FC Barcelona udowodniła przed tygodniem, że znajduje się na zupełnie innym poziomie, niż Borussia Dortmund. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4:0. Bohaterem został nie kto inny jak Robert Lewandowski, który zanotował dublet. - Nie wiem, czy wszystko nam łatwo przyszło. Ciężko na to pracowaliśmy i graliśmy bardzo dobrze - podsumował. Dużo słabiej spisał się jednak w rewanżu i trudno przypuszczać, że będzie wracał pamięcią do tego dnia.
Do przykrych scen doszło podczas rewanżowego spotkania. Lewandowski rozpoczął je w podstawowym składzie, ale spisał się po prostu słabo. Finalnie w 86. minucie został zmieniony przez Daniego Olmo. Gdy opuszczał murawę, wydarzyło się jednak coś, co może zaskakiwać. Nagle fani gospodarzy zaczęli głośno gwizdać na naszego piłkarza, który przecież bronił barw Borussii Dortmund w latach 2010-14, rozegrał dla niej 187 meczów i strzelił 103 gole.
"Nieprzyjemne sceny wokół Roberta Lewandowskiego. Ten został bezlitośnie wygwizdany przez fanów Borussii Dortmund" - przekazał portal sport1.de. "Po powrocie na Signal Iduna Park mógł odczuwać presję przy każdym dotknięciu piłki. Polska gwiazda rozwścieczyła kibiców" - dodano. Dlaczego tak się zachowali? To zapewne dlatego, że przed tygodniem Lewandowski świętował oba trafienia, czym niejako "złamał niepisaną zasadę".
Dziennikarze zaznaczyli, że wielu fanów poczuło się "zdradzonych" i "zranionych". Mało tego, dali temu upust w mediach społecznościowych, używając "przerażających przekleństw". "Czy kiedykolwiek ktoś powiedział Lewandowskiemu, że BVB to jego były klub, który go odkrył i położył podwaliny pod jego karierę?", "żałosny najemnik", "będąc kibicem Werderu jestem zawstydzony tą sytuacją" - można było przeczytać na portalu X.
Jeden z użytkowników po wtorkowym meczu nie dowierzał. "Dlaczego oni na niego gwiżdżą? Przecież ten człowiek dał temu klubowi tak wiele" - stwierdził. I miał całkowitą rację. Poza strzelonymi golami Lewandowski był przecież jednym z liderów drużyny, która dwukrotnie zdobyła mistrzostwo kraju, sięgała po Puchar oraz Superpuchar Niemiec i doszła do finału Ligi Mistrzów.
Ostatecznie Lewandowski zapewne szybko zapomni o wtorkowym meczu, zwłaszcza że trudno wskazać moment, po którym mógłby zostać zapamiętany. "Pobity" - tak określił występ naszego zawodnika dziennik "Mundo Deportivo". Chodziło o sytuację, kiedy w pierwszej połowie został on uderzony przez Ramy'ego Bensebainiego, natomiast sędzia nie odgwizdał rzutu karnego