Polska - Rosja. Smuda broni się przed zmianami. Przebieg Euro obala jego teorię

Trzy gole, wiele ożywienia wniesionego do gry, odwrócenie losów niektórych spotkań - to pokrótce dorobek piłkarzy, którzy w pierwszej kolejce fazy grupowej wchodzili na boisko z ławki rezerwowych. Postawa rezerwowych podczas Euro 2012 obala zupełnie wyjaśnienia Franciszka Smudy, który po meczu z Grecją tłumaczył, że zmiany dezorganizują zespół i tak naprawdę zamiast pomóc mogą mu zaszkodzić.

Tak się kibicuje! Trybuna Kibica otwarta dla wszystkich

Trener reprezentacji Polski Franciszek Smuda w pierwszej fazie turnieju jako jedyny nie przeprowadził w trakcie meczu ani jednej zmiany (nie licząc tej wymuszonej czerwoną kartką Wojciecha Szczęsnego).

Na dodatek w wywiadach pomeczowych tłumaczył się, że nie wprowadzał zmian gdyż "nie chciał psuć tego co było". Selekcjoner reprezentacji Polski od dawna jest przeciwnikiem roszad w składzie dokonywanych w trakcie meczu, nawet w grach towarzyskich poprzedzających Euro 2012 robił ich bardzo mało i bardzo późno.

W rozmowie w programie "Cafe Futbol" w Polsacie Franciszek Smuda tak odpierał krytykę o brak zmian w składzie podczas meczu z Grecją: - Ludziom łatwo mówić. Siedzą na stadionie i wybierają kogo zmienić. Tego by zmienili, tamtego by zmienili. Zabrakłoby piłkarzy na ławce rezerwowych. Zanim zawodnik wyjdzie na boisko przy takiej duchocie i wejdzie w grę, musi minąć dużo czasu. Jeśli jest dobry wynik, do końca meczu nie zostało za wiele, nie zamierzam nic zmieniać...

Jak rezerwowy Salipingidis ograł Polskę

Przebieg Euro 2012 przeczy jednak teorii Smudy, że zmiany raczej osłabiają niż wzmacniają zespół. Pierwszy przykład dał już w meczu otwarcia trener Greków Fernando Santos. Jego rezerwowy Dimitris Salipingidis najpierw zdobył wyrównującą bramkę, potem wywalczył rzut karny i wyrzucił z boiska Szczęsnego, a na koniec zdobył gola z minimalnego spalonego. Jego wejście kompletnie odmieniło losy meczu.

Di Natale czasu nie potrzebował

Ale takich piłkarzy było więcej. Kolejnej dziwnej tezie głoszonej przez Smudę po spotkaniu z Grecją zaprzeczył Antonio di Natale.

- Rezerwowy potrzebuje kilku-kilkunastu minut żeby wejść w spotkanie, a na to nie ma czasu - mówił polski trener w jednym z wywiadów. Z pewnością nie słuchał tych słów kieszonkowy napastnik reprezentacji Włoch, który gola (na 1:0) zdobył raptem trzy minuty po wejściu na boisku.

Ogromny wpływ na przebieg tego spotkania miała też zmiana wykonana przez trenera Hiszpanów Vicente del Bosque. Wejście Fernando Torresa zupełnie zmieniło układ sił na boisku i tylko strasznej indolencji napastnika Chelsea zawdzięczają Włosi utrzymanie remisu w tym meczu.

Pawluczenko dobija Czechów, Miłewski pomaga Ukrainie

Trzeci gol rezerwowego w pierwszej fazie to trafienie Rosjanina Romana Pawluczenki, który ciosem na 4:1 dobił bezradnych Czechów.

Z dobrej strony pokazało się jeszcze kilku innych zmienników. Na przykład Portugalczycy Nelson Oliveira i Varela, którzy po dwójkowej akcji stworzyli najlepszą w całym spotkaniu sytuację dla swojego zespołu w spotkaniu z Niemcami (strzał tego drugiego fantastycznie obronił Manuel Neuer).

Z kolei Ukrainiec Artem Miłewski w meczu ze Szwecją wszedł na boisku dopiero w 81 minucie, ale mądrością i sprytem (umiejętne przytrzymanie piłki, zastawienie się, wymuszanie fauli) wywalczył dla swojego zespołu wiele drogocennych sekund. U przeciwników sporo ożywienia do gry wniósł Christian Wilhelmsson, a do najlepszej sytuacji strzeleckiej doszedł w końcówce inny rezerwowy Johan Elmander.

Rezerwowi ważni w ośmiu meczach

Z tej krótkiej analizy wynika, że w ośmiu dotychczasowych spotkaniach co najmniej dziewięciu rezerwowych miało spory wpływ na przebieg meczu (do tego dochodzi oczywiście Przemysław Tytoń, ale to zupełnie inna historia). Czy do tej grupy dołączyłby któryś z Polaków, gdyby tylko dostał szansę od Smudy (np. Kamil Grosicki, Paweł Brożek, Rafał Wolski, Artur Sobiech, Adrian Mierzejewski? Nie dowiemy się już nigdy.

Już trzy bramki rezerwowych na Euro 2012 ?

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA