Po powrocie do Polski bramkostrzelny napastnik imponuje skutecznością. W czterech ligowych spotkaniach zdobył cztery bramki. Losy 27-letniego zawodnika są bardzo pogmatwane. Sypniewski jest wychowankiem Orła Łódź, później epizodycznie występował w ŁKS. W barwach tego klubu jako 19-latek zadebiutował w 1993 roku w ekstraklasie. Dwa lata później przeszedł do drugoligowej Ceramiki Opoczno. Latem 1997 roku po sezonie, w którym zdobył 23 gole, dostał propozycje gry z kilku polskich klubów, niespodziewanie wybrał jednak Kavalę, beniaminka ligi greckiej. Grał tam zaledwie pół roku. Dynamiczny, błyskotliwy i świetnie wyszkolony technicznie zawodnik szybko został zauważony przez menedżerów najlepszych greckich drużyn, w efekcie czego w lutym 1998 roku przeniósł się do słynnego Panathinaikosu Ateny. Sypniewski był podstawowym, ofensywnym pomocnikiem "Koniczynek" w Lidze Mistrzów, grał na Old Trafford przeciw Manchesterowi United i na mediolańskim San Siro. W tym okresie Sypniewski jedyny raz wystąpił w reprezentacji Polski. Gdy jesienią ubiegłego roku ateński zespół wzmocnił Emmanuel Olisadebe, dla Sypniewskiego zabrakło miejsca w podstawowej jedenastce. Dysponując własną kartą zawodniczą, przeniósł się do OFI Kreta. Przed inauguracją obecnych rozgrywek otrzymał propozycje z ligi włoskiej i francuskiej, które jednak uznał za mało konkretne. W końcu zdecydował się wrócić do Polski, podpisał czteromiesięczny kontrakt z RKS Radomsko. - Igor ma kontrakt, na który nie stać żadnego innego klubu w Polsce - chwalił się prezes RKS Tadeusz Dąbrowski. Prezes RKS zaoferował Sypniewskiemu warunki finansowe zbliżone do poborów z Grecji, a także własnego jaguara do dyspozycji. Sypniewski odpłacił się Dąbrowskiemu świetną grą i czterema bramkami w czterech meczach ligowych.