Reprezentacja Chorwacji w fazie grupowej Ligi Narodów nie prezentowała się zbyt porywająco. Byli blisko gry o utrzymanie w Dywizji A, przegrali ze Szkocją, stracili punkty z Polską na PGE Narodowym (3:3), przeciwko Portugalii wywalczyli ledwie punkt. Podsumowując, niełatwo było ich postrzegać jako faworytów rywalizacji z Francją, która z kolei wygrała grupę z m.in. Włochami i Belgią.
Tymczasem w pierwszym starciu ćwierćfinałowego dwumeczu przeżyliśmy niemały szok. Chorwaci rozegrali swój bezsprzecznie najlepszy mecz w tej edycji LN. Byli o wiele skuteczniejsi od Francuzów, wykorzystywali ich błędy i odnieśli przekonujące zwycięstwo 2:0 nad wicemistrzami świata. Gdyby nie wygrana Danii 1:0 nad Portugalią, byłaby to bezsprzecznie największa niespodzianka 1/4 finału. Francuzi potrzebowali totalnej przemiany w rewanżu, jeśli planowali jeszcze zawalczyć o triumf w Lidze Narodów.
Jak im ta przemiana wyszła? Cóż, w pierwszej połowie faktycznie byli od Chorwatów lepsi i aktywniejsi. Jednak mieli spore kłopoty z przekuciem tego w konkrety. Przez ponad pół godziny nie było w tym spotkaniu nawet celnego strzału. Dopiero w 39. minucie sam na sam z bramkarzem wyszedł Bradley Barcola, ale to Dominik Livaković wygrał ten pojedynek ze skrzydłowym PSG. Sprawił tym samym, że do przerwy goli nie ujrzeliśmy, a Francji coraz mocniej palił się grunt pod nogami.
Ten pożar częściowo ugasić postanowił Michael Olise. W 52. minucie skrzydłowy Bayernu Monachium zdecydował się na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego z ok. 20 metrów i opłaciło się w pełni. Doskonały strzał, nad murem, niemal w okienko bramki Livakovicia, który mógł się jednak lepiej zachować. A na pewno mógł się zachować jakkolwiek, bo zamiast tego stał jak wryty.
Francuzi robili, co mogli, by odrobić straty, zaś Chorwaci grali niezwykle biernie. Chcieli jedynie nie tracić goli, a za taką postawę była kara. Nie wymierzył jej jeszcze Mbappe, który w 75. minucie spudłował w świetnej sytuacji. Jednak gdy w 80. minucie Olise wystawił w polu karnym piłkę do Ousmane Dembele, to pomyłki ani litości nie było. Francja odrobiła straty!
Gospodarze za wszelką cenę starali się strzelić gola na 3:0 i zamknąć to jeszcze w regulaminowym czasie gry. To się jednak nie udało i ostatecznie doszło do dogrywki. W niej doskonałą szansę miał Mbappe, ale przegrał pojedynek sam na sam z Livakoviciem. Bramkarz Chorwatów jeszcze dwukrotnie bronił strzały napastnika Realu Madryt i niemal w pojedynkę doprowadził do serii rzutów karnych.
W nich nie on był bohaterem, bo to miano zdecydowanie należy się Mike'owi Maignanowi. Bramkarz reprezentacji Francji wybronił dwie jedenastki, co w połączeniu z pudłem Franjo Ivanovicia sprawiło, że nawet niewykorzystane karne Kounde i Hernandeza nie powstrzymały Francuzów! Gospodarze w karnych 5:4 i to oni zagrają w półfinale Ligi Narodów z Hiszpanią!