Początek sezonu Premier League

W sobotę start ligi angielskiej. - Największą bolączką Aleksa Fergusona w Manchesterze będzie to, jak zmusić nasycone sukcesami gwiazdy do wspaniałej gry - mówi ostatni Polak, który grał w Premier League Dariusz Kubicki.

Początek sezonu Premier League

W sobotę start ligi angielskiej. - Największą bolączką Aleksa Fergusona w Manchesterze będzie to, jak zmusić nasycone sukcesami gwiazdy do wspaniałej gry - mówi ostatni Polak, który grał w Premier League Dariusz Kubicki.

Michał Pol: Czy wierzy Pan, że znajdzie się wreszcie jakaś drużyna, która zdetronizuje Manchester United?

Dariusz Kubicki, były zawodnik Sunderlandu i Aston Villa: Uważam, że będzie im najtrudniej od czasu, kiedy ligę wygrał Arsenal [w 1998 r. - przyp. red.]. Dwa sezony temu MU zwyciężył z 18 punktami przewagi. Teraz poziom się bardzo wyrównał. Liverpool, Leeds, Arsenal mają szalenie mocne zespoły. Mocne i doświadczone. Sunderland, Everton, Newcastle może mniej, ale też mają wielkie ambicje.

David Beckham obiecał w imieniu piłkarzy, że w ostatnim sezonie Aleksa Fergusona na Old Trafford postarają się zdobyć dla niego w prezencie wszystkie możliwe trofea i wygrać wszystkie mecze...

- Właśnie się zastanawiałem, co musi zrobić Ferguson, żeby po raz kolejny tchnąć w tych piłkarzy jakąś motywację. Większość z nich gra na Old Trafford od bardzo wielu lat, zdobyli już wszystko i to po kilka razy. Finansowo są nasyceni do granic możliwości. W takich okolicznościach ciężko się zmusić do ogromnego wysiłku. Mimo deklaracji Beckhama myślę, że to będzie największa bolączka sir Aleksa.

A czy świadomość, że Ferguson odejdzie po zakończeniu sezonu nie będzie miała negatywnego wpływu na grę jego piłkarzy?

- Nie sadzę, żeby to odegrało jakąś rolę. Choć muszę przyznać, że byłem zdumiony, że władze klubu ogłosiły to tak wcześnie. Rozsądniej chyba byłoby pod koniec sezonu. Ale chyba klub z takimi tradycjami i osiągnięciami w ostatnich latach, wie, co robi i co jest dla niego dobre. W MU panuje maksymalny profesjonalizm. I ze strony działaczy i piłkarzy. Ci ostatni to zawodowcy. Wiedzą, o co i dla kogo grają i nie będą sobie odpuszczać tylko dlatego, że w nowym sezonie będzie nowy menedżer.

Ma Pan jakieś typy co do następcy Fergusona. Prasa pisała o Ottmarze Hitzfeldzie, Fabio Capello...

- To raczej będzie ktoś z brytyjskiego podwórka. Klub ma kilka osób, które trzyma w zanadrzu i od dawna szykuje do tej roli. Np. były znakomity piłkarz i kapitan MU - Brian Robson. Ostatnio jego akcje spadły, szukał szczęścia poza Old Trafford i nie najlepiej poszło mu w Middlesbrough. Podobnie było ze Stevem McLarenem. Obecnie bardzo wysoko stoją notowania Martina O'Neila - menedżera Celticu Glasgow. Mówi się też o młodym menedżerze Leeds - Davidzie O'Leary.

Jak Pan ocenia zakupy MU? Ruuda van Nisterlooya już nazywa się Marco van Bastenem...

- Zaczekam z pochwałami. Ten piłkarz miał bardzo poważną kontuzję i bardzo długo nie grał. Pasuje do drużyny. Ma wielki głód bramek. Sadzę, że w dużej mierze o zakupie przesądziły względy marketingowe - klub potrzebuje nowej gwiazdy, nowego nazwiska na koszulkach, które będzie sprzedawał na całym świecie. Ale też jego obecność w ataku zmotywuje pozostałych napastników. Podobnie jak Juan Veron będzie takim katalizatorem w pomocy.

Co Pan sądzi o transferze Argentyńczyka? Gracze z Ameryki Południowej rzadko asymilują się na Wyspach. Np. tacy dobrzy piłkarze jak Juninho i Emerson narzekali na klimat i atmosferę robotniczych miast, aż w końcu uciekli do Hiszpanii...

- Ale Veron nie trafił do MU prosto z Argentyny. Gra już od dawna w Europie, był pewnie wiele razy na Wyspach przy okazji pucharów. Jest już wielką gwiazdą, przy tym profesjonalistą. Na pewno sobie poradzi.

Najgroźniejsi rywale MU...

- A więc Liverpool - młoda drużyna, wzmocniona doświadczonymi graczami. "The Reds" będą uskrzydleni zdobyciem "małej potrójnej korony" - Pucharów Anglii, Ligi Angielskiej i UEFA. W ubiegłym sezonie dwukrotnie pokonali MU, w tym zdążyli już wygrać z "Czerwonymi Diabłami" w meczu o "Tarczę Dobroczynności". Do walki o tytuł włączy się też na pewno Arsenal. Leeds to wielka niewiadoma, dużo młodzieży, choć coraz bardziej doświadczonej i lepszej technicznie. Nie sadzę natomiast, żeby do walki o tytuł włączył się londyński klub Chelsea. Drużyna wprawdzie się wzmocniła, ale zbyt dużo w niej zmian. Minie czas, zanim osiągną stabilizację.

Czy Jerzy Dudek dobrze zrobił, odrzucając ofertę transferu do Tottenhamu, którą złożył mu były trener reprezentacji Anglii Glenn Hoddle? Tłumaczył to tym, że londyńczycy nie grają w Lidze Mistrzów...

- Są takie kluby w Europie, którym się nie powinno odmawiać i myślę, że Tottenham do nich należy. Klub się wzmacnia, robi duże zakupy. Widać, że chce wrócić do europejskiej czołówki. Ale czy Jurek dobrze zrobił, pokaże czas. Myślę, że nowy klub, nowe wyzwanie dobrze by mu zrobiły. Jest już w Feyenoordzie dość długo. Generalnie zamieszanie wokół niedoszłego transferu do Arsenalu pokazało, że w futbolu od zainteresowania klubu piłkarzem do podpisania kontraktu jest bardzo daleka droga.

Na koniec pytanie, które zadaję Panu co roku - kiedy wreszcie w Premier League zagra Polak?

- Jestem przekonany, że któryś z naszych zawodników trafi tam najpóźniej po mistrzostwach świata, na których z pewnością zagramy.

Rozmawia Michał Pol

Copyright © Agora SA