Euro 2012. Smuda tęskni, Boenisch szuka ratunku

Łatwiej będzie wrócić do reprezentacji Polski niż do podstawowego składu Werderu - wzdycha Sebastian Boenisch. W kadrze na Euro 2012 ma być lewym obrońcą. Wiosną w Bremie - prawym. Kaprysić nie może, jego kontrakt jest niepewny.

Co redaktorzy robią w pracy, gdy nie piszą? Sprawdź na Facebook/Sportpl ?

Kiedy w ubiegłym tygodniu Boenisch rozgrywał swój pierwszy przed rundą wiosenną sparing - bremeńczycy pokonali w Turcji AZ Alkmaar - jego sytuacja była już zupełnie inna niż w 2010 r. Debiutujący wtedy w reprezentacji Polski piłkarz był filarem defensywy, nadzieją klubu, na lewej stronie wydawał się nietykalny.

Teraz zmalał do gracza drugiego planu. I został wypchnięty na prawą stronę obrony. Decyzja już zapadła - jeśli wiosną Boenisch będzie grał, to tylko tam.

W polskiej kadrze ma jednak nadal biegać po lewej flance, ba, selekcjoner wypatruje go jak zbawienia. Czy da się to pogodzić? Boenisch: - Tak. Jestem piłkarzem wszechstronnym.

Ostatni mecz rozegrał we wrześniu 2010 r. Później przeszedł dwie operacje kolana. Według lekarzy trzecia poważna kontuzja może na dobre przekreślić jego karierę.

Pewny miejsca w składzie Werderu być już nie może. Wierzy jednak w to, że nawet jeśli będzie tylko trenował, i tak pojedzie na Euro 2012. W styczniu w komentarzu dla klubowej strony internetowej powiedział: "Rozmawiałem z trenerem i myślę, że jeśli będę ćwiczył w klubie, zostanę powołany". Rodziców już namówił, aby zarezerwowali połączenia lotnicze i miejsca w hotelu na dni, kiedy na mistrzostwach będą grać Polacy.

W reprezentacji Boenisch jest skazany na lewą stronę. Smuda wystawia tam na razie Jakuba Wawrzyniaka, ale nie zostawia wątpliwości - to wariant rezerwowy. Priorytetowo traktuje Boenischa.

W Bremie mówi się, że na pomysł zmiany pozycji to pomysł samego Boenischa. 24-latek kaprysić nie może. Jego notowania w Werderze spadły. Przed kontuzjami był wart nawet 4 mln euro. Teraz prawie 1,5 mln euro.

Według brukowego "Bilda" Werder raczej nie będzie zainteresowany przedłużeniem kończącej się w czerwcu umowy. A Boenisch bardzo chciałby zostać w Bremie. Dlatego sam miał zaproponować trenerowi Thomasowi Schaafowi nową rolę. Zapewniał go, że prawą nogą gra równie dobrze jak lewą. - Nie jestem zawodnikiem, który umie grać tylko na jednej pozycji. Jestem uniwersalny.

Na lewej obronie Boenisch ma konkurentów, których na razie nie jest w stanie pokonać - jednego z ulubieńców trenera Lukasa Schmitza oraz Mickaela Silvestre'a. Na prawej rywal jest tylko jeden - Clemens Fritz, lubiący grać także w pomocy.

W sparingu z AZ Alkmaar Polak wszedł na boisko dopiero po 60 minutach - kiedy po boisku biegali już tylko gracze drugiego i trzeciego planu. Był aktywny, ale miał problemy we współpracy z partnerami. Według Niemców nie było w jego grze widać śladów kontuzji - mimo że ponad tydzień temu po treningu zgłosił lekarzom ból w operowanym kolanie. Nie było to nic poważnego. - Z moim zdrowiem już wszystko w porządku, czuję wielki głód gry. Wiem, że będę z każdym dniem wracał do dawnej formy. Muszę być cierpliwy. W Werderze chcę walczyć o kontrakt, z reprezentacją o sukces na Euro. I jedno, i drugie jest możliwe - mówi.

Tak wylosowali Polakom grupę śmierci [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.