Teraz Maora Meliksona w Izraelu nie wygwiżdżą

Pomocnik Wisły Kraków zdecydował się grać dla Izraela, nie dla Polski. - W ojczyźnie wrogiem nie będzie - mówi izraelski dziennikarz. Dla Wisły to istotne, bo problemy z wyborem kadry odbiły się na graczu

Ekskluzywne materiały i ciekawostki o Wiśle tylko na Facebooku Kraków - Sport.pl ?

Historia ciągnęła się od kilku miesięcy. Meliksona najpierw interesowała tylko reprezentacja Izraela, ale później zdecydował się na Polskę (jego matka urodziła się pod Legnicą). Wtedy w jego kraju rozpętała się burza. W internecie część kibiców nazywała go zdrajcą i przestrzegała przed powrotem do kraju. Szał był tak powszechny, że ogarnął także dziennikarza "Izrael Hajom", który napisał m.in., że "Melikson chce reprezentować kraj, w którym przed 70 laty większość obywateli dokonała mordu na jego dziadku i babci".

Gwizdów i wrogich okrzyków nie będzie

Melikson w końcu nie ogłosił chęci gry w reprezentacji Polski. Zrezygnował z tego kwadrans przed spotkaniem z dziennikarzami, na którym w końcu zjawił się... Robert Maaskant, ówczesny trener mistrzów Polski. Kilka dni później piłkarz wycofał się z decyzji i odciął od świata.

Teraz temat powrócił. W niedzielę Melikson spotkał się z Elim Guttmanem, nowym selekcjonerem reprezentacji Izraela. - Zapewnił mnie, że chce reprezentować ojczyznę i nie mam wątpliwości, że jest na to gotowy. To dobry zawodnik i widzę go w moim zespole - powiedział Guttman w izraelskich mediach.

Melikson: - To dla mnie wielki zaszczyt, że będę mógł nosić koszulkę reprezentacji. Zrobię wszystko, by pomóc kadrze.

Kibice Wisły tę informację przyjęli z zadowoleniem. Na forach internetowych chwalą 28-letniego piłkarza za męską decyzję, życzą powodzenia i przede wszystkim cieszą się, że zamieszanie wkrótce powinno się skończyć. Za to w Izraelu sprawa nie wzbudza już takich emocji jak kilka miesięcy temu. - Nie żyje nią całe państwo, ale jesteśmy zadowoleni z takiej decyzji - przyznaje Jacob Żelazo, izraelski dziennikarz "Maariv".

Dla Meliksona to dobra informacja, bo każde zamieszanie wokół jego osoby mocno odbijało się na jego samopoczuciu. Po ostatnim tygodniami odmawiał udzielania wywiadów nawet dziennikarzom, którzy specjalnie przylatywali do niego z Izraela, a polskich omijał szerokim łukiem. - To spokojny człowiek i poprzednie zamieszanie mocno przeżył. Nie jest gwiazdorem przygotowanym na podobne sytuacje, ale zawodnikiem, którego obchodzi tylko jak najlepsza gra w piłkę - mówi Żelazo. - Jak przyjmą go kibice? Gwizdów czy wrogich okrzyków raczej nie będzie. Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby zdecydował się na Polskę. Wówczas na izraelskich boiskach byłby wrogiem.

Dziś w Izraelu wiele osób jest przekonanych, że problemy Meliksona wynikały z jego zagubienia, ale jeszcze ważniejsza była chciwość menedżera Dudu Dahana, który poprzez umieszczenie zawodnika w jakiejkolwiek reprezentacji chciał podnieść jego wartość.

Szanse na grę? Co najwyżej 40 proc.

Melikson zagrał dwa mecze w kadrze Izraela. Były to jednak spotkania towarzyskie, więc jeszcze mógł zmienić reprezentację na Polską. Szansę na kolejny występ ma w lutym, gdy Izrael zagra z Ukrainą. Tyle że ponownie nie będzie to mecz o punkty, bo najbliższe oficjalne spotkanie odbędzie się dopiero we wrześniu (z Azerbejdżanem w eliminacjach mistrzostw świata). - Trudno powiedzieć, czy ma szansę być podstawowym zawodnikiem naszej kadry, ale na razie nie dałby mu więcej niż 40 proc. szans na grę - przyznaje Żelazo.

Melikson do Wisły przyszedł rok temu i ma kontrakt do lipca 2015 r. W ekstraklasie wystąpił 22 razy, strzelił cztery bramki. Wczoraj Polski Związek Piłkarzy wybrał go odkryciem ekstraklasy w 2011 r. Jako jedyny zawodnik Wisły trafił też do "najlepszej jedenastki".

Najpierw obejrzyj, a potem wybierz miss polskich odważnych sportsmenek

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.