To nie tak miało być. Problemy Maksymiliana Boruca

Nie tak miała wyglądać kariera Maksymiliana Boruca. 22-letni daleki kuzyn Artura, który uchodził za spory talent, ma wielkie problemy z grą w tym sezonie. Max jest tylko trzecim bramkarzem w szkockim Hibernian i sporo wskazuje na to, że latem będzie musiał szukać nowego klubu.

Dwa - tylko tyle razy Maksymilian Boruc znajdował się w tym sezonie w kadrze Hibernian FC. Boruc, który zawodnikiem szkockiego klubu jest od czerwca 2023 r., w obecnych rozgrywkach musi się zadowolić tylko rolą bramkarza numer trzy.

Zobacz wideo Polski piłkarz w Ameryce wynajął paparazzi i zrobił show. Kosecki: Krzysiek, mam nadzieję, że się nie obrazisz

22-latek był w kadrze Hibernian FC na mecze Pucharu Ligi z Queen's Park (5:1) oraz Kelty Hearts (0:1). W pierwszym zagrał jednak wypożyczony z Clubu Brugge Josef Bursik, a w drugim pozyskany latem ze Stockport County Jordan Smith.

Bursik i Smith to bramkarze, którzy podzielili między siebie występy w obecnym sezonie. Czech bronił w pierwszej części sezonu, Anglik jest obecnie numerem jeden w bramce Hibernian FC. Dla Boruca, który uchodził za duży talent, miejsca na razie brakuje, mimo że i Bursik, i Smith nie zachwycali.

"Wiemy, jak rozpoznać podejrzanych bramkarzy. Hibernian ma w tym momencie dwóch golkiperów, którzy ich zabijają. I przy okazji zabijają Davida Gray'a jako trenera. Praca szkoleniowca wisi na włosku i Gray potrzebuje ludzi, którym może zaufać. A Bursik i Smith są niezawodni jak czekoladowy czajnik" - pod koniec listopada czytaliśmy na portalu dailyrecord.co.uk.

"Może to czas, by szansę otrzymał Boruc? Gorszy na pewno nie będzie, a w poprzednim sezonie, gdy grał, pokazywał odpowiedni poziom. Hibernian zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i po prostu musi przestać tracić gole, jeśli chce je opuścić" - dodano.

W Hibernian nie ma dla niego przyszłości?

Kiedy wydawało się, że Boruc jest o krok od powrotu do bramki, sytuacja Hibernian FC zmieniła się o 180 stopni. Od końcówki listopada drużyna Gray'a przegrała tylko 1 z 14 meczów i dziś jest na 5. miejscu w ligowej tabeli.

Smith, który na stałe zastąpił Bursika w bramce, dał Hibernian FC pewność, której Gray poszukiwał od początku sezonu. A Borucowi pozostało jedynie pogodzić się z rolą bramkarza numer trzy. Jeszcze zimą szwedzkie media spekulowały o możliwym wypożyczeniu 22-latka do AIK, jednak konkretów zabrakło.

Sytuacja Boruca nie należy do najlepszych, a i jego przyszłość w klubie wygląda na rozstrzygniętą. Umowa bramkarza z Hibernian FC wygasa z końcem maja tego roku i w obecnej sytuacji nie sposób wyobrazić sobie, by została przedłużona.

Zwłaszcza że klub już inwestuje w rozwój kolejnego bramkarza. Zimą Hibernian FC wypożyczył do grającego ligę niżej Queen of the South utalentowanego Murray'a Johnsona. Zdaniem mediów 20-latek ma wrócić do klubu latem i powalczyć o miejsce w składzie drużyny Gray'a.

"Nazwisko w niczym mi nie pomogło"

Urodzony w Warszawie Boruc wychowywał się najpierw w Szwecji, a później w Anglii. W pierwszym kraju grał w IFK Varnamo, Husqvarna FF oraz Varnamo Sodra FF. Na Wyspach trafił najpierw do Stoke City, a później do West Bromwich Albion.

W 2021 r. Boruc wrócił do Polski, podpisując kontrakt ze Śląskiem Wrocław, jednak nigdy nie przebił się do pierwszej drużyny. W końcu wyjechał do Szkocji, gdzie gra do dziś, a rundę wiosenną poprzedniego sezonu spędził na wypożyczeniu w półprofesjonalnym Arbroath.

Latem 2023 r. Boruc zdążył zadebiutować w Hibernian. W sierpniu zagrał 72 minuty w rewanżu z Interem Escaldes (6:1) w kwalifikacjach Ligi Konferencji. Później Boruc wystąpił 45 minut w ligowym meczu z Livingston (2:3) i 12 minut w spotkaniu z Heart of Midlothian FC (2:2).

22-latek jest kuzynem byłego bramkarza reprezentacji Polski Artura Boruca. Jednak jak przyznał, poza dalekim pokrewieństwem i nazwiskiem z legendą Legii Warszawa i Celticu nie łączy go nic. Nawet pasja do zawodu bramkarza.

- Artur to daleka rodzina od strony ojca. Wciąż nie wymieniliśmy ze sobą nawet jednego słowa. Wiele osób myśli, że skoro jestem spokrewniony z Arturem, to na pewno udało mi się coś wywalczyć samym nazwiskiem. Prawda jest jednak taka, że nazwisko w niczym mi nie pomogło. Nawet moja chęć gry na bramce nie miała nic wspólnego z Arturem. Nie chciałem iść w jego ślady i dziś nie chcę być do niego porównany. Moim celem jest napisać swoją własną historię - mówił Max w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl.

- De facto w Szwecji nie ma szkolenia. Nawet w największym klubie w okolicy nie mogłem liczyć na treningi bramkarskie. Tak naprawdę to zmieniło się dopiero w Anglii. Dlatego muszę podkreślić, że poziom, do którego doszedłem, to przede wszystkim efekt moich indywidualnych starań - dodał.

Więcej o: