Po tym, jak Przemysław Frankowski zamienił Lens na Galatasaray, po boiskach w Turcji będzie w najbliższym czasie biegało 13 Polaków. Aż 10 z nich gra w najwyższej klasie rozgrywkowej Super League. Więcej polskich piłkarzy w europejskiej elicie jest jedynie we Włoszech. Tyle że na polskim rynku telewizji sportowych oferty z turecką ekstraklasą próżno szukać.
Obecnie z reprezentantów Polski w Super Lidze grają Sebastian Szymański (Fenerbahce), Przemysław Frankowski (Galatasaray), Krzysztof Piątek (Basaksehir), Kacper Kozłowski (Gaziantep), Kamil Piątkowski (Kasimpasa), Jakub Kałuziński (Antalyaspor), ale i Mateusz Lis (Goztepe), Michał Rachoczy (Ankaragucu), Patryk Szysz (Basaksehir), Jakub Słowik (Konyaspor), czy Jan Biegański (Sivaspor). Ponieważ większość z nich jest podstawowymi graczami swych drużyn, a Piątek jest na dobrej drodze do tytułu króla strzelców, na tureckich boiskach jest coraz ciekawiej.
Polski kibic tureckiej piłki nie ogląda jednak od lat. Od dawna z małymi przerwami możemy oglądać ligę holenderską, portugalską, grecką, ale też słoweńską, czy rozgrywki z Arabii Saudyjskiej. Liga turecka na tle tych ostatnich z polskiej perspektywy wydaje się dużo ciekawsza.
Telewizje były zainteresowane tym produktem już lata temu, gdy po tureckich boiskach biegali bracia Brożkowie, Michał Żewłakow czy Arkadiusz Głowacki. Wtedy możliwości transmisji ligi tureckiej sondował Polsat Sport i Orange Sport. Temat szybko upadł, bo Turcy generalnie nie chcą dzielić się z telewizjami z Europy.
Woleli powiększać bazę klientów Digiturk, czyli platformy, która od kilku dekad pokazuje rozgrywki, aby tureccy kibice rozsiani po całej Europie kupowali ich zestawy satelitarne. Było to też związane z obawami, że w innych krajach dostęp do krajowych telewizji pokazującej ligę turecką mógł być tańszy niż abonament tureckiego nadawcy, a w przypadku rozdrobnienia praw na inne rynki trudniej byłoby walczyć z piractwem.
Chodziło szczególnie o rynek niemiecki, gdzie turecka mniejszość liczy ok. 3 mln osób. Podobne działania zastosowano też na innych rynkach europejskich z minimalnymi wyjątkami. Sytuacja zmieniła się bardziej dopiero w 2015, gdy Digiturk został przejęty przez BeIN Media Group, a jego kanały zostały przemianowane na BeIN. Nowy podmiot nadal wygrywał kolejne przetargi na prawa, płacąc rekordowe 500 mln dol. To już niemal dekadę temu uczyniło ligę turecką najlepiej opłacanymi przez telewizję rozgrywkami tuż za wielką piątką: Premier League, Primera Division, Serie A, Bundesligą i Ligue 1. Turecki kontrakt w wyniku późniejszych renegocjacji był obniżany, ale i tak tamtejsze kluby dostają dzięki niemu olbrzymie pieniądze.
Co ciekawe, kontrakt był renegocjowany m.in przez... piractwo, które spotęgowało się wraz z rozwojem internetu. Digiturk szacował, że jego sportowe kanały ogląda dwa razy więcej pirackich abonentów niż tych, którzy uczciwie płacą oficjalną subskrypcję. W dodatku podczas przetargu sprzed kilku lat wieloletni partner ligi był oburzony akcją, którą wymierzyło w niego Fenerbahce.
Prezes tego klub i kibice przeprowadzili kampanię anty-BeIN, twierdząc, że nadawca manipulował... decyzjami VAR, bo wybierał takie powtórki z kamer, aby pokazać sporne sytuacje w niekorzystnym dla Fenerbahce świetle. Klub w pewnym momencie przerobił nawet logo BeIN tak, że na bandach reklamowych przy boisku i na strojach drużynowych widniał napis "beFAIR". To tylko pokazuje jakim specyficznym futbolowo krajem jest Turcja. Tam na cenzurowanym są też oskarżani o sprzyjanie konkretnym drużynom sędziowie czy federacja, a piłkarze po niekorzystnych decyzjach potrafią zejść do szatni, prezesi wbiegają na murawę i sami wymierzają sprawiedliwość arbitrom. Ci, którzy przegrywają, często szukają przyczyn tych porażek w spiskach i działaniu sił zewnętrznych.
Wracając do rynku telewizyjnego, Digiturk (platforma satelitarna i streamingowa cały czas nadaje pod tą nazwą) od kilku lat kupuje całość praw do ligi tureckiej również z pakietem międzynarodowym. Ma przez to prawa do pokazywania meczów Super League poza terytorium Turcji. Korzysta z tego w ten sposób, że prezentuje ligę w państwach, gdzie BeInSport jest dostępny (choćby USA, czy Australia). W Europie jest to tylko Francja. Jednak również od kilku lat prawa do ligi sprzedawane są kilku innym telewizjom. W 2025 r. ligę pokazują głównie kraje bałkańskie (m.in Chorwacja, Czarnogóra, Serbia, Kosowo), ale też Holandia czy Portugalia. Zwykle są to jednak mecz lub dwa spotkania w kolejce. Digiturk dalej zachęca kibiców w całej Europie do kupowania dekoderów (satelitarnych lub internetowych) z opcją oglądania ligi tureckiej i proponuje wysyłkę odbiorników za granicę. Najprostszą opcją stania się abonentem platformy jest oczywiście wykupienie dostępu online. W ostatnich latach zapowiadano co prawda, że liga ma być szeroko dostępna na całym świecie i zyskiwać prestiż, ale jeśli chodzi o Europę, trudno dostrzec tę medialną ofensywę w praktyce.
Według naszych informacji w ostatnim czasie prawa do ligi tureckiej ciągle nie były oferowane polskim nadawcom, choć zainteresowanie nimi jest. Zresztą Polsat co jakiś czas kupuje prawa do sprzedawanego oddzielnie Pucharu Turcji. Miał je już ponad dekadę temu, miał kilka lat temu, ale tylko w przypadku finałowej fazy rozgrywek. Odświeżył je ostatnio w tym sezonie, ale też jednorazowo. Wszystko wskazuje na to że praw do całego sezonu pucharowego Polsat nie ma i że w tym sezonie kupował będzie wybrane mecze w danych rundach.
- Nasze wieloletnie relacje z partnerami pośredniczącymi w zakupie licencji na transmisje, pozwalają nam elastycznie wybierać "ad-hoc" określoną liczbę spotkań piłkarskich w ciągu roku, z różnych rynków światowych w zależności od atrakcyjności tych meczów z punktu widzenia polskiego widza. Tak właśnie jest w przypadku meczów Pucharu Turcji, które transmitujemy - przekazał nam Tomasz Ołdak, zajmujący się kanałami tematycznymi Telewizji Polsat. W najbliższej pucharowej kolejce pod koniec lutego na antenach sportowych stacji Polsatu na razie nie ma przewidzianych transmisji z Turcji. To oczywiście może się zmienić.
Na razie jeśli zatem chodzi o turecką ofertę trzeba poczekać na pucharowe ruchy Polsatu oraz zadowolić się dostępnością transmisji kilku spotkań z ligowej kolejki u niektórych bukmacherów.