Tak strzela Tomasz Frankowski [WIDEO]?
W trzech pierwszych kolejkach sezonu król strzelców poprzedniego sezonu zdobył cztery gole. W poprzednim do korony wystarczyło mu 14 trafień.
Tomasz Frankowski: Nie żartuj. Co więcej można powiedzieć? Rozmawialiśmy tydzień temu.
- Radość z bramek i punktu jest duża, ale i tak musimy przeanalizować, dlaczego "Jaga" gra słabiej niż zwykle. Napastnik jest od strzelania, więc w sumie ja wywiązuję się ze swojej roli. W poprzednim sezonie nie zdarzały mi się bramki w końcówkach, bo jeśli zaczynałem w podstawowej jedenastce, pod koniec z reguły siedziałem na ławce, a po boisku biegał zmiennik. Trener Czesław Michniewicz trzyma mnie do końca i ma to jakieś przełożenie. Ale jakoś olśniewająco z Koroną nie grałem.
- To było dawno temu... Równie dobrze można wspomnieć sytuację z Wisły Kraków, kiedy także w 90. minucie strzeliłem bramkę Pogoni Szczecin [to był kwiecień 2005 roku]. Mieliśmy za sobą kilkadziesiąt meczów bez porażki na swoim boisku. Pokonując strzałem głową Borisa Peskovicia, uratowałem remis i podtrzymałem passę, która jeszcze trochę potrwała [od września 2001 r. do listopada 2006 Wisła jako gospodarz nie przegrała 73 kolejnych meczów ligowych].
- Sądzę, że gram do końca, bo kontuzjowani są Trytko i Grzelak. Nie ma dla mnie zbyt wielkiej alternatywy w ataku. Jest ewentualnie Maicon, ale gola dla nas jeszcze nie strzelił i chyba trener ufa mu mniej. Powoli wprowadza do składu 18-letniego Janka Pawłowskiego, który też jeszcze trochę meczów będzie musiał rozegrać, nim zdobędzie pierwszą bramkę.
- Rzeczywiście. Nie pamiętam, kiedy wcześniej mi się zdarzyło. W sobotę decydująca była precyzja, a nie siła. Do tego młody bramkarz Korony [Wojciech Małecki zastąpił w 75. minucie Zbigniewa Małkowskiego, który w starciu z Tomaszem Kupiszem złamał nos] chyba źle odczytał moje zamiary. Myślał, że strzelę w jego lewy róg, a ja kopnąłem w prawy, mimo że blokował go obrońca Tadas Kijanskas.
- Trudniej utrzymać się na szczycie niż na niego wejść. Doświadczyliśmy tego wiosną i doświadczamy teraz. Nie mamy ani budżetu, ani składu, który pozwalałby realnie myśleć o miejscu w ścisłej czołówce. Każdy mecz musimy wybiegać, a punkty rywalom wyszarpać. Dlatego nasza gra nie zawsze jest efektowna. Szukamy swojego stylu. Na razie większość zawodników jest za bardzo spięta i stremowana, dlatego inni grają ładniej.
- Nie wiem, czy coś bym jej dał. Umiejętnościami na pewno bym nie odstawał. Ale ja już miałem swoje pięć minut w kadrze. Teraz są w niej zawodnicy, którzy potrafią strzelać gole i grać.
- Ale ja już kadry nie zbawię, a oni powinni.
- Nie. Trener kilka razy jasno określił swoje stanowisko: widzi mnie wyłącznie jako asystenta. Akceptuję to bez szemrania.
- Nie ma takiej opcji. Od soboty do soboty wystarczająco dużo zdrowia zostawiam w Jagiellonii, by jeszcze znaleźć rezerwy. Wolę skoncentrować się na klubie i dobrze wykonywać swoją pracę w jednym miejscu, niż kalkulować: w tym tygodniu potrenuję mniej, bo w następnym jest zgrupowanie i mecz reprezentacji. Nie ma co ukrywać, 37 lat to jak na piłkarza zbyt poważny wiek, by grać na wszystkich frontach.
- Jak najbardziej. Jak co roku zresztą.
- Zawsze w okolicach urodzin coś tam strzelałem i radość była podwójna.
1. Ernest Pohl - 186 bramek;
2. Lucjan Brychczy - 182;
3. Gerard Cieślik 167;
4. Włodzimierz Lubański 155;
5. Teodor Peterek 154;
6. Kazimierz Kmiecik 153;
7. Tomasz Frankowski 151;
8. Jan Liberda 145
Najlepsi strzelcy Ekstrakalsy, cztyli kogo ściga Frankowski ?