Reprezentacja Polski. Z Włochami można się przełamać

Rosną nowoczesne stadiony, rośnie też reprezentacja Polski. Piłkarzom Franciszka Smudy brakuje tylko efektownego triumfu, który natchnąłby ich przed Euro 2012. W piątek specjalna okazja - przy 40 tys. ludzi grają we Wrocławiu z Włochami słabymi jak nigdy.

Pokażmy światu jak się kibicuje - Facebook Polska biało-czerwoni ?

To jest kolorowa jesień. Po dwóch latach pracy z kadrą 63-letni selekcjoner wreszcie postawił solidne fundamenty podstawowej jedenastki: od bramkarza Wojciecha Szczęsnego, przez obrońcę Łukasza Piszczka, skrzydłowego Jakuba Błaszczykowskiego do napastnika klasy światowej Roberta Lewandowskiego.

Wokół nich Smuda buduje coraz mocniejszy zespół, który nie przegrał pięciu ostatnich sparingów. W każdym strzelił przynajmniej jednego gola, we wrześniu Niemcom oddał historyczne zwycięstwo dopiero w ostatniej sekundzie, bo jeden z obrońców przypadkowo poślizgnął się na trawie.

Z chaosu pierwszych miesięcy pracy trenera zaczyna wyłaniać się

coraz bardziej przewidywalna reprezentacja.

Jeszcze niedawno obawialiśmy się, czy nie będzie tylko zawstydzającą karykaturą drużyny. W ubiegłym roku zdarzyły jej się cztery kolejne mecze bez strzelonej bramki i osiem bez zwycięstwa.

Ostatnie wyniki i styl, w jakim je osiągnęła, dają nadzieję, że Smuda oduczył piłkarzy porażek po kiepskiej grze. Wreszcie wiedzą, co robić na boisku. O kategoryczne oceny trudno, bo jako gospodarze Euro 2012 sprawdzają się tylko w sparingach - bez temperatury, stawki, adrenaliny towarzyszącej spięciom o punkty i w pełni zmotywowanych przeciwników. Ale tak jak kiedyś na tle sparingpartnerów rzucały się w oczy przede wszystkim ogromne wady reprezentacji, tak dziś ciężko nie zauważyć postępu w grze. Dobre wyniki, świadomość coraz mniejszej liczby popełnianych błędów oraz stabilizacja personalna poprawiają atmosferę. Piłkarze wciąż są świadomi własnych niedoskonałości, ale zaczęli podnosić głowę i coraz śmielej mówią, że cel, który sobie postawili - wyjście z grupy na Euro 2012 - są w stanie zrealizować.

Kolejnym przystankiem w drodze po ćwierćfinał mistrzostw - byłby to największy sukces kadry od brązowego medalu mundialu w 1982 r. - jest piątkowy sparing z Włochami. Rywalem wzbudzającym odruchowy respekt u każdego, ale ostatnio pogrążonym w zapaści.

Na ostatnich mistrzostwach świata ich czterokrotni triumfatorzy ponieśli traumatyczną, najbardziej bolesną w dziejach calcio klęskę. Choć bronili tytułu, zajęli ostatnie miejsce w grupie obsadzonej, eufemizując, przeciętnie - ze Słowacją, Paragwajem i Nową Zelandią. A klubowe potęgi tak podupadły, że Serie A oddała niemieckiej Bundeslidze jedno miejsce w Lidze Mistrzów i w przyszłym sezonie wystawi tam tylko trzech swoich przedstawicieli - to też kryzys bez precedensu. W tym sezonie europejskich pucharów włoskie drużyny uzbierały na razie mniej punktów niż m.in. belgijskie, cypryjskie, portugalskie i holenderskie.

Starzeje się liga, kluby importują rekordową liczbę obcokrajowców, wiekowe rodzime gwiazdy schodzą z muraw, młodsi nie umieją ich zastąpić.

Do Wrocławia przylecą sławni weterani

- jak wybitny bramkarz po przejściach Gianluigi Buffon oraz rozgrywający Andrea Pirlo - ale wśród reprezentantów następnych pokoleń próżno szukać postaci znanych ponad granicami. Wyjątkiem jest Mario Balotelli, dryblasowaty, notorycznie niesubordynowany napastnik Manchesteru City - tyleż ponadprzeciętnie utalentowany, co nieustannie wywołujący skandale.

Przez eliminacje Euro 2012 Włosi przemknęli bez porażki, ale też ustawiający sytuację w grupie szlagier z Serbią wygrali dzięki walkowerowi, bo bohaterami wieczoru na stadionie w Genui postanowili zostać bandyci udający kibiców gości i zmusili sędziego do odwołania meczu. A pozostali przeciwnicy - Estonia, Słowenia, Irlandia Płn. i Wyspy Owcze - twardego oporu stawić nie mogli.

Trener Cesare Prandelli sam nie wie, na ile stać jego piłkarzy. Ostatnio niepewność jeszcze się pogłębiła, bo poważne kontuzje (Giuseppe Rossi) i choroby (Antonio Cassano) rozbroiły nowiutki atak reprezentacji. Obaj wrócą na boisko za wiele miesięcy, więc napad trzeba składać od nowa.

Pozbawione stawki sparingi, i to w dodatku z teoretycznie słabszym rywalem, nie wywołują w drużynie Prandellego emocji. Potrafili pokonać niedawno Hiszpanów 2:1 i zremisować z Niemcami, potrafili też poprzegrywać z Wybrzeżem Kości Słoniowej oraz Irlandią. W poprzednim towarzyskim meczu z Polską - w listopadzie 2003 roku - też ulegli. 1:3 w Warszawie. (W naszym kraju w ogóle tradycyjnie szło im ciężko, ostatnio zwyciężyli w 1964 roku).

Tamten mecz znaczenie miał niewielkie, teraz - w erze wprawek wyłącznie towarzyskich - stał się szansą na potężny ładunek optymizmu i pewności siebie. Ewentualne zwycięstwo dałoby piłkarzom potężnego kopa, mogłoby stanowić przełom także mentalny. Zasugerowałoby, że są w stanie rzucić wyzwanie rywalowi naprawdę klasowemu - w losowaniu Euro 2012 rozstawionemu w drugim koszyku. Innej szansy na przełomowy sparing nie będzie, bo z mocniejszym rywalem Polacy już się nie zmierzą - we wtorek zagrają z Węgrami, w lutym - z Portugalią.

Skład Polski: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Damien Perquis, Arkadiusz Głowacki, Jakub Wawrzyniak - Eugen Polański, Rafał Murawski - Jakub Błaszczykowski, Ludovic Obraniak, Sławomir Peszko - Robert Lewandowski

Nie tylko brak 'orzełka' wywołał burzę. Stroje innych krajów na 2012 rok [GALERIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.