Euro 2012. Dowhań: Paradoksalnie Szczęsny nas uratował

- Nie można się czepiać chłopaka, że reklamuje różne produkty. Znam Wojtka i wiem, że takie zamieszanie na jego boiskową postawę nie wpływa - mówi trener bramkarzy Legii Warszawa, Krzysztof Dowhań. Były szkoleniowiec Wojciecha Szczęsnego broni golkipera reprezentacji Polski winionego za zremisowany 1:1 mecz Polski z Grecją na otwarcie Euro 2012. - Paradoksalnie Wojtek nas uratował - twierdzi człowiek, który piłkarsko ukształtował m.in. Artura Boruca i Łukasza Fabiańskiego.

Smuda "zarżnął" Polaków? Dyskutuj na forum?

Łukasz Jachimiak: Meczu z Grecją nie wygraliśmy, bo zawalili trener i bramkarz. Tak przynajmniej uważają kibice. Pan też ma pretensje do Wojciecha Szczęsnego?

Krzysztof Dowhań: Nie mam, bo wiem, że pozycja bramkarza jest wyjątkowa. Tu wystarczy jeden błąd, by stać się kozłem ofiarnym. A Wojtek - niestety - błędów nie uniknął.

Zawalił przy golu dla Greków?

- Poszedł trochę nie w tempo. Szkoda, że wcześniej prawie nie miał interwencji, bo się porządnie nie rozegrał i nie przekonał do siebie ludzi. Teraz wszyscy go krytykują, zapominając, że ta stracona bramka to wina nie tylko Wojtka.

Marcin Wasilewski, który ubiegł Szczęsnego w interwencji, nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Chciał wybić piłkę, zrobił to tak, że spadła do Greka. Podjął ryzyko, tak jak Wojtek, który liczył, że przetnie dośrodkowanie. Niestety, stało się, jak się stało. W sumie ten gol był podobny do naszego. Robert Lewandowski wykończył bardzo ładną akcję, skorzystał ze świetnego dośrodkowania, ale grecki bramkarz moim zdaniem źle się zachował. Liczył, że piłka trafi do Maćka Rybusa, a wrzutka została przeciągnięta do "Lewego" i musiał sięgać do siatki.

Wróćmy do Szczęsnego. Miał być liderem kadry, a puścił gola, sprokurował rzut karny i osłabił zespół, dostając czerwoną kartkę. Trudno nie być rozczarowanym.

- W ostatnich pięciu meczach nie daliśmy sobie strzelić gola, dlatego każdy liczył, że i teraz go nie stracimy. Zapomnieliśmy, że błędy to w piłce normalna sprawa.

Tylko że Szczęsny kreuje się na kogoś, kto tych błędów nie popełnia.

- Ale paradoksalnie Wojtek nas uratował. Czerwoną kartkę dostał jak najbardziej słusznie, sfaulował rywala w sytuacji, w której ten na pewno strzeliłby gola. I okazuje się, że dobrze zrobił, choć myślę, że to nie było celowe zagranie. On był rozpędzony, nie miał jak się zatrzymać, dlatego przewrócił Greka. Ale gdyby tego nie zrobił, Grecy prowadziliby 2:1. A tak wszedł Przemek Tytoń, obronił rzut karny i mamy punkt.

Możesz wygrać piłkę, którą Lewandowski strzelił gola. Weź udział w naszym konkursie!

"Ten pan od chipsów i pepsi Można dużo kłapać jęzorem, ale po turnieju, a nie teraz! Teraz to chipsy niech przepraszają" - tak w serwisie weszlo.com mówi Mariusz Piekarski. Zgadza się pan, że Szczęsny przed turniejem za dużo "kłapał jęzorem" i nie wytrzymał meczu psychicznie?

- Pierwsze mecze na wielkich turniejach są inne niż wszystkie, bo zawodnicy wiedzą, że jeśli stracą punkty, później mogą już nie mieć czasu, by je odrobić. Wojtek to młody chłopak [ma 22 lata], w takim meczu nigdy nie grał, ale mimo wszystko jest już doświadczony i na pewno mocny psychicznie. Szkoda, że w pierwszej połowie był bezrobotny, może to wpłynęło na jego koncentrację. Chociaż myślę, że nie. Tak samo nie zaszkodziła mu aktywność poza boiskiem. Nie można się czepiać chłopaka, że reklamuje różne produkty. Tak jest na całym świecie, sport stał się komercyjny i to normalne, że znani ludzie reklamują różne towary i w ten sposób zarabiają. Znam Wojtka i wiem, że takie zamieszanie na jego boiskową postawę nie wpływa.

A jak według pana powstałe zamieszanie wpłynie na Tytonia? Teraz został bohaterem, ale do bramki wszedł tak szybko, że nawet nie miał czasu pomyśleć, co się dzieje. Przed meczem z Rosją na pewno zdąży się podenerwować.

- Po tym, co Rosjanie pokazali w meczu z Czechami o spokój Przemkowi na pewno będzie trudno. Ale uważam, że my o jego formę nie musimy się martwić. Niedawno często go obserwowałem, bo przecież jego PSV Eindhoven rywalizowało z Legią w Lidze Europejskiej, dlatego wiem, że jest mocny. Na co dzień broni w dużym klubie, a o jego klasie świadczy fakt, że wygryzł ze składu Andreasa Isakssona, a więc pierwszego golkipera reprezentacji Szwecji. Na pewno do meczu z Rosją startuje z innego pułapu, miejsce w bramce zawdzięcza sytuacji losowej. Ale dla sportowców to żadna nowość. Przemek to tak jak Wojtek młody człowiek [ma 25 lat], ale trochę meczów na wysokim poziomie już rozegrał, dlatego wierzę, że spokojnie sobie poradzi.

Zobacz wideo

"Sam selekcjoner nie wie, kogo ma wpuścić" - eksperci po meczu Polska-Grecja ?

Więcej o: