Rozmowa z Piotrem Świerczewskim

Najbardziej żałuję, że tak mało goli strzeliłem w reprezentacji. Jedna bramka w 59 występach. Wstyd - mówi ?Gazecie? Piotr Świerczewski.

Rozmowa z Piotrem Świerczewskim

Najbardziej żałuję, że tak mało goli strzeliłem w reprezentacji. Jedna bramka w 59 występach. Wstyd - mówi "Gazecie" Piotr Świerczewski.

W środę 29-letni piłkarz Olympique Marsylia, choć we wtorek przez pół treningu ćwiczył indywidualnie, po raz 60. zagra w reprezentacji. Trafi do klubu wybitnego reprezentanta.

Robert Błoński: Czy to powód do dumy?

Piotr Świerczewski: I to jakiej. Im szybciej się to stanie, tym lepiej. To wielkie wyróżnienie znaleźć się w tak szacownym gronie. Jako jeden z niewielu dostąpię tego zaszczytu. W tej reprezentacji tylko Tomek Wałdoch ma więcej meczów. Będzie nas dwóch. Ważne jest również, że - aby kiedyś zostać trenerem klubowym w polskiej I lidze - nie będę musiał kończyć Akademii Trenerskiej. Za te 60 meczów od razu dostanę najwyższą klasę trenerską. Tak przynajmniej mówił Zbigniew Boniek.

Pamięta Pan swój debiut?

- Tak. Na początku 1993 roku graliśmy z Argentyną w Buenos Aires. Przegraliśmy 0:2.

A pierwszego i jedynego gola?

- Pewnie. Strzeliłem go Litwie. Za mało mam tych goli w kadrze. We Francji zwykle zdobywam gola na dziesięć meczów, a w kadrze nie jest tak łatwo. Strzeliłem przynajmniej o pięć bramek za mało. Jeden gol w 59 występach to wstyd...

Który mecz był najlepszy?

- Chyba ten ostatni. Bo najważniejszy. Zapewniliśmy sobie awans do finałów MŚ. Ja to przeżyłem pierwszy raz w życiu. W pierwszej połowie źle się czułem. I grałem słabo. Chyba byłem za bardzo spięty, zdenerwowany. Ale wszystko skończyło się wyśmienicie. Poza tym spotkaniem utkwią mi w pamięci mecze z najlepszymi zespołami świata, czyli Brazylią, Francją, Włochami, Anglią...

A które chciałby Pan zapomnieć?

- Wszystkie przegrane...

...czyli te z Brazylią, Francją, Włochami, Anglią?

- Ha, ha, ha... Grałem mecze z Włochami i Anglią, których jednak nie przegraliśmy. Poza tym bardzo bolały mnie porażki z teoretycznie słabszymi rywalami, czyli np. 0:3 z Gruzją. Albo mecz na Słowacji za trenera Apostela. To był przekręt. Sędzia niesłusznie wyrzucił Romka Koseckiego, nie powinien dać karnego dla rywali. Ale wszystko było planowane, by Francja zagrała w finałach.

Ma Pan koszulki reprezentacji, w których grał?

- Jasne. Zbieram trykoty wszystkich firm, które nas ubierały. Mam Admirala, Tico, Pumy, Nike, Adidasa, Lotto... Poza tym wiele razy się wymieniłem. Z młodzieżówki mam np. koszulki Figo i Zidane'a. Grając w seniorach, wymieniłem się m.in. z Shearerem i Blankiem.

Dotarło już do Pana, że awansowaliśmy do mistrzostw...

- Tak. Przeczytałem gazety. Media super sprzedały ten temat.

Copyright © Agora SA