Japończycy przed meczem z Polską

Zagramy bardzo ofensywnie. Dlaczego? Bo jako gospodarze musimy tak grać na mundialu - zapewniał we wtorek francuski trener Japończyków Philippe Troussier

Japończycy przed meczem z Polską

Zagramy bardzo ofensywnie. Dlaczego? Bo jako gospodarze musimy tak grać na mundialu - zapewniał we wtorek francuski trener Japończyków Philippe Troussier

Widzew organizował już kilka meczów międzypaństwowych, klub grał w Lidze Mistrzów, ale takiego najazdu obcokrajowców jeszcze nigdy tu nie było. Wczoraj po południu na stadionie oraz w jego okolicach łatwiej było spotkać dziennikarza lub fotoreportera z Japonii niż Polaka. Niemal każdy z Azjatów miał ze sobą kamerę wideo lub aparat fotograficzny. Dla Japończyków prawie wszystko było niespotykaną dotąd atrakcją - szczególnie stadion Widzewa, przy nowoczesnych obiektach w ich kraju wyglądający jak zabytek. Nie mogli uwierzyć, że to jeden z lepszych stadionów w naszym kraju.

Trening piłkarzy Japonii przed dzisiejszym meczem rozpoczął się o godz. 16. Ekipa gości, już przebrana w stroje treningowe, wysiadła z autokaru i po kilku chwilach zawodnicy rozgrzewali się na głównym boisku. - Macie 15 minut - oświadczył stanowczo dziennikarzom szef ochrony, którą sprowadzono z Warszawy. Tak zażyczyli sobie Japończycy. Problem w tym, że pracownikom firmy trudno było przekonać japońskich dziennikarzy do opuszczenia trybun. Zwłaszcza w języku polskim. Ale po kilku minutach wszyscy wyszli.

Piłkarze z Azji nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Niemal wszyscy mieli w uszach słuchawki i ignorowali prośby o krótkie wywiady. Za to trener Japończyków Philippe Troussier z uśmiechem odpowiadał na pytania dziennikarzy. Ciekawy był też sposób tłumaczenia jego wypowiedzi - z francuskiego na japoński, a później z japońskiego na polski.

- Liczę się z tym, że możemy przegrać nawet 0:4 - stwierdził zaskakująco szkoleniowiec. - Zagramy jednak bardzo ofensywnie. Dlaczego? Bo jako gospodarze musimy tak grać na mundialu.

Troussier w przeciwieństwie do japońskich piłkarzy zna polski zespół. - Mocną stroną waszej drużyny jest atak środkiem boiska. Dobrymi piłkarzami są na pewno Olisadebe oraz Świerczewski. Oglądaliśmy różne mecze Polaków i jesteśmy do spotkania dobrze przygotowani.

Trener nie krył niezadowolenia z kiepskiej pogody. - Jest bardzo chłodno, ale to dobrze, bo dzięki temu sprawdzimy nasz zespół w innych warunkach - mówił.

Troussier szczególnie liczy na czterech piłkarzy grających w Europie: Hidetoshiego Nakatę (AC Parma, a wcześniej AS Roma), Shinjiego Ono (Feyenoord Rotterdam), Junichiego Inamoto (Arsenalu) i bramkarza Yoshikatsu Kawaguchiego (Portsmouth). - Cała czwórka na pewno jest skoncentrowana na grze w klubach, ale nie sądzę, żeby do meczu w Łodzi podeszli z rezerwą - powiedział selekcjoner.

Po godzinnym treningu rywale Polaków wrócili do Grand Hotelu, w którym mieszkają. O jego wyborze zadecydowało to, że w pokojach są wanny, a nie prysznice.

Tak wczesna pora rozpoczęcia spotkania (16.15) to także wymóg Japończyków związany z transmisją telewizyjną. - U nas będzie wtedy północ. Gdyby spotkanie zaczęło się później, nikt by go nie obejrzał - tłumaczyli Japończycy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.