbował zaskoczyć. Jak damy im grać to nas rozwalcują. No, ale to Franek jest najbliżej zespołu i on wie o nim najwięcej i oby trafił z doborem składu i taktyki - zaznacza 20-krotny reprezentant Polski.

Według Kupcewicza najsłabszym ogniwem polskiego zespołu jest Sebastian Boenisch. - Ja widziałbym na lewej obronie Jakuba Wawrzyniaka, który grał przez cały sezon i jest po prostu w wyższej formie. U Boenischa wielomiesięczna przerwa w grze bije po oczach, te rosyjskie harpagany mogą go wkręcić w ziemię jak bączka. Zobaczymy jak to będzie, mimo wszystko jestem optymistą, bo piłka widziała nie takie niespodzianki. Trzeba tylko zapieprzać: wślizg, padam, wślizg, padam, nie mam sił proszę o zmianę. No bo mam nadzieję, że w tym meczu Franek jednak zrobi jakieś zmiany - kończy medalista mistrzostw świata w 1982 roku.

Jak grać, by wygrać z Rosją? Podyskutuj na Facebooku Trojmiasto.Sport.pl! +1? ?

JAKIE PIĘKNOŚCI PIŁKARZY MOŻEMY SPOTKAĆ NA TRYBUNACH W CZASIE EURO 2012 [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.