Na nieprawdopodobną karuzelę wrzucili rywali gracze Jagiellonii Białystok w drugiej połowie starcia z Cercle Brugge. Odkąd tylko w 59. minucie czerwoną kartkę obejrzał zawodnik belgijskie drużyny Abu Francis, rozpoczął się absolutny popis drużyny Adriana Siemieńca. Popis zakończony i zwieńczony przez jednego człowieka. Afimico Pululu. Jednak ten drugi gol zostanie zapamiętany jako dzieło sztuki.
Angolski napastnik już w 69. minucie trafił do siatki na 1:0 z rzutu karnego. Pewny, mocny strzał po ziemi i zmylony golkiper rywali. Jako drugi gola zdobył Taras Romanczuk. Reprezentant Polski w 75. minucie wywalczył w polu karnym pozycję do strzału i przy szczęściu (piłka odbiła się rykoszetem od gracza rywali) podwyższył na 2:0. Trzy minuty później przyszedł TEN moment. JEGO moment.
To, co wykonał wtedy Afimico Pululu przejdzie do historii występów polskich klubów w europejskich pucharach. Angolczyk wykorzystał niepewne wybicie piłki przez defensorów Cercle i w polu karnym oddał idealny strzał z przewrotki, umieszczając piłkę w okienku bramki rywali. Większość jego kolegów z zespołu złapała się za głowy, a kibice na trybunach zapewne też.
Ikoniczne trafienie, które podkreśliło dominację Jagiellonii i wspaniałą dyspozycję Pululu w Lidze Konferencji. Angolczyk ma już osiem trafień w tej edycji, dzięki czemu jest liderem strzelców. Białostoczane z kolei rozbili Belgów 3:0 i są w bardzo komfortowej sytuacji przed rewanżem w Brugii. Zostanie on rozegrany w czwartek 13 marca o 18:45.