Reprezentacja Polski w niedzielny wieczór rozegra kolejne spotkanie w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata. Tym razem Biało-Czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Litwą. Kibice, których uwaga w niedzielny wieczór skoncentruje się na wydarzeniach w Kownie, mogli śledzić bezpośrednie starcie w naszej grupie. W Amsterdamie doszło do meczu Holandii z Finlandią.
Holendrzy przystępowali do tego spotkania jako lider grupy G, mając na koncie 13 punktów. Finlandia wierzyła, że uda się pójść w ślady Polski, która we wrześniu zremisowała w Rotterdamie z Holandią 1:1. Finowie przed niedzielnym meczem mieli 10 punktów - tyle samo, co Biało-Czerwoni.
Zarówno Holendrzy, jak i Finowie mieli także w pamięci to, co zdarzyło się 7 czerwca w Helsinkach. Zespół prowadzony przez Ronalda Koemana bardzo szybko, bowiem w 23 minuty rozstrzygnął wynik tamtego spotkania na swoją korzyść. Do siatki Finów trafiali Memphis Depay i Denzel Dumfries.
Już od pierwszych minut niedzielnego spotkania widać było, która reprezentacja jest zdecydowanym faworytem. Holendrzy rozpoczęli od mocnego uderzenia. W 8. minucie Donyell Malen otrzymał piłkę od Memphisa Depaya przed polem karnym, odwrócił się i uderzył zza szesnastki. Strzał próbował jeszcze zatrzymać Jesse Joronen, ale futbolówka przełamała jego ręce i wpadła do siatki.
W 17. minucie było już 2:0. Znów w roli asystującego wystąpił Depay. Dośrodkował w pole karne, a tam najsprytniejszy okazał się Virgil van Dijk i efektownym szczupakiem podwyższył prowadzenie.
Kapitan do przerwy mógł zdobyć jeszcze jednego gola, gdy dobijał strzał Jurriena Timbera, który zatrzymał się na poprzeczce. Ostatecznie na 3:0 trafił jednak rozgrywający świetny mecz Depay. Rekordzista Holandii pod względem liczby goli wykorzystał rzut karny podyktowany za zablokowanie ręką strzału Malena.
O drugiej połowie można powiedzieć tyle, że się odbyła. Holendrzy w pełni kontrolowali przebieg meczu, nie musieli forsować tempa, a Finowie praktycznie nie pojawiali się pod bramką przeciwników. W 84. minucie spotkania drugie 45 minut od zapomnienia ocalił Cody Gakpo. Skrzydłowy Liverpoolu pięknym strzałem pokonał Joronena i ustalił wynik na 4:0.
Holandia w listopadzie rozegra dwa ostatnie mecze tych eliminacji. 14 listopada zagra w Warszawie z Polską, a trzy dni później zmierzy się w Amsterdamie z Litwą. Finom do rozegrania pozostanie już tylko jeden mecz eliminacyjny - 14 listopada u siebie z Maltą.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!