FC Barcelona ma za sobą niemalże perfekcyjny sezon. Nie dość, że sięgnęła po mistrzostwo, to wygrała też Puchar oraz Superpuchar Hiszpanii. Nie udało się za to triumfować w Lidze Mistrzów, choć było blisko, gdyż odpadła w półfinale po porażce z Interem. Nie ma wątpliwości, że drużyna będzie chciała powtórzyć te sukcesy, zwłaszcza że dołączył już do niej Joan Garcia, a wydaje się, że lada moment zostanie ogłoszony transfer Nico Williamsa.
FC Barcelona niebawem wróci do treningów. Już pod koniec lipca czeka ją za to Asian Tour, w którym zmierzy się z japońskim Kobe, koreańskim FC Seoul oraz Daegu FC. Jak się okazuje, przedstawiciele klubu przeliczyli, ile zarobią na tym wydarzeniu. I nie są zadowoleni. "FC Barcelona wyrywa sobie włosy z głowy" - przekazał dziennik "AS".
Chodzi o to, że za to przedsięwzięcie zespół otrzyma 15 mln euro, co "ostro kontrastuje z fortuną", jaką mógłby zarobić za udział w Klubowych Mistrzostwach Świata. Na ten przykład Atletico Madryt za "samo przebywanie" w Stanach Zjednoczonych zainkasuje 15 mln euro, podczas gdy Real Madryt - aż 35 mln. A przecież nie ma co ukrywać, że kataloński klub potrzebuje dodatkowych zastrzyków finansowych.
FIFA rozdziela kwotę 500 mln za samo wystartowanie w KMŚ. Podczas fazy grupowej płaci za zwycięstwo dokładnie 1,750 mln, natomiast ok. 874 tys. za remis. Jeśli dany zespół awansuje do fazy play-offów, dostaje kolejne siedem mln euro. Wywalczenie promocji do ćwierćfinału to nagroda w wysokości 12 mln, natomiast do półfinału 20 mln. Zwycięzca tego wydarzenia zgarnia 37 mln, a finalista - 28. Tak więc różnica między Asian Tour a KMŚ "jest żałosna".
Dziennikarze znaleźli jednak pewien plus. "Pozytywną stroną jest to, że Hansi Flick będzie mógł lepiej przygotować drużynę, przeprowadzając standardowy okres przygotowawczy, podobny do tego z poprzedniego roku. Piłkarze będą mieli również mniej 'zużyte nogi'. To czynnik, który będą chcieli wykorzystać" - podsumowano.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!