W Norwegii małe zainteresowanie meczem z Polską

W Norwegii panuje małe zainteresowanie meczem Polska - Norwegia. Rozpoczęła się natomiast debata na temat stylu życia norweskich futbolowych "zagranicznych gwiazd".

W Norwegii małe zainteresowanie meczem z Polską

W Norwegii panuje małe zainteresowanie meczem Polska - Norwegia. Rozpoczęła się natomiast debata na temat stylu życia norweskich futbolowych "zagranicznych gwiazd".

"Jest to zupełnie naturalne zjawisko. Nie mamy już szans awansu do finałów mistrzostw świata w Korei i Japonii, tak że mecz w Chorzowie nie jest już tak ważny, jakby było w przypadku odwrotnym. Dlatego też ograniczamy znacznie liczbę informacji na jego temat" - wyjaśnił redaktor naczelny redakcji sportowej norweskiej agencji NTB, Jan-Erik Sveum.

W dodatku mecz, i sport w ogóle, odeszły w cień z powodu wydarzenia, o którym dyskutuje cały kraj. Sobotni ślub księcia Haakona z "dziewczyną z ludu", Mette-Marit jest dla połowy Norwegów pierwszym krokiem "rozpoczynającego" się upadku monarchii. Mistrz Norwegii, Rosenborg Trondheim uzyskał większe opisy swojego siódmego z rzędu awansu do Ligi Mistrzów w prasie szwedzkiej niż rodzimej.

Wszystkie gazety, zamiast informować o reprezentacji "o której nie ma co pisać", zwracają uwagę na kluby, w których grają Norwegowie. Najważniejszą osobą w mediach od kilku dni jest napastnik CF Valencia, John Carew, który w piątek zagroził, że może zbojkotować grę w reprezentacji, jeżeli selekcjoner będzie krytykował jego styl życia.

Powodem konfliktu jest wypowiedź trenera Nilsa Johana Semba że "Carew to zmanierowana gwiazda, na boisku nie ma motywacji do gry, a to co wyprawia poza nim, jest poniżej wszelkiej krytyki".

Będący idolem młodych Norwegów, Carew zarabia w Walencji 22 tysiące dolarów tygodniowo po odliczeniu podatku. Jest to równowartość rocznej pensji brutto norweskiego urzędnika bankowego.

Jak pisze dziennik Verdens Gang, Carew "jest światową gwiazdą i osobą medialną. Żyje w sposób, jaki mu odpowiada. Jest może pozerem, lecz taka jest jego generacja, dla której on z kolei jest przykładem i symbolem sukcesu".

Carew podkreślił: "My 20-latkowie tak właśnie chcemy żyć. Nie chcemy chodzić w sweterkach i dżinsach jak Bjoern Daehlie, czy inni skromni Norwegowie. Z kolei jak ma się zachowywać 21-letni człowiek, któremu nagle co tydzień wpływa na konto tyle pieniędzy, że już nie ma siły ich liczyć. Chyba nie ma ludzi, którzy nie marzą o luksusie, o niezwracaniu uwagi na ceny, o możliwości posiadania wszystkiego, o czym się marzy".

"Jest mi dobrze i chcę to pokazać. Lubię się dobrze i elegancko ubierać i ładnie pachnieć. Czy to jest coś nagannego? Tak robią Hiszpanie i Włosi. A Norwegowie? Kiedy widzę moją reprezentację na lotniskach świata spoconą, ubraną w dresy i obuwie sportowe - to czuję się zażenowany. Wydaje mi się że ze wszystkich norweskich piłkarzy to ja mam najciekawsze życie w Hiszpanii. Ja chcę żyć teraz, kiedy mam możliwości. Dlaczego za to jestem karcony?"

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.