Jean-Pierre Nsame miał być lekiem na całe zło w ataku Legii Warszawa. Kameruńczyk został początkowo wypożyczony przez stołeczny klub z włoskiego Como i już wiadomo, że latem Legia będzie musiała go wykupić za około 150 tysięcy euro. To jednak nie przeszkodziło w tym, żeby z końcem stycznia wypożyczyć Nsame do szwajcarskiego St. Gallen.
Nsame dla Legii rozegrał dziesięć spotkań, notując w nich około 400 minut i zdobywając zaledwie dwie bramki. - Klub oczekuje, że dzięki temu ruchowi zawodnik dojdzie do formy strzeleckiej, będzie miał możliwość regularnych występów w rozgrywkach o dobrym poziomie sportowym i pokazania swoich możliwości przed zakończeniem okresu wypożyczenia - ogłosiła Legia przy okazji wypożyczenia Kameruńczyka do szwajcarskiej ekipy.
W barwach St. Gallen Nsame trzykrotnie wchodził z ławki. W drugim występie zaliczył asystę w wygranym 2:1 spotkaniu z FC Lugano. Z kolei w niedzielne popołudnie St. Gallen przegrywało na wyjeździe z FC Zurich 0:1, aż Nsame zameldował się na boisku w 65. minucie. W 70. i 76. minucie Kameruńczyk wpisywał się na listę strzelców po asystach Felixa Mambimbiego i zapewnił swojej drużynie wygraną 2:1!
Już ma więc dwie bramki i asystę w trzech występach, czym przebił swoje liczby z Legii. Dzięki temu też St. Gallen zajmuje szóste miejsce w tabeli, ma 35 punktów i traci pięć "oczek" do pierwszego FC Basel.
Zobacz też: Ocenili Puchacza po sensacyjnym meczu z Liverpoolem. Można się zdziwić
A to wszystko wydarzyło się dzień po tym, jak Legia Warszawa przegrała na wyjeździe z Piastem Gliwice 0:1. Ironia losu.