Skandal? Podbeskidzie zagrało z Wisłą w Sosnowcu

Sparing Podbeskidzia z Wisłą Kraków miał być wydarzeniem soboty w Bielsku-Białej. Lider ekstraklasy pod Klimczokiem nie zagrał, bo boisko nie nadawało się do gry. - To skandal, co wyrabia miejscowy BBOSiR! - grzmi prezes Podbeskidzia Jerzy Wolas.

W przerwie na mecz reprezentacji Wisła postanowiła rozegrać mecz sparingowy. Na rywala wybrała Podbeskidzie, które dysponuje stadionem z opinią jednego z najlepszych w tej części Polski. Mecz zapowiadano przy okazji ostatnich ligowych pojedynków bielskiego pierwszoligowca, najlepszą polską drużynę chciała obejrzeć duża grupa kibiców.

W sobotę, mimo pięknej pogody, mecz w Bielsku-Białej się jednak nie odbył. Spotkanie w trybie awaryjnym przeniesiono do Sosnowca. Wisła wygrała 1:0. Podbeskidzie stawiło mistrzom opór, jednak kibice w Bielsku tego nie zobaczyli.

- To co się wydarzyło to skandal! W BBOSiR mają do dyspozycji sprzęt za kilkaset tysięcy złotych, a nie potrafią murawy doprowadzić do stanu używalności. Dyrektor Marek Sokołowski i jego pracownik to dyletanci, którzy działają na szkodę piłki. Czy oni są dla futbolu, czy może futbol dla nich? Bo jeśli piłka w mieście zginie, to oni nikomu potrzebni już nie będą - denerwuje się prezes Wolas.

Marek Sokołowski jest szefem Bielsko-Bialskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - O sprawie informowałem Podbeskidzie już w środę. W niedzielę na obiekcie będzie rozgrywał zaległy mecz BKS Bielsko. Gdyby te dwie drużyny zagrały swoje spotkania zaraz po sobie istniałoby ryzyko degradacji płyty. Moglibyśmy utracić gwarancję od wykonawcy, która obowiązuje do 2011 roku - wyjaśnia Sokołowski.

Prezes Wolas twierdzi, że zbiornik retencyjny przy stadionie nie został opróżniony specjalnie. Przypomina, że w Bielsku już od trzech dni nie pada, a pogoda jest wręcz fantastyczna. - Zrobiono to z premedytacją. Pokazali nam,że boisko jest zalane i grać nie można. Najlepiej, żeby na boisku stworzyli ogród botaniczny. Położyli się na murawie i słuchali jak trawa rośnie. Po co tam mecze rozgrywać? - twierdzi podłamany szef Podbeskidzia. - Wisła drugi raz już z nami nie zagra, bo wyszliśmy na nieudaczników - dodaje.

Sokołowski odpiera zarzuty: - To absurdalne oskarżenie. Postępuję zgodnie z wytycznymi, kontaktuję się z wykonawcami murawy. W dodatku cały czas o wszystkim informowany był wiceprezydent Zbigniew Michniowski.

Niewykluczone, że stadion w Bielsku zbudowano z usterkami. Niewykluczone, że to umowa z jego wykonawcą została źle skonstruowana. Dyrektor Sokołowski: - Zgodnie z umową do 2011 roku, a do tego czasu murawa jest na gwarancji, możemy tygodniowo korzystać z murawy przez ...5 godzin.

Oznacza to, że w ciągu miesiąca to ledwie 20 godzin użytkowania! - Czemu w Wodzisławiu czy Sosnowcu grają co chwila po 2-3 drużyny, a w Bielsku to jest niemożliwe? Nawet przedmeczowych treningów nie możemy tu odbywać, bo dopuszczalny jest tylko rozruch - kręci głową prezes Wolas.

- Jestem w kontakcie z szefami obiektów w innych miastach i mają podobne problemy i dylematy. W Sosnowcu Leszek Baczyński przyznaje, że boisko ma zniszczone, jednak za pieniądze z wynajmu będzie mógł je doprowadzić do dobrego stanu. My takich możliwości finansowych nie mamy - rozkłada ręce Sokołowski.

Prezes Wolas zapowiedział, że o sprawie stadionu poinformuje w poniedziałek prezydenta miasta Jacka Krywulta.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.