W niedzielę, po meczu z West Bromwich (Kanonierzy wygrali 3:2), trener londyńczyków Arsene Wenger potwierdził wcześniejsze doniesienia mediów, że Szczęsny przez ostatnie pięć tygodni grał z kontuzją ramienia. Występy umożliwiały mu jedynie zastrzyki przeciwbólowe, aplikowane przez klubowych lekarzy. - Gdyby taka sytuacja miała miejsce w środku rozgrywek, to posadziłbym go na ławce - powiedział po ostatnim spotkaniu sezonu Wenger.
O całej sytuacji wiedział sztab naszej kadry. Wiadomo już, że Szczęsny na zgrupowanie reprezentacji dotrze z opóźnieniem i najprawdopodobniej będzie trenował zdecydowanie mniej niż pozostała dwójka naszych golkiperów. - Wierzę, że gdy do nas dołączy, po urazie nie będzie już żadnego śladu. Plan jest taki: Wojtek przyjeżdża do nas i od razu trafia pod skrzydła lekarzy i fizjologów, którzy precyzyjnie określą, czego mu potrzeba - powiedział w rozmowie z gazetą trener reprezentacyjnych bramkarzy, Jacek Kazimierski.
Franciszek Smuda musi być jednak przygotowany na czarny scenariusz, wtedy największe szanse na grę w pierwszym składzie miałby jego zdaniem Kazimierskiego bramkarz PSV - Przemysław Tytoń.
- To ta sama, najwyższa klasa światowa. On w tej chwili nie ustępuje umiejętnościami Szczęsnemu. Czasami chyba nie doceniamy Przemka, a on przecież jest mocnym punktem cenionego holenderskiego klubu - uważa Kazimierski.
Trzecim bramkarzem reprezentacji Polski powołanym na mistrzostwa Europy jest zmiennik Szczęsnego w Arsenalu - Łukasz Fabiański.