Modliłem się za kadrę - mówi Michał Listkiewicz

Właśnie byłem w Fatimie i pomodliłem się za powodzenie polskiej kadry w finałach MŚ. Powodzenie oznacza dla mnie miejsce w ósemce - mówi ?Gazecie? prezes PZPN Michał Listkiewicz.

Modliłem się za kadrę - mówi Michał Listkiewicz

Właśnie byłem w Fatimie i pomodliłem się za powodzenie polskiej kadry w finałach MŚ. Powodzenie oznacza dla mnie miejsce w ósemce - mówi "Gazecie" prezes PZPN Michał Listkiewicz.

Robert Błoński: Był Pan obserwatorem meczu Ligi Mistrzów Porto - Sparta Praga. Czesi wygrali 1:0. Czy Portugalczycy, nasi rywale w grupie D MŚ, zagadywali Pana o mundial?

Michał Listkiewicz: Tak. Wszyscy podkreślali, że z naszej grupy awansują obie drużyny europejskie. Nie wiem, czy to była kurtuazja, w każdym razie siebie, co zrozumiałe, Portugalczycy uznali za faworyta. Ale Polskę widzą tuż za nią.

Jak spisywali się reprezentanci Portugalii w meczu ze Spartą?

- Bramkarz Paulo Santos popełnił katastrofalny błąd. Cały mecz nie miał nic do roboty, nudził się i zdekoncentrował. Puścił strzał, którego nie miał prawa nie obronić. On właściwie wrzucił sobie piłkę do bramki. Prawy pomocnik Capucho też nie zachwycił, był wolny, przegrywał większość pojedynków. Najlepiej spisał się młody środkowy obrońca Jorge Andrade, który też pewnie pojedzie na mundial.

Wygrana Czechów w Porto to sensacja. Pamiętamy, jak Wisła zagrała z Portugalczykami w Pucharze UEFA, przegrywając w Porto 0:3. Czy Polska doczeka się swojej Sparty?

- Chciałbym tego bardzo. Z tego klubu można brać przykład. Tam wszystko jest poukładane. Na każdej pozycji, nie tylko na boisku, ale i wśród działaczy, mają zawodników wysokiej klasy. Nie ma nikogo przypadkowego. Właścicielem jest niemiecki lekarz. Prezesem czeski prawnik Vlastimil Kostal, który ma własną kancelarię. W ogóle klubem zarządza tylko pięć osób i robi to doskonale. A pensje piłkarze mają porównywalne z polskimi. Kontrakty w wysokości 100-120 tys. dol. rocznie. Czasem kogoś sprzedają, np. Rosicky'ego do Borussii Dortmund za wielkie pieniądze. I w zespole grają głównie młodzi piłkarze, głodni sukcesów, honorów, bez kompleksów. Nikt nie sprowadza zawodników "wygranych" jak Czereszewski czy Czerwiec.

Odwrotnie za to jest w Porto. Tam jest chyba 35 piłkarzy. Z tego wielu takich, którzy przez rok tylko trenują, nie grają ani minuty, a pieniądze dostają. To im pasuje. Tak samo postępował pan Romanowski w klubie Polonia Warszawa. Miał masę kontraktowych piłkarzy, którzy albo grali w III lidze, albo nie grali w ogóle, a pieniądze trzeba było im płacić. To prowadzi do bankructwa i w Porto prezes już zapowiedział pozbycie się kilkunastu zawodników.

Wracając do spraw reprezentacji, czy 27 marca będzie towarzyski mecz z Japonią?

- Wszystko na to wskazuje. Odpowiedź nie jest jeszcze jednoznacznie twierdząca. Kończymy negocjacje. Japończycy, co zrozumiałe, chcą za to pieniędzy. Ale jeśli to spotkanie się odbędzie, wzbudzi ogromne zainteresowanie. To będzie niezwykła okazja, żeby obejrzeć gospodarzy mistrzostw w konfrontacji z zespołem europejskim na dwa miesiące przed mundialem. Spotkanie zostanie rozegrane w Warszawie, Chorzowie albo Szczecinie, gdzie niedawno postawiono maszty ze sztucznym oświetleniem.

Z kim Polska zagra w kwietniu?

- Tego jeszcze nie wiadomo. Trwają negocjacje z mocnymi drużynami. Może będzie to Jugosławia.

A Holandia?

- Jeśli nie trafimy na siebie w eliminacjach Euro 2004, to gramy z nimi 24 sierpnia w Polsce. To już jest ustalone.

Kontrakt z Jerzym Engelem, rzecz jasna, zostanie przedłużony?

- Czekamy do marca, ale wszystko wskazuje na to, że tak. Chyba że po losowaniu grup eliminacyjnych, które odbędzie się 24 stycznia w Santa Maria de Feira, trener przyjdzie do Związku i powie, że nie widzi szans na awans. Bo mnie i wiceprezesa Bońka interesuje teraz pierwszy w historii awans do finałów mistrzostw Europy. Nie chcę, byśmy po awansie do MŚ zachwycali się i wspominali to przez lata. Trzeba iść za ciosem. Nie wyobrażam sobie, by od jesieni tworzyć drużynę na następne mistrzostwa świata. Zagrajmy wreszcie na Euro.

Czyli wynik na mundialu w Azji nie będzie miał wpływu na posadę trenera?

- Nie. Do tej pory wszystko powinno być jasne. A ja właśnie byłem w Fatimie, gdzie pomodliłem się m.in. o powodzenie polskich piłkarzy w finałach.

Co oznacza stwierdzenie "powodzenie w finałach MŚ"?

- Miejsce w ósemce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.