Nie ulega wątpliwości, że największą gwiazdą w meczu legend jest Ronaldinho. Mimo że ma już 45 lat na karku i zakończył karierę, to z aktywności nie zrezygnował. W czwartek po raz pierwszy pojawił się w Polsce. Na boisku towarzyszą mu m.in. Helton, Kleberson, Roger Guerreiro czy Maicon. Jeśli chodzi o zespół prowadzony przez Adama Nawałkę, to w kadrze znaleźli się m.in. Artur Boruc, Łukasz Piszczek czy kapitan Jakub Błaszczykowski.
Do niesamowitych scen doszło tuż przed rozpoczęciem meczu. Kiedy wywołano legendę FC Barcelony FC, trybuny dosłownie eksplodowały. - Za każdą legendą kryje się tylko człowiek. Na końcu są uczucia, łzy, upadki, porażki, ale ten najsłynniejszy uśmiech w futbolu... - relacjonował komentujący to wydarzenie Mateusz Borek.
Mało tego, parę minut po wyjściu na murawę przy klimatycznej muzyce poleciały łzy z oczu jednego z fanów, a sam Ronaldinho dostał klucze do miasta i koszulkę Ruchu Chorzów. Trzeba przyznać, że były to niesamowite obrazki. "Patrzę na tego Ronaldinho. Z brzuszkiem, siwą bródką, ale nadal się morda cieszy, jak on gra" - podsumował jeden z użytkowników portalu X.
Jak właściwie przekonano byłego gwiazdora m.in. FC Barcelony do przyjazdu do Polski? Rzecznik prasowy firmy E-max Events, która zorganizuje wydarzenie, Bartłomiej Rabenda twierdzi, że kluczowy okazał się klimatu Stadionu Śląskiego. - Zgłosiliśmy się do brazylijskich przedstawicieli zajmujących się drużyną, firmy "Jogo dos Famosos", a następnie przesłaliśmy zdjęcia i filmy ze stadionu. Byli pod ogromnym wrażeniem atmosfery panującej w Polsce. Zauważyli, że Polacy żyją futbolem - zaznaczył.
Brazylijczycy prowadzą po 30 minutach 1:0. Gola strzelił Diego Souza.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!