Kibicujemy polskiej kadrze! Pokażmy ilu nas jest - Facebook Polska biało-czerwoni ?
Sebastian Mila: Tym razem role się odwróciły. Psikusa sprawił trener Franciszek Smuda, który wysłał mi powołanie. To piękny prezent na Mikołajki, tym bardziej, że w ogóle się go nie spodziewałem. Jest mi niezmiernie miło, dziękuję chłopakom z drużyny, bo także dzięki ich dobrej grze, zostałem zauważony. To nagroda za cały rok, za wicemistrzostwo ze Śląskiem na koniec poprzedniego sezonu, grę w pucharach i pierwsze miejsce teraz. Jestem wdzięczny, bo wiem jak trudna to była decyzja dla trenera. Postaram się, żeby miał satysfakcję, że dał mi szansę. Przyjadę na zgrupowanie i pokażę, że się nie pomylił.
Sprawdź kogo powołał Franciszek Smuda ?
- Bo tyle razy mówił, że mnie nie powoła... Że mu nie pasuję, że jestem za wolny, że nie walczę. Nie był do mnie przekonany, a jednak zmienił zdanie. Miło. To będzie dla mnie wielki sprawdzian, choć po wyjeździe do Turcji wiele sobie nie obiecuję. Wystarczy, że pozytywnie zaskoczę trenera. Nie chcę nikomu zajmować miejsca, spróbuję pokazać się z jak najlepszej strony.
- Mój pesymizm powodowały wcześniejsze sytuacje, kiedy selekcjoner nie powoływał nikogo ze Śląska. Teraz też nie byliśmy niczego pewni. Ale przyjedziemy pełni optymizmu. Najważniejsze, żeby nie był nami zawiedziony.
- Nie wiem. Nie chodzi o moją pewność siebie czy bezczelność. Najważniejsze jest to, jakich zawodników potrzebuje selekcjoner. Zdaję sobie sprawę, że może szukać piłkarzy o innej charakterystyce niż Sebastian Mila. Gdyby znowu mnie nie powołał, nikt w kraju by nie płakał. Nic by się nie stało. A jednak trener zmienił zdanie, pokazał charakter. Po sobie wiem, jak ciężko mi przyznać się do błędu. Wiele osób nie potrafi wycofać z własnych słów czy osądów. Trener Smuda pokazał, że umie. Tym mi zaimponował.
- Padło na nas i traktujemy to jako wielkie wyróżnienie. Gra w reprezentacji od zawsze była moim marzeniem. Nawet, kiedy byłem daleko od kadry, nie przestawałem wierzyć, że wrócę. Nie ma nic piękniejszego niż hymn i bieganie po boisku w koszulce z orzełkiem. To coś wyjątkowego i nie ma znaczenia, kto jeszcze poleci do Turcji. Dostaliśmy powołania od selekcjonera, żeby na boisku godnie reprezentować Polskę.
- Miałem, pewnie że miałem. Niemal co roku, od razu po ostatnim meczu, wyjeżdżam z rodziną. Teraz mieliśmy jechać do Austrii na narty. Ale nie żałuję, że wakacje opóźnią się o tydzień. Kiedy kończył się poprzedni sezon, rozmawialiśmy z chłopakami ze Śląska, że jeśli wejdziemy do pucharów, to ze względu na wczesne terminy rund kwalifikacyjnych Ligi Europejskiej będziemy mieć krótsze wakacje. Powiedzieliśmy sobie, że dla pucharów warto poświęcić część urlopu. To samo jest teraz z meczem kadry. Cieszę się, że będę miał krótszy urlop.
- Dla mnie liczą się teraz wyłącznie niedzielny mecz ligowy z ŁKS a później sparing z Bośnią. Dalej nie wybiegam z planami. O kadrze śniłem, ale nie myślałem że do niej wrócę. Franciszek Smuda jest czwartym selekcjonerem, który mnie powołuje. Wcześniej grałem u Zbigniewa Bońka, Pawła Janasa i Leo Beenhakkera. To było dla mnie wielkie wyróżnienie. Powołanie od trenera Smudy jest dla mnie czymś wyjątkowym.
Wszystkie cuda Smudy. Szczęście go nie opuszcza
reprezentacja Bośni ? zagra z Polską młodzieżą