Po zwycięstwie 3:0 w pierwszym meczu w Białymstoku, Jagiellonia Białystok leciała do Brugii bardzo pewna swego. To było można bardzo wyraźnie wyczuć z wypowiedzi zawodników Adriana Siemieńca. -Chcemy wygrać Ligę Konferencji, ale trzeba to robić małymi krokami. Pierwszy z nich już jutro - zapowiadał na konferencji prasowej Jesus Imaz.
Adrian Siemieniec był pytany na konferencji prasowej, jak należy podejść do tego spotkania z przewagą trzech goli w dwumeczu. - To mentalnie dość skomplikowany proces. Jeden z moich kapitanów, Jesus, dokładnie powiedział to, czego bym oczekiwał, jeśli chodzi o podejście do tego meczu. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, więc cieszę się, że jesteśmy spójni w myśleniu. Musimy być zbalansowani pod kątem emocjonalnym i skupić się na naszym zadaniu. Nie myśleć o tym, co było w Białymstoku, żeby za bardzo być pewnym siebie. Nie ma też potrzeby popadać w bojaźń, tylko trzeba skupić się na tym, jacy mamy być, zagrać dobry mecz i go wygrać bez kalkulacji, co się stało w pierwszym meczu. Liczy się tylko to, co będzie jutro - przyznawał trener Jagiellonii.
Ale gdy tylko rozpoczął się mecz na Jan Breydelstadion, wszystko poszło jak krew w piach. Choć trener gospodarzy Ferdinand Feldhofer względem nieudanych derbów z Clubem Brugge (1:3) dokonał aż siedmiu zmian, jego drużyna od pierwszych sekund wyglądała jak stado wygłodniałych wilków, chcących dokonać czegoś wielkiego.
Zrobiła to, co musiała, chcąc dokonać piłkarskiego cudu. Rzuciła się bez zawahania na mistrza Polski, jakby od strzelenia gola w pierwszym kwadransie I przyniosło to efekt, gdy piękny strzał z dystansu Hannesa Van der Bruggena w ósmej minucie wylądował w bramce Sławomira Abramowicza. Wtedy dopiero się zaczęło. Choć obiekt w Brugii był skrajnie daleki od kompletu widzów, a młyn gospodarzy był znacznie mniejszy niż wypełniony po brzegi sektor gości, to jednak fani Cercle z trybuny głównej pomagali swojej drużynie tłamsić Jagiellonię.
Belgowie wiwatowali każdy odbiór, każdy stały fragment gry, każdą akcję ofensywną swojego zespołu. Ten tumult bez wątpienia niósł Cercle, które nie pozwalało Jagiellonii wyjść z własnej połowy. Dla drużyny Adriana Siemieńca rozpoczęła się walka o przetrwanie.
Gdy na zegarze tablicy świetlnej stadionu w Brugii pojawiła się 16, wszyscy kibice na Jan Breydelstadion bili przez pełną minutę brawo. Jest to hołd dla byłego bramkarza tego klubu - Miguela Van Damme'a, który w 2022 roku zmarł w wieku ledwie 29 lat. Van Damme przez kilka lat walczył z białaczką, kilkakrotnie też po remisjach wracał do drużyny Cercle
"Miguel, Twoja wytrwałość i siła, by iść do przodu raz po raz, niepowodzenie za niepowodzeniem, były godne podziwu. Jesteś przykładem pozytywnego nastawienia, wytrwałości i ducha walki. Źródłem inspiracji dla każdego, kto walczy. Na zawsze w naszym zielono-czarnym sercu, #16" - pisał klub z Brugii po śmierci swojego golkipera, a kibice na każdym meczu domowym Cercle oddają mu cześć.
Nie wiadomo, co się wydarzyło w przerwie w szatni Jagiellonii Białystok, ale piłkarze Adriana Siemieńca kompletnie nie wyciągnęli wniosków z początku spotkania. Bo gdy arbiter z Danii Morten Krogh wznowił grę, Cercle znów rzuciło się do ataków i dopięło swego już pięć minut po przerwie, gdy drugiego gola dla gospodarzy zdobył Felipe Augusto.
Wtedy dopiero się rozpoczęło. Gospodarze nakręcili się jeszcze bardziej, a Żółto-Czerwonych w grze utrzymywał fenomenalny Sławomir Abramowicz. 20-letni bramkarz wybronił kilka trudnych sytuacji, w tym niezwykle efektowny strzał z dystansu jednego z rywali, po którym było niezwykle blisko trzeciego gola Cercle. To właśnie on jest głównym autorem historycznego awansu Jagiellonii Białystok do ćwierćfinału Ligi Konferencji.
Nadeszła 85. minuta, Cercle Brugge wciąż potrzebowało gola do dogrywki. Wówczas Belgowie zastosowali dobrze znany manewr z Ekstraklasy. Gdy uraz zgłosił bramkarz Warleson, któremu udzielana była pomoc medyczna, piłkarze belgijskiej drużyny doskonale wiedzieli, co zrobić.
Trzech z nich udało się do ławki rezerwowych, a jeden z tych piłkarzy przyniósł wskazówki taktyczne dla zgromadzonych w kółku kolegów. Miało to pomóc wyrównać dwumecz, ale jak dobrze wiadomo, trzeba to wszystko jeszcze wykonać na boisku. To Belgom już się nie udało.
Gdy sędzia Krogh zagwizdał po raz ostatni, cały przebieg czwartkowego meczu przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Cercle Brugge wygrało z Jagiellonią Białystok 2:0, ale to było tylko 2:0. "Żółto-Czerwoni" wybuchli radością, bo dokonali czegoś wyjątkowego. Jagiellonia Białystok jest w ćwierćfinale Ligi Konferencji, wyrównując wyczyn Lecha Poznań sprzed dwóch lat!
Teraz piłkarze Adriana Siemieńca, którzy praktycznie tą jedną edycją Ligi Konferencji zapewnili sobie rozstawienie w całych eliminacjach tych rozgrywek w kolejnych sezonach, mogą spokojnie obejrzeć sobie mecz, który wyłoni ich przeciwnika w najlepszej ósemce - w portugalskim Guimaraes miejscowa Vitoria będzie grała z hiszpańskim Realem Betis Sewilla (w pierwszym meczu było 2:2). Ćwierćfinały Ligi Konferencji zostaną rozegrane w dniach 10 i 17 kwietnia.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!