Szczęsny ogłasza po meczu z Benfiką. Słowa poszły w świat

Wyjazdowe starcie FC Barcelony z Benfiką Lizbona w Lidze Mistrzów było pełne absurdalnych sytuacji. Ostatecznie skończyło się wynikiem 5:4 dla "Blaugrany". Drużyna z Katalonii wyszarpała zwycięstwo w ostatniej akcji, choć była zmuszona gonić wynik po błędach Wojciecha Szczęsnego. Sam zainteresowany uważa jednak, że nie popełnił błędu przy golu na 2:1 dla Portugalczyków. - Timing był dobry - ocenił tuż o meczu.

Dla Wojciecha Szczęsnego był to debiut w Lidze Mistrzów w barwach FC Barcelony. I trzeba przyznać, że to był dla niego wyjątkowy wieczór. Najpierw był antybohaterem spotkania z Benfiką Lizbona, gdy wpuścił aż trzy gole w pierwszej połowie, z czego drugiego w kuriozalnych okolicznościach, a przy trzecim sprokurował rzut karny. Przy pierwszym nie miał szans, wina leżała po stronie defensorów "Blaugrany". Ale w drugiej części spotkania Polak zagrał znacznie lepiej. Pewnie obronił strzał Angela Di Marii w końcówce, co miało kluczowe znaczenie.

Zobacz wideo Czy Wojciech Szczęsny wskoczy na stałe do bramki Barcelony? "On musi być głównym aktorem"

Szczęsny komentuje absurdalny mecz Barcelony

Po meczu Szczęsny udzielił wywiadu stacji Canal+ Sport. Był pytany o sytuacje z pierwszej połowy. Zaczął od skomentowania gola Vangelisa Pavlidisa na 3:1. Grek pokonał Polaka po pewnym strzale z rzutu karnego. Wcześniej bramkarz Barcelony faulował innego gracza Benfiki. Początkowo był pewny, że nie było kontaktu z rywalem, nie czuł go, ale powtórki dopiero na większych zbliżeniach wykazały, że kontakt jednak miał miejsce.

- Na boisku wydawało mi się, że nie było kontaktu, ale potem widziałem powtórkę, więc… Rzut karny - ocenił krótko.

Gol na 2:1 dla Benifiki był kuriozalny. Alejandro Balde zapewne byłby w stanie przejąć długie, ale Szczęsny podjął niepotrzebne ryzyko i wyszedł z bramki. Balde w ogóle nie widział i nie słyszał, że Szczęsny też ruszył do piłki. Obaj wpadli na siebie, wyglądało to niebezpiecznie. Mogli nabawić się poważnych kontuzji. Na szczęście byli w stanie dograć mecz do końca. Ale od 22. minuty Barcelona znów musiała gonić wynik, bo Pavlidis trafił do pustej siatki.

Zobacz też: Iga Świątek w półfinale Australian Open! Co za występ Polki!

- Timing wyjścia był dobry, tylko Balde po prostu nie usłyszał, to się zdarza. Szkoda, że nam się dzisiaj tak stało. Na szczęście jedna konsekwencja to stracona bramka, ale nie stracone punkty. Takie nieporozumienie, nieprzyjemne, bo nieprzyjemne, ale ma prawo się zdarzyć, bo obaj tak naprawdę zdążyliśmy do piłki i po prostu się nie usłyszeliśmy. Ja krzyczałem, on nie słyszał, zareagował tak jakbym ja nie wychodził i wyszło to troszkę komicznie, ale trzy punkty jadą do Barcelony - skomentował polski bramkarz.

Cenna była interwencja z ostatnich minut, kiedy zatrzymał Angela Di Marię w sytuacji sam na sam. Ale Szczęsny uważa, że to nie był decydujący moment w końcówce.

- Czułem dużą frustrację, że odrabialiśmy taką stratę. Cały czas graliśmy dwójką z tyłu. Myśleliśmy tylko o tym, żeby ten mecz wygrać. Jest to piękne, jest to wpisane w kulturę gry Barcelony. Ale 4:4 ja już bym przyjął z uśmiechem i ulgą, a chłopaki grali bardzo wysoko, żeby zdobyć tę zwycięską bramkę. Jestem po to, żeby coś tam wybronić, ale fajnie, że w końcowym rozrachunku w jakiś sposób to pomogło - przyznał.

Dla Szczęsnego gra z tak wysoko ustawiony obrońcami to nowość. Podobnie starał się grać Arsenal za czasów Arsene'a Wengera, ale Polak nie ukrywa, że wymagania Hansiego Flicka w tej kwestii są dużo wyższe. Jednak pozytywnie zapatruje się na to, bo może nauczyć się czegoś nowego.

- Przy aż tak wysoko ustawionej obronie nie brałem. Arsene Wenger wymagał bardzo wysokiej gry bramkarza, ale tutaj bywa tak, że rzeczywiście czuję, że chłopaki są już bardzo daleko ode mnie i trzeba biegać do przodu. W wieku 34 lat człowiek też się może jeszcze czegoś nauczyć i coś poprawić, chociaż wydawało mi się, że jestem już na sportowej emeryturze. Dla mnie piękna historia - dodał.

Na koniec rozmowy Szczęsny wyznał, że nie spodziewał się, że zagra z Benfiką. - Staram się chłopakom pomóc tak, jak mogę - podsumował.

FC Barcelona wygrała szósty mecz w fazie zasadniczej Ligi Mistrzów i ma pewny awans do 1/8 finału.

Więcej o: