USA - Brazylia 0:2 w meczu towarzyskim. Nowe gwiazdy Canarinhos zaczynają sambę

Odmieniona reprezentacja Brazylii rozegrała w środę o godzinie 2. czasu polskiego towarzyskie spotkanie z kadrą USA. Canarinhos nie zawiedli. Wygrali zawody dość łatwo, po golach zawodników, którzy od teraz mają świadczyć o sile ekipy z Ameryki Płd. - Neymara i Pato.

Środowy mecz pomiędzy USA i Brazylią oglądało na trybunach ponad 77 tysięcy ludzi. Ta ogromna rzesza widzów mogła podziwiać tego dnia tylko jeden zespół - Brazylię. Drużyna Canarinhos w efektowny sposób pokonała ekipę trenera Bradleya 2:0, choć gdyby wykazali się lepszą skutecznością, wynik byłby znacznie wyższy. Przed kompletną kompromitacją uratowali Amerykanów bramkarze - podstawowy golkiper Tim Howard, oraz rozpoczynający mecz od drugiej połowy Brad Guzan.

Brazylijczycy konstruowali swoje akcje ofensywne głównie prawą stroną, gdzie Neymar ośmieszał wręcz Jonathana Spectora. To właśnie Neymar jako pierwszy wpisał się na listę strzelców. W 29. minucie meczu lewą flanką pognał kolejny nowy zawodnik reprezentacji Andre Santos, który idealnie dośrodkował na nabiegającego w pole karne skrzydłowego Santosu. Neymar zdecydował się na strzał głową w kierunku dłuższego słupka. Wykonanie było idealne, dlatego Tim Howard mógł tylko popatrzeć jak piłka wpada do siatki jego bramki.

Od tego momentu przewaga Brazylijczyków była już niepodważalna. Kolejny gol był już tylko kwestią czasu i należało poczekać zaledwie kwadrans by doczekać się drugiego trafienia. Zaliczył go piłkarz Milanu Pato, który otrzymawszy doskonałe prostopadłe podanie minął bramkarza rywala i ze spokojem umieścił piłkę w siatce.

 

Wcześniej sędzia meczu nie uznał gola młodemu snajperowi. Z prawej strony urwał się Ramires, dostrzegł wbiegającego w pole karne Pato i kiedy tylko otrzymał podanie ze środka pola, zdecydował się na dośrodkowanie z pierwszej piłki. Pato wyprzedził obrońcę rywala, dopadł do futbolówki około sześciu metrów przed bramką i w bardzo szczęśliwy sposób umieścił ją w bramce - początkowo próbował strzelać, ale w związku z tym, że nieczysto uderzył w piłkę, opanował ją i będąc w pełnym biegu, praktycznie wepchnął ją do siatki taranując przy tym Tima Howarda.

Trener Bob Bradley próbował kolejnych zmian chcąc odwrócić losy widowiska. Niestety dla kibiców USA żaden z reprezentantów ich kraju nie był w stanie przeciwstawić się dobrze poukładanej kadrze Brazylii. Zwycięstwo Canarinhos było tej nocy niepodważalne. Gdyby nie bramkarze, piłkarze USA schodziliby z boiska z bagażem przynajmniej czterech goli.

Mecz z USA był pierwszym sprawdzianem odświeżonej ekipy Brazylii. Na boisku pojawiło się wiele nowych twarzy. Tacy zawodnicy jak Neymar, Paulo Henrique czy Andre Santos mają zastąpić stare gwiazdy wielokrotnych mistrzów świata, które zawiodły na ostatnim mundialu.

- Zasługujemy na gwizdy... - mówi Steven Gerrard ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.