Niemcy wydali wyrok po kompromitacji Bayernu w Lidze Mistrzów

80 proc. posiadania piłki, 30 sytuacji bramkowych, 737 wymienionych podań - to statystyki Bayernu Monachium ze środowego spotkania Ligi Mistrzów z Feyenoordem. Rywale dla porównania mieli osiem okazji i 192 podania. Ostatecznie holenderski zespół rozbił jednak na własnym stadionie Bayern aż 3:0, a bohaterami zostali bramkarz Justin Bijlow oraz zdobywca dwóch bramek Santiago Gimenez. Brutalne słowa po tym meczu przekazały niemieckie media.

Aż trudno uwierzyć, co się stało w tym spotkaniu. Jeszcze parę dni temu Feyenoord był w stanie przegrać na własnym stadionie z przeciętnym Utrechtem, podczas gdy Bayern wygrał wszystkie trzy mecze w nowym roku. Ale to jest właśnie piłka nożna. Brian Priske miał znakomity plan na to spotkanie, a jego zawodnicy skrzętnie go zrealizowali. I to oni są teraz bliżej awansu do najlepszej ósemki fazy ligowej LM.

Zobacz wideo

Niemieckie media wydały wyrok po kompromitacji Bayernu. Brutalne słowa

Feyenoord rozpoczął ten mecz znakomicie. Nie dość, że sprawnie wykorzystywał błędy defensywy Bayernu, to był skuteczny aż do bólu. Najpierw w 21. minucie Santiago Gimenez wykończył dogranie Gijsa Smala, a w doliczonym czasie gry pierwszej połowy pewnie wykorzystał rzut karny. Mimo że piłkarze Vincenta Kompany'ego mieli zdecydowaną przewagę, to w końcówce kolejny błąd obrońców na gola zamienił Ayase Ueda.

Tuż po ostatnim gwizdku arbitra frustracji nie kryły niemieckie media. "Bayern ośmiesza się i grożą mu poważne konsekwencje. Niepowodzenie i pech" - przekazał dziennik "Bild". Zauważono, że gdyby niemiecki klub odniósł dwa zwycięstwa z Feyenoordem oraz Slovanem Bratysława, to miałby pewny awans do 1/8 finału. Przeszkodziły w tym jednak "dziury w obronie" oraz "głupi faul" za co prawdopodobnie czeka go w lutym "angielski tydzień" i dodatkowe dwa mecze w 1/16 finału.

"Co się do cholery dzieje z Kanem?". Fatalna forma napastnika Bayernu

"Bild" wyróżnił jedynie Jamala Musialę, który, mimo że dopiero wrócił do podstawowej jedenastki po chorobie, to próbował atakować. Wypunktowano za to Harry'ego Kane'a, który wyraźnie wpadł w kryzys, gdyż od 22 listopada nie strzelił gola z gry i był po prostu "niegroźny". "Co się do cholery dzieje z Kanem?" - zapytano. Tamtejszy oddział Sky Sports zaznacza, że "klub z Monachium jest zrozpaczony" po fenomenalnym występie Bijlowa, który według Sofascore miał aż siedem udanych interwencji.

"Feyenoord był bezlitosny" - oznajmił "Kicker". Zacytowano też pomeczowy wywiad Joshuy Kimmicha, który był wyraźnie rozczarowany takim wynikiem. "To nie ma nic wspólnego z nieszczęśliwymi zdarzeniami" - rozpoczął - "Marnujemy zbyt dużo doskonałych okazji i ułatwiamy rywalom strzelanie goli. Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo. Jak głosi przysłowie: tabela nie kłamie. Musimy przyznać, że nie jesteśmy ekipą z czołówki. Ta nie powinna przegrać takiego spotkania" - mówił przed kamerami DAZN.

Portal ok.de stwierdził, że był to "zimny prysznic" dla Bayernu, natomiast Vincent Kompany przyznał na konferencji prasowej, że na szczęście w sobotę czeka ich kolejny ligowy mecz z SC Freiburg i będą mieli szybko okazję, by się zrehabilitować. Po siedmiu meczach fazy ligowej Bayern zajmuje 15. miejsce w tabeli z dorobkiem 12 pkt. Do będącego w najlepszej ósemce Bayeru Leverkusen traci tylko punkt, choć piłkarze Xabiego Alonso w ostatniej serii gier zmierzą się ze Spartą Praga.

Więcej o: