Euro 2012. "Rezerwowa" Polska pokonała Łotwę po golu Sobiecha

Druga reprezentacja Polski grała jak...druga reprezentacja Polski, ale pokonała w Klagenfurcie Łotwę 1:0. W 81. min Kamil Grosicki dośrodkował między stoperów i Artur Sobiech strzelił zwycięskiego gola.

Najważniejsi piłkarze polskiej reprezentacji siedzieli na trybunie vipów stadionu Hypo-Arena. Obraniak, Perquis, Dudka, Lewandowski, Błaszczykowski, Szczęsny, Piszczek, Rybus i Glik dołączyli do zespołu w poniedziałek i wtorek. Przynajmniej siedmiu z nich zagra ósmego czerwca przeciwko Grecji. Pewniacy i filary kadry Franciszka Smudy zobaczyli, że nie mają czego obawiać się ze strony zmienników. Lepiej, żeby podczas Euro selekcjonera nie zmartwiły kontuzje najlepszych. Sparing z Łotwą potwierdził niemal wszystkie obawy dotyczące rezerwowych czyli tych, którzy miniony sezon spędzili na ławkach swoich klubów.

Spośród nich nie zawiódł Łukasz Fabiański, który przez 90 minut bronił pewnie i bardzo dobrze. Na śliskiej murawie piłka, po mocnych, dobrych strzałach lub wrzutkach Łotyszy wręcz kleiła się do rękawic i koszulki 27-letniego bramkarza Arsenalu. Odpowiedzialny w kadrze za bramkarzy trener Jacek Kazimierski sugerował niedawno, że Fabiańskiego nie powinno być w kadrze na Euro, bo nie gra w Arsenalu. Mówił, że jego miejsce powinien zająć Artur Boruc z Fiorentiny, którego Smuda wyrzucił z drużyny za pijaństwo. Kazimierski dodał, że numerem dwa kadry jest jego zdaniem Przemysław Tytoń, który po powrocie do zdrowia od marca tego roku wystąpił w dziesięciu ostatnich meczach sezonu w barwach PSV.

Dziennikarze obecni na zgrupowaniu w Lienz byli przekonani, że w Klagenfurcie to on stanie między słupkami polskiej bramki. Smuda zrobił po swojemu, postawił na Fabiańskiego i... miał rację. To był czwarty w sezonie 2011/12 występ Fabiańskiego w reprezentacji. W klubie rozegrał tylko o dwa mecze więcej. W koszulce z orzełkiem, jak zwykle, nie zawiódł. Odwdzięczył się Smudzie za zaufanie i rozwiał wątpliwości, że powołanie na Euro było na wyrost. Wiadomo, że podczas mistrzostw numerem jeden będzie Wojciech Szczęsny, ale w razie czego trener może liczyć na Fabiańskiego. Tyle, że problemem polskiej reprezentacji nie jest pozycja bramkarza.

Aż strach jednak pomyśleć, co będzie jeśli kontuzja wykluczyłaby z czerwcowej imprezy napastnika Roberta Lewandowskiego. Jego zmiennicy Paweł Brożek i Artur Sobiech pokazali, że w ostatnim roku ciężko było im się odkleić od ławki rezerwowych swoich drużyn. Podczas zgrupowania trenerzy serwują im ćwiczenia, które pozwolą odzyskać skuteczność, czucie piłki i pewność pod bramką. Ale w tydzień nie da się nadrobić roku - Brożek zagrał słabo, Sobiech też - mimo strzelonego gola.

Pierwszy starał się, próbował zrobić coś dobrego, był aktywny, ale nie oddał strzału. Zawsze był o moment spóźniony, gdy trzeba było dotknąć piłkę i trafić do siatki. Sobiech zagrał pół godziny i do 81. minuty wyglądało, że nie ma go na boisku. W decydującym momencie świetnie jednak dotknął piłkę - podanie od Grosickiego było perfekcyjnie dokładnie - i prawdopodobnie bramką wbitą Łotwie wywalczył sobie pozycję numer dwa w hierarchii napastników. Do meczu z Grecją zostało szesnaście dni, ale już dziś wiadomo, że selekcjoner będzie miał na Euro jednego napastnika światowej klasy - Lewandowskiego. Przepaść między nim, a zmiennikami jest ogromna.

Zobacz wideo

Trener Smuda podkreślał, że w meczu z Łotyszami wynik nie będzie najważniejszy. Przez cały tydzień kadrowicze trenowali ciężko fizycznie i to było widać na boisku. Na lewej obronie szansę dostał Sebastian Boenisch, który od września 2010 roku spędził na boisku ledwie... 253 minuty. Później leczył ciężką kontuzję kolana, miał operacje kolana i we wtorek Smuda chciał się przekonać, czy może na niego liczyć podczas Euro. Przez pierwsze pół godziny obrońca Werderu miał niemal wyłącznie złe zagrania: złe podanie, dośrodkowanie i dwie straty oraz jedną dobrą wrzutkę w pole karne. Był jednak aktywny, chętnie biegał pod pole karne rywali, ale miejsca w pierwszej jedenastce raczej sobie nie wywalczył. Powinien pozostać w 23-osobowej kadrze na Euro. Za to pierwszym, którego selekcjoner skreśli, będzie prawdopodobnie Tomasz Jodłowiec - do stopera Polonii trener miał mnóstwo pretensji za nieprzemyślane podania w poprzek boiska i straty. Zdjął go w 64. min.

O ile Jodłowiec był jednym z najsłabszych nas placu gry, o tyle najlepiej wypadł grający obok niego pewniak Smudy do występu przeciwko Grekom czyli Marcin Wasilewski. Grający z konieczności na pozycji stopera prawy obrońca Anderlechtu był niemal bezbłędny. Nie popełnił prawie żadnego błędu, asekurował kolegów, wygrywał pojedynki główkowe we własnym polu karnym. W 45. min mógł zdobyć gola, ale po jego uderzeniu głową piłka trafiła w słupek. 32-letni obrońca nie zawiódł Smudy także pod względem nieprzemyślanych fauli, popełnił ledwie jedno - i to drobne - przewinienie.

Od środy kadra rozpoczyna w Lienz treningi w najmocniejszym i pełnym 26-osobowym składzie. W sobotę sparing ze Słowacją, a dzień później trener ogłosi nazwiska trzech piłkarzy, których na Euro zabraknie.

Tak relacjonowaliśmy Z Czuba i Na Żywo - Polska wygrała z Łotwą ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.