Kolumbijczyk już od dłuższego czasu stara się o polskie obywatelstwo. Nad Wisłą przebywa od sześciu lat i, jak zapewnia, wraz z rodziną chce zostać w naszym kraju na stałe. Opinie na temat jego gry dla reprezentacji dzielą nie tylko polskich kibiców, ale również niektórych piłkarzy oraz selekcjonera Franciszka Smudę. Szkoleniowiec jest oburzony słowami niektórych z nich i twardo staje po stronie obrońcy poznańskiego Lecha.
- Niektóre wypowiedzi dotyczące Arboledy są niesmaczne i nieeleganckie, a najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy najmniej w reprezentacji grają. Porozmawiam z nimi i zrobię z tym porządek. - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" Smuda
Arboleda - nielubiany mistrz prowokacji. Chwilowo za słaby dla reprezentacji
W rozmowie z gazetą Smuda odniósł się tez do sprawy zamieszanego w aferę korupcyjną Łukasza Piszczka. Zawodnik Borussii Dortmund został zawieszony przez Wydział Dyscypliny PZPN i w koszulce z orzełkiem na piersi nie będzie mógł zagrać przez najbliższe pół roku. Piszczek zadecydował w środę, że dobrowolnie podda się karze, ale Smuda już zapowiedział, będzie namawiał go do zmiany tej decyzji.
- Wyszło na to, że Łukasz odpowiada za całe bagno, jakie było w polskiej piłce. Tak nie może być! - mówił poirytowany Smuda.
Selekcjoner po raz kolejny odparł zarzuty niektórych ekspertów i kibiców, którzy uważają za zły pomysł powołanie na mecz z Gruzją Eugena Polanskiego. Piłkarz Mainz, który występował w przeszłości w młodzieżowych reprezentacjach Niemiec, na grę dla Polski zdecydował się dopiero w lipcu. - Nie mam nic do zarzucenia Eugenowi. Umówiliśmy się jakiś rok temu, że na rok przed Euro się określi. Krytyków nigdy nie zabraknie. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Robimy swoje - powiedział "Super Expressowi" Smuda.