Od pierwszych minut wczorajszy mecz był emocjonujący. Wisła nie zamierzała czekać na ataki Hajduka - po remisie w pierwszym meczu 2:2 Chorwatom awans dawało tylko zwycięstwo bądź remis co najmniej 3:3. Prawdziwa batalia rozgorzała o opanowanie środka boiska. Zarówno wiślacy, jak i goście skoncentrowali w drugiej linii po pięciu graczy.
- Nasza taktyka była identyczna, jaką wczoraj w Lidze Mistrzów zastosował Real Mallorca w meczu z Schalke - stwierdził Smuda. - Po stracie piłki natychmiastowy powrót pod własną bramkę i maksymalne utrudnianie rywalowi rozgrywania piłki, a po jej przechwyceniu szybka kontra.
Na początku groźniejsi byli agresywnie grający Chorwaci. W 6. min po uderzeniu Vlatko Dżolongi piłka trafiła w poprzeczkę. Znacznie lepszą sytuację Hajduk miał pięć minut później: po błędzie Mirosława Szymkowiaka najlepszy wśród gości Mario Carević zagrał do Zvonimira Deranji, który w sytuacji sam na sam czekał, aż Artur Sarnat zrobi wykrok, i strzelił w prawy róg. Jednak bramkarz krakowian zdołał wybić piłkę nogą.
Później do ataku ruszyła Wisła, która wreszcie agresywnością dorównywała rywalom, a obrońcy nie pozwalali Chorwatom na tak wiele jak w pierwszym meczu. Maciej Żurawski, zastępujący na lewej stronie ukaranego w Splicie czerwoną kartką Kamila Kosowskiego, wpadł w pole karne i uderzył w lewy róg, lecz Stipe Pletikosa nie dał się zaskoczyć. Jeszcze kibice nie zdążyli ochłonąć, gdy po świetnym podaniu głową Arkadiusza Głowackiego Tomasz Frankowski powinien strzelić gola, jednak z 10 m trafił w bramkarza. Za moment kibice mistrza Polski szaleli z radości, bo tym razem Frankowski trafił po akcji Grzegorza Patera idealnie przy prawym słupku.
W tym momencie Hajduk, chcąc awansować, musiał strzelić dwa gole, ale zamiast nich Chorwatom łatwiej przychodziło zdobywanie żółtych kartek po bezpardonowych faulach. Bliski wyrównania był Deranja, ale w 35. min strzelając z najbliższej odległości, trafił prosto w ręce Sarnata. Wisła błyskawicznie odpowiedziała: Szymkowiak z wolnego trafił w słupek, a spieszący z dobitką Frankowski przestrzelił z pięciu metrów. Tuż przed przerwą "Szymek" z wolnego uderzył w okienko, jednak Pletikosa wspaniale obronił.
W II połowie, gdy większości piłkarzom zaczęło brakować sił, na rajd prawą stroną zdecydował się najmłodszy na boisku Kamil Kuzera. Popędził prawą stroną i Hrvoje Vejić musiał uciekać się do faulu, żeby powstrzymać obrońcę Wisły. Grecki arbiter George Borovilos pokazał Vejiciowi drugą żółtą kartkę, co oznaczało, że przez ostatnie 34 minuty krakowianie grali w przewadze.
- Sędzia zbyt pochopnie odesłał do szatni mojego piłkarza. To był przełomowy moment meczu - mówił z grobową miną trener Hajduka Nenad Graczan. Innego zdania był szkoleniowiec wiślaków. - Sędzia był bardzo dobry. Gdyby tak dokładnie prowadzono pierwsze spotkanie, to ze trzech piłkarzy Hajduka nie mogłoby wystąpić w rewanżu - przekonywał Smuda.
Choć w końcowym okresie meczu gospodarze przeważali, a Frankowski w 64. min nie wykorzystał kolejnej okazji, Chorwaci mogli wyrównać. Igor Muse był sam na sam z Sarnatem, lecz krakowski bramkarz ośmieszył go, łapiąc jedną ręką piłkę po strzale piłkarza Hajduka.
Bramka: Frankowski (22.).
Wisła: Sarnat - Kuzera, Moskal, Głowacki, Baszczyński - Pater (66. M. Zając), Moskalewicz, Szymkowiak (79. Sunday), Niciński Ż, Żurawski Ż - Frankowski (83. Szałęga).
Hajduk: Pletikosa - Vuković, Mise Ż, Vejic Ż, CZ - Srna, Andrić Ż, Carević, Dżolonga Ż - Bosnjak (89. Pirija) - Deranja Ż (66. Radczenko), Erceg (62. Musa).