Real Madryt rozpoczął ten mecz fatalnie. Już po kilkudziesięciu sekundach gospodarze prowadzili 1:0 po golu Conora Gallaghera. Wydawało się, że podłamani piłkarze Carlo Ancelottiego są "zamroczeni", natomiast szybko wrócili do gry. Z każdą kolejną minutą grali coraz lepiej, natomiast w pewnym momencie doszło do sytuacji, która wzbudziła wiele kontrowersji.
Chodzi oczywiście o zdarzenie, podczas którego uderzona przez Viniciusa Juniora futbolówka trafiła w rękę Giuliano Simeone. Szymon Marciniak był blisko i nie odgwizdał jedenastki. Nie interweniował również VAR, natomiast były sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski jest przekonany, że Polak postąpił słusznie.
- Decyzja jest prawidłowa - rozpoczął - Vinicius trafił rywala z małej odległości. Simeone nie zrobił nic złego, poruszał się zgodnie z koordynacją ruchową. Ręka nie robiła ruchu do piłki, a wręcz przeciwnie - już cofała się za korpus. Oczywiście, ona powiększała obrys ciała i piłka się od niej odbiła, ale tutaj nie ma winy zawodnika. Rzut karny nie może być losem na loterii, gwiazdką z nieba czy nagrodą za cwaniactwo... To ma być kara za jakieś przewinienie - podsumował na antenie Kanału Sportowego.
Carlo Ancelotti, widząc, że nie wszystko układa się po jego myśli, dokonał w 65. minucie dwóch zmian w zespole. Z boiska zeszli Luka Modrić oraz mający na koncie żółtą kartkę Aurelien Tchouameni, natomiast w ich miejsce zostali wprowadzeni Eduardo Camavinga i Lucas Vazquez. Niedługo później Brahim Diaz zastąpił za to Rodrygo. Trudno jednak zaprzeczyć, że Real wciąż utrzymuje się w grze dzięki Raulowi Asencio, który w drugiej połowie powstrzymał pędzącego sam na sam z bramkarzem Rodrigo de Paula.
Real miał nawet doskonałą okazję, by doprowadzić do remisu, ale w 70. minucie Vinicius Junior nie wykorzystał rzutu karnego. Remis 2:2 w dwumeczu utrzymał się aż do serii rzutów karnych, w których rozegrał się prawdziwy horror. Ostatecznie Real wygrał w nich 4:2 i awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.