Była 34. minuta meczu Zagłębie - Pogoń. Zawodnik gości Grzegorz Kaliciak sfaulował Arkadiusza Klimka i zobaczył drugą żółtą kartkę. Pierwszą został ukarany kilka minut wcześniej za próbę wymuszenia rzutu karnego. - Sędzia pokazał mi dwie żółte kartki i nie ma sensu z tym dyskutować - stwierdził Kaliciak.
To miał być decydujący moment spotkania. Goście co prawda prowadzili, ale do końca meczu została blisko godzina. W czterech meczach tego sezonu w Lubinie Zagłębie strzeliło 14 bramek. W trzech ligowych zawsze pierwsze traciło bramkę, ale wygrywało.
Rozstrzygnięcie zapadło jednak już w 18. minucie. Dariusz Dźwigała dośrodkował z rzutu rożnego, najszybciej do piłki wyskoczył Kazimierz Węgrzyn, wyprzedził Roberta Mioduszewskiego i strzałem głową zdobył gola. To był jeden z dwóch strzałów gości w pierwszej połowie. Jedyny celny.
Zagłębie atakowało bez przerwy. Po czerwonej kartce dla Kaliciaka gra toczyła się już niemal wyłącznie na połowie gości. Tyle tylko że poza kilkoma rzutami rożnymi i wolnymi niewiele z tej przewagi wynikało. Za mało było akcji skrzydłami, za dużo środkiem boiska.
- Liczyłem na to, że grając w przewadze, w drugiej połowie strzelimy dwie bramki i spotkanie wygramy. Początek na to wskazywał. Graliśmy tak, jak to sobie założyliśmy, szeroko, jednym napastnikiem więcej. Zabrakło jednak konsekwencji w tej grze. Po 15 minutach wszystko się załamało. Potem już tylko gardło zdzierałem, żeby tłumaczyć zawodnikom, jak mają grać. Okazuje się, że piłkarsko w naszym zespole nie wszystko jest poukładane - mówił Jabłoński. - Czasami jednak jest tak, że trudniej gra się w przewadze, niż gdy siły są wyrównane.
W każdym meczu w Lubinie gospodarze strzelali co najmniej trzy gole. W sobotę nie stworzyli nawet tylu stuprocentowych sytuacji. Najlepszy snajper ligi Arkadiusz Klimek oprócz zdobywania bramek regularnie zmarnował kilka doskonałych okazji. Teraz nie miał ani jednej. Najlepszych nie wykorzystali Zbigniew Grzybowski i Jerzy Podbrożny. Pierwszy miał już wystawioną piłkę na 12. metrze, jednak jest piłkarzem lewonożnym, a musiał strzelać z prawej, więc trafił piłką "Panu Bogu w okno". Drugi nie trafił do bramki z pięciu metrów.
Gospodarze grali trójką, a momentami nawet czwórką napastników, bo w roli środkowego często ustawiał się stoper Dariusz Żuraw. - Źle się dla nas ułożyło, że zawodnik Pogoni dostał czerwoną kartkę - mówił Jerzy Podbrożny. - Pogoń zagęściła środek, cofnęła się. My próbowaliśmy atakować, ale brakowało nam dogrania piłki na czyste pozycje. Ja w drugiej połowie praktycznie nie dostawałem piłki. W takiej sytuacji ciężko coś zrobić.
Pogoń umiejętnie się broniła, od czasu do czasu kontratakując. Losy meczu mogli i powinni rozstrzygnąć Brasilia oraz Piotr Mosór. Ten drugi dwukrotnie strzelał z pięciu metrów. Mógł zrobić z piłką wszystko. Trafił w Mioduszewskiego.
- W sytuacji, którą miał Piotrek, sztuką było nie trafić. Brasilia zachował się natomiast tak, jakby mu ze zmęczenia zasłony spadły na oczy i nic nie widział. Grał dobrze, ale po takiej sytuacji można go tylko ukarać - narzekał trener Ruchu Edward Lorens. - To był piąty albo szósty mecz, w którym mój zespół gra w osłabieniu, ale wygrywa. To chyba tradycja. Wynik jest super, ale szczęśliwy.
Po meczu prezes Pogoni Sabri Bekdas wszedł do szatni swojego zespołu. Otworzył drzwi, oddał cygaro towarzyszącym mu ochroniarzom, wydał okrzyk w języku prawdopodobnie tureckim i wyściskał się z trenerami, a piłkarze zaśpiewali: "Mamy lidera, mistrza Polski będziemy mieć".
Pogoń broniła się mądrze, pozwalając rywalom na rozgrywanie piłki, ale z dala od bramki. Gdy już zdarzały im się błędy, to sytuacje wyjaśniał stoper Piotr Mosór, a gdy faulowali, to z dala od bramki. Majdan interweniował pewnie na linii i przedpolu. Tylko raz musiał się wykazać - po strzale kolegi z drużyny Wiechowskiego. Obrona Pogoni nie tylko nie dopuściła do straty bramki, ale jeszcze strzeliła gola.
Pogoń: Węgrzyn (18. głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dźwigały).
Widzów: 7 tys.
Zagłębie: Mioduszewski - Radżius (63. Górski), Żuraw, Adamski Ż - Manuszewski, Krzyżanowski, Lewandowski (70. Majka), Podbrożny, Szewczyk - Klimek, Grzybowski (83. Nuckowski).
Pogoń: Majdan - Doković, Mosór (59. Pokładowski), Węgrzyn - Bednarz, Skrzypek, Wiechowski, Dźwigała Ż, Kaliciak ŻCZ - Dymkowski (52. Dubicki Ż), Brasilia (85. Ława)
zagłębie - pogoń 0:1 25 strzały 7 5 celne 4 18 faule 22 12 rożne 4 1 żółte kartki 3 0 czerwone kartki 1 1 spalone 1